Wizyta u psychiatry, moja klasa i zachowanie mojego ojca

424 22 8
                                    

Wczoraj miałem wizytę u psychiatry. Przepisał mi antydepresanty i musieliśmy umówić się na kolejną wizytę. Najbardziej zdruzgotało mnie to, że nie chciał wystawić mi papierów na nauczanie domowe czy choćby indywidualną ścieżkę nauczania. Mimo tego, że tłumaczyłem mu, jak wygląda sytuacja w mojej szkole. On uważa to za zwykłe podśmiewanie się ze mnie i tyle. No nie wiem czy podśmiewaniem się można nazwać poniżanie mnie, bicie, wyzywanie od szmat, kurw i innych. W mojej klasie totalnie nie akceptują tego, kim jestem. Zawsze byłem wyrzutkiem, ale przynajmniej miałem w byłej szkole kilku sojuszników. Tutaj "koleguję" się tylko z jedną osobą, cichym chłopakiem uzależnionym od brutalnych gier komputerowych, który z resztą zadaje się ze mną tylko po to, by wykorzystywać mnie jako pieprzonego psychologa, bo jego rodzice się rozwiedli i mieszka tylko z matką. Ale najbardziej ze wszystkich nienawidzi mnie moja wychowawczyni. Nie mam w klasie przyjaciół czy znajomych. Mam depresję i bywam agresywny. Nienawidzę gadać z ludźmi z klasy i podobno jestem dwulicowy. Kobieta ciągle zarzuca mi kłamstwo. Według niej nic mi nie jest, nie mam żadnych ataków paniki i nikt się nade mną nie znęca. Jestem za to agresywnym, pyskatym, niemiłym, kłamliwym, dwulicowym debilem. No cóż. Jeżeli chodzi o reakcję mojego ojca na przepisane mi leki, to było tak jak zwykle. Psycholodzy czy psychiatrzy nie są mi potrzebni a to ja jestem słaby. Nic mi nie jest, nie mam żadnej depresji, bezsenności, nie jestem overthinkerem i nie mam lęku społecznego. Uznał, że powinienem trafić do psychiatryka. No i oczywiście obwieścił, że on za to nie płaci. Typowe. 

Do następnego,

~ Kami

(Trans) BoyWhere stories live. Discover now