seventy

10.4K 717 265
                                    


Dziewczyna stała przy szafie i zastanawiała się, w co powinna się ubrać. Mimo wszystko chciała wyglądać dobrze. Na nogi wsunęła czarne rurki, a na górną część ubioru wybrała koszulę. Pomalowała się lekko, a z włosów zaplotła kłosa. Uśmiechnęła się z rezultatu i zerknęła na zegarek. Hemmings powinien zaraz być. Zeszła po schodach i spakowała do torebki potrzebne rzeczy. Gdy usłyszała klakson, wyszła, zamykając drzwi na klucz. Wsiadła do auta i musnęła policzek chłopaka na przywitanie. Ten wyszczerzył się ukazując swoje białe zęby.

-Daleko to? - zapytała ciekawa. Przełączyła również kanał lecący w radiu.

-Piętnaście minut. - pokiwała, na znak, że rozumie i rozsiadła się. Luke miał bardzo ładny i wygodny samochód.
Gdy dojechali na miejsce była poddenerwowana. Sama nie wiedziała dlaczego. Wyszli z auta i poszli do drzwi.

-Nie denerwuj się laska. - puścił jej oczko i wszedł, jednocześnie krzycząc, że już są. Michael do nich przybiegł i wtulił się w Sophie. Ta zaśmiała się i poczochrała mu włosy. Czasem naprawdę miała wrażenie, że Clifford to wyrośnięty kot.
Z kuchni w ich stronę zmierzała kobieta w średnim wieku. Uśmiech nie opuszczał jej twarzy.

-Miło mi poznać dziewczynę, która skradła mojemu synkowi serce. - uścisnęła ją.

-Ale ja jestem jego przyjaciółką. - powiedziała od razu. Zgromiła Lu spojrzeniem. Coraz bardziej była ciekawa, co na opowiadał mamie.

-Och... ten to nigdy nie potrafił się do czegoś porządnie zabrać. - pokręciła zrezygnowana głową. Hemmo jęknął niezadowolony, a Soph parsknęła śmiech.

-Zgadzam się!  To życiowa ciota! - krzyknął Cal z salonu.

-Mógłbyś się ogolić synku. - pogłaskała go po policzku.

-Tak wyglądam seksownie mamo.

-Nie, nie prawda. - Sophie zaprzeczyła i zdjęła buty. Skierował na nią swój wzrok.

-Nie? - zdziwił się. Fanki to lubiły.

-Wyglądasz jak drwal. - Liz zaśmiała się i poklepała Lu po ramieniu. Poszli do reszty i przywitali się. Taty Hemmo nie było, gdyż wypadło mu coś ważnego. 

-Nie wyglądam jak drwal... - posmyrał się po zaroście.

-Oczywiście, że tak. Jeszcze siekiery ci brakuje. - podsumował go Ashton. Chłopak westchnął zrezygnowany i poszedł pomóc mamie z posiłkiem. Resta jego przyjaciół rozmawiała na błahe tematy, śmiejąc się przy tym niemiłosiernie. Lubili spędzać czas w swoim towarzystwie i bezapelacyjnie przyjęli Sophie do swojej paczki.
Po godzinie usiedli do stołu i zaczęli jeść.

-Przepyszne, proszę pani. - dziewczyna zaczęła chwalić mamę swojego przyjaciela.

-Mów mi Liz. - puściła jej oczko. Polubiła dziewczynę i miała nadzieję, że jej syn weźmie się w garść. 

-Hemmo pamiętasz ostatnią imprezę?  - zapytał Ash. Lubił kablować na niego pani Hemmings.

-Nie za bardzo. - warknął w jego stronę.

-Czy alkohol nie wpływa źle na struny głosowe?  - kobieta uniosła brew do góry.

-Jeszcze żyję mamo. - zapewniał ją blondyn.

-Jeszcze. - pokiwała głową. Atmosfera zrobiła się napięta. Cal odchrząknął i zaoferował pomoc w sprzątaniu ze stołu. Liz pokiwała głową i razem zaczęli wszystko zanosić do kuchni.

-Ash jesteś idiotą. - Hemmo walnął przyjaciela w tył głowy.

-Luke mnie bije!  - Irwin wykrzyknął na cały dom. Brunetka zaśmiała się i przytuliła Luke'a. Uspokoił się i znów przenieśli się na kanapę. Gdy starsza kobieta wróciła zaczęła wypytywać o wszystko.

-Kiedy się poznaliście?

-Jakieś dwa, może trzy miesiące temu? - powiedział Lu.

-Wcześniej jeszcze pisaliśmy przez internet. - dodała Soph. Mama pokiwała i nie przestawała się dopytywać. Hemmingsa zaczęło to irytować.

-Cholera jasna Liz! Nie jesteśmy razem. Nie musisz przeprowadzać wywiadu. - uderzył dłonią w stolik.

-Uspokój się. Nie przeszkadza mi to. - Soph położyła dłoń na jego i oparła głowę na ramieniu Hemmo. Matka nie przejęła się zbytnio wybuchem syna. Patrzyła jak zaczarowana na jego przyjaciółkę. Miała ogromną nadzieję, że coś z tego będzie.
Po wypiciu kawy i zjedzeniu ciasta Luke odwiózł dziewczynę do domu. Był dziwnie przybity.

-Stało się coś? 

-Tak. Moja mama się stała. - westchnął.

-Jest fajna. Nie wiem, czym się przejmujesz. - zaparkował pod jej bramą i wyszedł. Otworzył jej drzwi i podał dłoń. Złapała za nią uśmiechnięta i również wysiadła z samochodu.

-Na pewno się nie gniewasz o dzisiaj? - upewniał się.

-Jesteś nieznośny Lucyna! - zachichotała i objęła go na pożegnanie. Musnął jej czoło i patrzył jak przekręca klucz w drzwiach. Pomachała mu ostatni raz i zniknęła w domu.

*

majkulcliffo: Camil! Mam tajną misję!

camil69majkul: omg Clifford do mnie napisał *-*

majkulcliffo: ym no tak

camil69majkul: pieprzona perfekcja Michael Clifford *-*

majkulcliffo: bo się zaraz zarumienię

camil69majkul: awww, Gordon się rumieni *-*

majkulcliffo: i również sra, sika, pierdzi, rzyga, upija się ;-;

camil69majkul: i tak jesteś idealny

majkulcliffo: wiesz co... chyba napiszę jak skończy ci się fangirl

camil69majkul: no to sobie poczekasz... :')

If you had a twin, I would still choose you. // L.HWhere stories live. Discover now