108

9K 666 67
                                    


-Jesteśmy tu już dwa tygodnie. - powiedziała Soph i oparła głowę na ramieniu swojego chłopaka.

-Źle ci ze mną? 

-Jasne, że nie. Jak wrócimy, chyba pójdę do pracy. Cały czas żeruję na pieniądzach rodziców.

-Kasa to nie problem. Wiesz o tym. - objął ją ramieniem i wtulił w siebie. Cieszył się, że między nimi dobrze się układa. Nawet fanki nie miały nic przeciwko ich związkowi, co bardzo go dziwiło.

-O nie panie Hemmings! Nie będziesz za mnie płacił. - przewrócił oczami.

-Mówisz, jak do mojego ojca. 

-Co? Kłóciłam się kiedyś z twoim tatą? Widziałam go raz Luke.

-Czasem jesteś cholernie tępa. - klepnął się w czoło.

-A ty skomplikowany. Obejrzymy jakiś film? Czy idziemy gdzieś dzisiaj? - zapytała proszący głosem. Codziennie wychodzili poza apartament, a ona miała ochotę poleżeć i najeść się pizzy. Lu uśmiechnął się do niej i musnął policzek.

-Chłopcy stwierdzili, że mają dość imprez i jeden dzień przerwy nie zaszkodzi.

-Ugh, ale ja chciałam tylko z tobą... - westchnęła i sięgnęła po swój telefon w celu sprawdzenia godziny.

-Oni są jak wrzód na dupie. Pogadam z nimi. A poza tym wiesz, że ślicznie wyglądasz?  - oczy mu się zaświeciły, na co spłonęła rumieńcem.

-Twoja koszulka i zwykłe getry. To nic nadzwyczajnego.

-I w tym rzecz. Z dnia na dzień kocham cię coraz bardziej promyczku. - uśmiechnęła się radośnie. Dała mu buziaka i wstała. Poszła do kuchni i przyniosła im po coli.

-Znudziła mi się już. - mlasnął z niesmakiem.

-To kup sobie kawior w płynie. Stać cię księżniczko.

-Mądralińska... - rzekł pod nosem, ale i tak oberwał poduszką. Zaśmiał się i otworzył butelkę.

-Miałeś chodzić na siłownię leniu.

-Nie mam czasu. - wzruszył ramionami i wziął łyka.

-Luke...?

-Słucham.

-Nie mów słucham, bo cię wyrucham.

-Słucham, słucham, słucham. Trzy razy powinniśmy teraz uprawiać miłość. - przygryzł wargę. Wiedział, jak to działało na damską część społeczeństwa.

-Ty i ten twój pieprzony dołeczek w policzku. - Sophie założyła ręce na piersi, udając nadąsaną.

-Chciałaś o coś zapytać. 

-Ja... już nie ważne blondyneczko. Mogę wybrać film? - pokiwał.  Dziewczyna wzięła laptopa i myślała, co wybrać. Uśmiechnęła się na swój pomysł.

-Randka z gwiazdą? Sugerujesz mi coś tym? - Hemmo uniósł brew do góry.

-Jasne, że śmierdzi ci z ust.

-Kłamiesz!  - zakrył usta dłonią i chuchnął w celu powąchania. Przewróciła oczami rozbawiona i podłączyła sprzęt do telewizora. Wyjęła koc z szafki i zarzuciła sobie na plecy. 

-Zimno ci? Żartujesz? Jest powyżej dwudziestu stopni na dworze. - poszedł do kuchni i przyniósł przekąski. Położył wszystko na ławie  i położył się na kanapie, tak, żeby Sophie miała jeszcze miejsce. 

-Choć kochanie ogrzeję cię. Och tak Luke. Już idę. - próbowała naśladować jego głos. Zachichotał i rozłożył ramiona, dając jej znak, aby położyła się przed nim. Zrobiła to i włączyła film. 

-Boże ten koleś nie umie śpiewać! - Hemmo bulwersował się, słysząc głos Christophera. - On piszczy jak baba. 

-Sam nie umiesz. - mruknęła i oglądała dalej, nucąc pod nosem piosenki. 

-Camil ci pokazała ten film? Bo jest dla dzieci. 

-Dorosły się odezwał. Tak ona i muszę ci powiedzieć, że ten aktor jest w chuj przystojny. Szkoda tylko, że teraz zrobił się tak gruby. 

-To koło niego idź się zakręć. Może się zakocha. Chociaż w sumie nie ma w czym. - połaskotał ją. Odtrąciła jego rękę. 

-To było niemiłe Luke. -spojrzała na niego. Wysłał jej buziaka i znów objął. Westchnęła zirytowana. Patrzyła w ekran, a chłopak co chwila muskał jej szyję, gładził udo. Uśmiechała się pod nosem. Nie mogła się przez to skupić.

-Nudzi ci się kochanie? - zapytała przesłodzonym głosem. 

-Nawet nie wiesz, jak bardzo. Już teraz wiem, że będzie szczęśliwe zakończenie i będą razem. 

-Ta? A co byś chciał obejrzeć? Pornosy? Horror? 

-Co ty tak z tymi pornosami? Już któryś raz mi to proponujesz. Brak ci rozrywki? Mogę ci ją zapewnić, bez oglądania takich filmów. - przejechał językiem po dolnej wardze. Zaśmiała się i ułożyła na nim. Dała mu soczystego całusa w usta. Wyszczerzył się zadowolony. Dziewczyna położyła głowę na jego klatce piersiowej, a on bawił się jej włosami. Takich dni jej brakowało. Bez hałasu robionego przez resztę zespołu. Bez fanek, głośnej muzyki, alkoholu. 

-Kocham cię żyrafo. 

-Tak, ja ciebie też skarbie. A co do żyraf... wybierzemy się może jutro do zoo? - zaproponował.

-Chcesz pooglądać swoich braci w klatkach? 

-Ale że kogo? 

-No małpy. - zaśmiała się z jego miny, on zaś sapnął i pokręcił głową. 

-Ty to zawsze wiesz, co powiedzieć... 

If you had a twin, I would still choose you. // L.HWhere stories live. Discover now