ON

1.3K 61 74
                                    

Następny dzień minął spokojnie. Jednak po południu  dostałam e-mail jednak był to e-mail przesłany na skrzynkę dla wiadomości od moich ludzi.

Witaj.
Jeśli myślisz że znajdziesz mnie po moich ludziach to się mylisz. Bardzo się mylisz są mi wierni. Prędziej czy później i tak cię dopadne. Jesteś naiwna, tak łatwo było dostanie tefo e-maila.

Przeczytałam i wiedziałam że gdzieś w tym jest blef. Mam dość TEGO CZŁOWIEKA. Myślałam, ale potem szybko wysłałam ten e-mail do matta żeby zobaczył z jakiego urządzenia został wysłany ten e-mail. Po chwili przesłam mi informacje. Laptop z którego e-mail był wysłany znajduje się głęboko w lesie na obrzerzach londynu. Już myślałam nad pyłapką, ale zadzwonim mój telefon.

Vince no japierdole,
Nie miałeś lepszego momentu?

H: Witaj Vince.

V:Witaj Hailie.

H: Dzwonisz w jakieś ważnej sprawie?

V: Mineły 2 tygodnie odkąd jesteś w angli. Chcę abyś już wracała.

H:Niestety, nie jest ro możliwe w najbliższym czasie.

To chyba zabrzmiało ostrzej i oschlej niż chciałam

V: Hailie jestem twoim prawnym opiekunem. Decyduje o tobie oraz dbam o twoje bespieczeństwo, dlatego nie możesz podważać mojej decyzji.

H: Nie śmiałabym. Jednak  Alexandry skątrolujesz. Niestety sprawa nie jest skończona więc zostaję.

Rozłączyłam się w westchnęłam. Szybko powiadomiłam alexa że jedziemy w to miejsce. Zaparkowalismy pod ciemną willą, taką jak z opowiadań Davida Flaffa. Podzieliliśmy sie i ja z alexem mamy zbadać ten dom a bliźniaki z Wallym przesłuchują Viktora Vivalla. ubraliśmy rękawiczki, a potem otworzylismy drzwi wsuwką. Dom miał dużo drewnianych dodatków. Na dole oprócz zwykłych pomieszczeń to nie było nic co przykówa uwagę. Weszliy na góre. Wkońcu znaleźliśmy gabinet. Na nim stał laptop. Alex podszedł do niego, odpalił i skopiował pamieć na pendrive. Ja w tym czasie sprawdzałam dokumenty. Tym najważniejszyb lub ciekawym robiłam zdjęcie.

Carol Wood.

To było JEGO imnie.

Gdy byliśmy już w domu odrazu zaczeliśmy zbierać informacje. Jaki idiota. Napisał do mnie ze swojego prywatnego laptopa.

Carol Wood lat 27, nie ma żony, ale ma 2 synów i córkę. Milioner zajmujący się kancelarią prawniczą. Gra w minigolfa. Jest również aktywny charetatywnie.

Następnego dnia już będzie po problemie. Tak własnie się spało. Dzień minął skopojnie ale wieczorem pojechaliśmy bardzo blisko jego domu. Weszłam na drzewo i ustabilizowałam snajperkę. Będzie ciekawie. Akurat zatrzymał się pod domem i wysiadł z samochodu. Strzeliłam w brzuch. Odrazu się położył i wykrwawiał. Zeszłam z drzewa przy pomowy alexa i podeszłam no niego.

H: Witaj Carol.

C: Kim ty jesteś?

H: Oh nie poznajesz? Chciałeś się mnie pozbyć.

C: Alexa...

H: Otóż to. Nawet nie próbuj się ruszać.

Podeszłam do niego z nożem.

C:Nie nie nie proszę....

Kucnęłam przy nim. Oczywiście juz wcześniej miałam rękawiczki. Wyrywał się więc alex związał mu ręce.
Chciałam by cierpiał. Powoli pisałam otrzem po jego skórze. Krzyczał wyrywał się ale to nic mu nie dało. Bo już chwile puźniej na jego brzuchu zostały trochę głębokie nacięcia.

Zaczynanie ze mna się źle kończy  A.J

Po chwili Carol się wykrwawił a my pojechaliśmy do domu. Było już bardzo spokojnie. Dni były zajebiste i tak minął ten tydzień. Byłam już u Alexa miesiąc. Mam zamiar zostać jeszcze tydzień, a potem wrócić do starego nudnego życia.

Autorka<3
Nudny i krótki ten rozdział. Ocencie.

PYTANIA:

Chciecie w przyszłości kłótnie braci z Hailie?

Czy chcecie żeby była tak zimna jak na początku?

Co ma się stać w najbliższych rozdziałach?

Rodzina MonetWhere stories live. Discover now