140

7.2K 642 209
                                    

Luke położył delikatnie dziewczynę na łóżku, a sam zawisł nad nią. Uśmiech nie opuszczał jego twarzy. Powoli zaczął składać pocałunki na szyi Sophie, jednocześnie głaskając jej udo. Westchnęła i przygryzła zadziornie wargę. Wiedziała na ile może sobie pozwolić. Chłopak, widząc zachowanie dziewczyny od razu przystąpił do działania. Wsunął dłoń pod koszulkę ukochanej i chciał jej ją ściągnąć, jednak powstrzymała go. 

-Co znowu? - zapytał z miną dziecka, któremu ktoś nie chciał dać cukierka. 

-Nie dzisiaj. - pstryknęła go w nos. 

-Wczoraj też tak mówiłaś i przedwczoraj. Nie pociągam cię? 

-Jeszcze się głupio pytasz. Jakbym mogła, to bym się na ciebie rzuciła skarbie. -usiadła przed nim. 

-Ależ ja ci pozwalam! Możesz mi nawet ubranie podrzeć! - zaczął gestykulować rękami. Soph zachichotała. 

-Spakowałeś się? Bo jak na razie ten dom wygląda jak po wojnie. Muszę iść do sklepu, żebyś nie umarł jutro. Widzisz, jak się troszczę? - dała mu buziaka w policzek.

-Super. - mruknął i wstał z łóżka. 

-Och nie dąsaj się pingwinku. - złapała go za dłoń i wtuliła się w jego ciało.  Objął ją ramionami, a dłońmi zszedł na pośladki. Prychnęła, za co została uszczypnięta. Zerknęła na niego "spod byka" i wetknęła palec w dołeczek na jego policzku. Jego lekki zarost drażnił jej palce. 

-Ale na pewno nie...? Było tak fajnie... - nie przestawał prosić. Nie mógł przeboleć, że kolejna okazja przeleciała mu koło nosa. W dodatku w spodniach zrodził mu się niemały problem, który będzie musiał rozwiązać bez niczyjej pomocy. 

-Dasz sobie radę kotku. Rączka będzie szczęśliwa. - puściła mu oczko i poklepała na pocieszenie po ramieniu. Pokręcił zrezygnowany głową i ruszył w stronę łazienki. Zaśmiała się i wyszła z sypialni. Luke pokazał w jej stronę środkowy palec. Brunetka oczywiście tego nie widziała. Blondyn nie chciał robić niepotrzebnej kłótni. 

Dziewczyna spakowała w torebkę  potrzebne rzeczy na wyjście na zakupy. Usiadła przy wysepce kuchennej i napisała listę rzeczy, które musi nabyć. Nie nazbierało się tego jakoś bardzo dużo. Mimo wszystko potem pewnie i tak wyjdzie obładowana torbami niczym wielbłądzica. 

-Zmykam! Posprzątaj tu! Kocham cię! - nasunęła trampki na nogi, a na plecy zarzuciła bluzę. Mimo słonecznej pogody wolała mieć coś ze sobą. Hemmo nic nie powiedział, więc bez przeszkód wyszła z domu. Zbiegła z kilku schodków i skierowała się w stronę centrum miasta. Postanowiła nie jechać autem, bo potem i tak może zadzwonić po swojego wybranka, a spacer dobrze jej zrobi. Nasunęła słuchawki na uszy i włączyła swoją ulubioną playlistę. Rozglądała się. Niby mieszkała tu od dziecka, ale co chwilę coś się zmieniało. Co rusz to nowe twarze, budynki. Dzieci radośnie bawiły się na placu zabaw, nie przejmując się losem, który spotka ich w przyszłości. Ich jedynymi problemami było to, czy rówieśnik będzie się bawił, albo czy dostanę nową zabawkę. Sophie często marzyła, aby wrócić do tamtych beztroskich lat. Sama nie była jakoś bardzo stara, jednak okres "młodości" wspominała najlepiej. Odetchnęła głęboko i nie zauważyła, kiedy weszła na pasy. 

Zdążyła usłyszeć klakson zbliżającego się auta, krzyk jakiejś kobiety, a potem była już tylko ciemność. 

If you had a twin, I would still choose you. // L.HWhere stories live. Discover now