Trochę o problemach i mojej przeszłości

144 14 39
                                    

Hejka kochani!

Z góry zaznaczam, że ten rozdział nie ma na celu użalania się, a jedynie przybliżenie Wam trochę mojej sytuacji i uświadomienie, że to, iż ktoś wygląda na szczęśliwego, niekoniecznie znaczy, że musi taki być.

Zazwyczaj jak ludzie patrzą na mnie na korytarzu widzą zabawnego, odklejonego, szczęśliwego chłopaka, który czasem tylko bywa smutny. Ale to tylko pozory, bo nauczyłem się w większości ten smutek ukrywać.

Tata mi powiedział, że jestem za młody, by mieć problemy. Przecież mam tylko 15 lat, co ja wiem o życiu?

Wiem. I to o wiele więcej, niż mogłoby się wydawać.

Urodziłem się za wcześnie. Ledwo lekarze uratowali mnie i moją mamę. Od urodzenia miałem olbrzymie problemy z oddychaniem, urodziłem się z astmą i zapaleniem płuc. Od dziecka słyszałem, że mam szczęście, że przeżyłem.

W przedszkolu było stosunkowo spokojnie, choć od dziecka cierpiałem na zaburzenia lękowe i tak zwany mutyzm, który nie pozwalał mi się odezwać. Byłem samotnym dzieciakiem, niemową, jednak byłem szczęśliwy. Do czasu.

Gdy poszedłem do podstawówki, wszystko się rozwaliło. Tata zaczął się nade mną znęcać fizycznie i psychicznie. Rówieśnicy mnie odrzucali, wyśmiewali się ze mnie. W drugiej klasie taki jeden chłopak, który terroryzował pół szkoły, znalazł sobie zajęcie, którym było znęcanie się nade mną. Bicie, kopanie, wyzywanie. Ten sam chłopak w trzeciej klasie zmusił mnie, bym zrobił mu dobrze, całował mnie i dotykał bez mojej zgody i próbował zgwałcić. W tym samym roku zmarła moja babcia i po raz pierwszy pomyślałem o tym, że chcę się zabić. W czwartej klasie już regularnie się samookaleczałem, miałem dość ciągle napiętej atmosfery w domu, odrzucenia przez innych, wiecznego wyzywania, śmiania się i bicia.

W piątej klasie rodzice przenieśli mnie do innej szkoły. Miało być lepiej, ale nie dużo się zmieniło. Skończyło się tylko znęcanie fizyczne. Tutaj wiele osób się ze mnie śmiało, głównie z powodu tego, że moja rodzina ma trochę mniej pieniędzy i chodziłem jedynie w ubraniach z lumpeksu. Śmiano się również z mojego wyglądu i zachowania. W piątej klasie miałem dziewczynę, która okazała się ze mną być dla zakładu i byłem z chłopakiem, który traktował mnie jak swoją zabawkę. W tym samym czasie też zaczęły się moje zaburzenia odżywiania i nienawiść do samego siebie.

W szóstej klasie było tylko gorzej. Wciąż regularnie się samookaleczałem, zdałem sobie sprawę z tego, ze jestem chłopakiem i zaczęła się u mnie nasilać dysforia. Zdiagnozowano u mnie zaburzenia depresyjno lękowe i zaburzenia osobowości. Nadal doświadczałem wyśmiewania się. W maju moja przyjaciółka, Iza, popełniła samobójstwo.

W wakacje między szóstą a siódmą klasą zakochałem się w pewnej dziewczynie, Gabrysi, którą już pewnie znacie z kilku poprzednich rozdziałów. Wiadomo, jak historia się rozwinęła. Miałem pierwszą próbę samobójczą. Było naprawdę źle. Później, we wrześniu, samobójstwo popełnił Kamil, o którym też już trochę wiecie.

W siódmej klasie było tak samo źle. Znalazłem przyjaciół, którzy mnie zaakceptowali, mimo to mój stan psychiczny był naprawdę okropny. Miałem kolejną próbę samobójczą. Zaczęły się problemy z nauką. Mój tata znienawidził mnie po tym, gdy dowiedział się, że jestem trans. Wtedy miałem już Wattpada i zacząłem się regularnie wyżalać, w tamtym okresie jednak niewiele to dało. Byłem w kolejnych związkach i kolejne razy moje serce było łamane. Mój chłopak mnie zdradzał, przez co musiałem z nim zerwać. Czułem się jak ostatni śmieć.

W wakacje między siódmą a ósmą klasą zacząłem być w związku z Maksem. Wszystko zapowiadało się dobrze, był to jednak dopiero początek kolejnego gorszego okresu.

Zaczęła się ósma klasa. Stresowałem się nauką, dysforia okropnie mi dokuczała, czułem się źle psychicznie, nie dawałem sobie rady. Co prawda wyszedłem już z zaburzeń odżywiania, niechęć do samego siebie jednak pozostała. Było coraz gorzej i gorzej. Miałem kolejną próbę samobójczą. Były lepsze momenty, które poprawiały mi humor. Mam wspaniałych przyjaciół, którzy mnie wspierają i mam Was, moich czytelników. Jednak nadal mam ochotę się poddać. Niedawno zerwałem z moim chłopakiem. Jego zachowanie po prostu mnie przerastało, nie mogłem dać sobie rady. Przed zerwaniem zagroził mi, że się zabije, do niczego jednak na szczęście nie doszło. Przez pierwsze dni ryczałem, czułem rozpacz, ogromny ból i samotność. Jednak teraz...przestałem odczuwać cokolwiek. Nie odczuwam żadnych emocji, nawet smutku. Czuję się pusty. Nie mam już nawet siły płakać. Co dzień zasypiam z depresyjną muzyką na słuchawkach i ciągle się samookaleczam. Nie mam na nic ochoty, nie interesują mnie już rzeczy, które dawniej sprawiały mi przyjemność. Prawie nie jem i nie śpię. Mam wszystkiego dosyć. Chciałbym umrzeć

Mimo tego wszystkiego niektórzy nadal mi mówią, że przesadzam, że udaję, ze nic takiego się nie dzieje, że przesadzam. Zabawne.

Pamiętajcie kochani, że uśmiech nie zawsze świadczy o szczęściu. Czasem uśmiechamy się nawet podczas największego załamania psychicznego. Więc warto czasem po prostu zapytać się, czy wszystko okej. Zanim będzie za późno

Cóż, to chyba tyle.

Do następnego,

Kami


(Trans) BoyWhere stories live. Discover now