Nowa przyszłość

7.1K 156 53
                                    

Pov. Hailie
Wróciłam dziś ze szkoły tak jak zawsze, lecz ten dzień zmnienił całe moje życie... Dzisiejszy dzień zaczął sie normalnie, rano wstałam ubrałam sie w mundurek, zjadłam śniadanie, wzielam kluczyki pożegnalam sie i wyszłam. Jechałam dziś krócej niż zawsze, pewnie złamałam 2137 przepisów drogowych ale mam to gdzieś.
Pod szkołą czekali jak zawsze na mnie chłopcy (Alex, Wally i bliźniacy, Max i Matt). Zaparkowałam na moim miejscu i odpaliłam papierosa potem poszliśmy do szkoły. Na lekcjach nie dowiedziałam się niczego przydatnego oprócz rozmnażania pantofelka i innych pierduł.

Gdy wyszliśmy ze szkoły pożegnałam sie z chłopakami, wstadłam na motor i odjechałam. Weszłam do naszego bloku podeszłam do mnieszkania, ale drzwi były zamknięte na szczęście mialam klucz weszłam do środka i zobaczyłam małą żółtą kartke na blacie podeszłam i przeczytałam

Musiałam jechać z babcią do szpitala, bo zasłabła. Nie czekaj na nas wrócymy wieczorem.Obiad w piekarniku. Kocham cie <3

Uśmiechnełam sie pod nosem i najpierw zjadałam obiad potem poszłam do pokoju zrobić zadania domowe. Około godziny 19 usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam, a tam było 2 policjantów.

-Dzień dobry. Mamy przyjemność z Hailie Monet-zapytał jeden z nich.

-Tak. W czym moge pomóc?-zapytałam formalnie.

-eeyyy...jakby ci to...-zaczą

-Twoja mama i babcia miały wypadek samochodowy nie przeżył nikt-dokończył za niego drugi z policjantów.

Patrzyłam na nich z niedowierzaniem myślałam, że to żart, ale dopiero potem zrozumiałam, że nikt nie żartował by w ten sposób. Zrobiło mi sie słabo i usiadłam przy otwarych drzwiach i oparlam sie o ściane oczy. Nie wiedziałam co zrobić. Nawet nie wiedziałam kiedy przyszła opieka społeczna jakaś pani ciągle mnie uspokajała nie wiem po co, bo byłam spokojna, ale jednak dowiedziałam się też odniej, że teraz mój brat Vincent Monet będzie moim prawnym opiekunem zdziwilam sie na tę wiadomość, bo myślałam już o zamieszkaniu u Alexa, bo jakby jego rodzice sie dowiedzieli to by sie starali o prawa rodzicielskie, bo Alex jest dla mnie jak brat. Ale jednak nie, mam brata, a nawet 5. japierdole pomyślalam sobie.

Potem zaczełam sie pakować słyszałam, że 2 dni mam lot do USA. Najpierw wzięłam telefon i napisałam co sie stalo Alexowi. Ten już po chwili był u mnie i pomagał sie pakować. Sięgnął moją czarną dużą walizkę i szarą sportową torbe na ramie po chwili on podszedł do mojej szafy i już zaczął wyciągać z niej rzeczy ja tez nie tracilam czasu ja podeszlam do regału i wziełam 2 ramki ze zdjęciami na jednym byłam ja z mamą i babcią, a na drugim ja Alex bliźniacy i Wally. Zabolało mnie to że już nigdy nie zobacze ani mamy, ani babci.
Nim sie obejżałm byłam spakowana Alex cały czas dotrztmywał mi towazystwa i próbował zagadywać nie zbyt mu sie to idawało, ale jednak. Uwielbiałam jak Alex ze mną śpi i zrobił to dla mnie.

Następnego dnia był pogrzeb wtedy bolało jeszcze mocniej. Łzy leciały mi po twarzy ale nie płakałam. Wszyscy przyjaciele i znajomi składali mi kondolencje zrobiło mi sie tak troszeczke lepiej bo wiedzilam że jak tu wróce to bende miała wsparcie.

Zanim się obejżalam już musiałam wyjeżdżać. Oczywiście wszyscy chłopcy musieli jechać i sie pożegnać widzialam że im smutno ale mówilam im że jeszcze sie spotkamy. Do rozprawie usiadłam na moim miejscu włączylam muzyke i patrzylam przez okno. Lot trwał 12 godzin.

Autorka<3
Jak sie podoba? Jakieś pomysły uwagi?
Sorki za ortografie i autokorekte.
Strzel w gwiazdke jeśli ci się podoba.

Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz