e-mail

2K 60 15
                                    

Dziś mieliśmy lot z powrotem do Pensylwanii. Nie byłam z tego zadowolona, bo wolałam zostać tu w londynie z przyjaciułmi. Ten wyjazd bardzo dużo zmienił w moim zdrowiu psychicznym, bo ostatnio zaczełam się psuć i nie wiedziałam co zrobić. Na szczęście ja nie musiałam wiedzieć. Alex wiedział to wystarcza. Oczywiście pojechali z nami na lotnisko. Vince przewracał oczami, bo za długo się żegnaliśmy, ale w dupie to mam i jego humorki. Tym razem lot był bardziej przyjemny. Nie było burzy ani turbulencji. Prawie cały lot spałam, ale musiałam też robić różne inne rzeczy. Takie jak odpisywanie na wiadomości albo sprawdzenie jak ma się mój klub. Vince siedział obok mnie więc nie zrobiłam za dużo. Gdy dolecieliśmy czekała nas jeszcze 2 godzinna podruż autem do domu. Wtedy dostałam e-mail który bardzo mnie zaintrygował. Był to e-mail od Alexa, ale wiedziałam, że musi być to coś poważnego skoro napisał mi to na "służbowy" e-mail.

Witaj Alexandro!
Mamy problemy z jednym mężczyzną ma na imie Mark Smith. Zrobił bałagan w klubie, wisi nam sporo kasy, ukradł sporo naszego towaru i chciał go sprzedać. Na przesłuchaniu mówi że pracuje dla NIEGO, ale nigdy go nie widział. Mówi także, że jesteś w niebezpieczeństwie. Co robić?

Cóż ktoś mi grozi. Nic nowego, ale kto to może być jaki ON. Co jest kurwa. Zastanawiałam się co zrobić chodź bardzo nieliczni wiedzą jak wygląda Alexa. Myślałam jaką odpowiedź mu napisać ale wkońcu ubrałam myśli w słowa i napisałam.

Witaj Alexandrze.
Cóż to troszkę niepokojace, ale weźcie tego mężczyzne do pokoju 13. Wyciągnijcie od niego jakiś numer telefonu lub jakiekolwiek szczegóły i powiadom naszych ludzi, aby byli teraz ostrożni. Jeśli chodzi o straty to po przesłuchaniu zróbcie z nim porządek albo niech odda pieniądze za szkody i straty nie obchodzi mnie jak to zrobicie.

(Pokój 13 to pokój przesłuchań z torturami)

-Wszystko w porządku?- zapytał nagle Vince.
-Tak, tak wszystko okej.- Tylko ktoś chce mnie zabić lub porwać ale to nie takiego. Pomyślałam. Vince kiwną głową na znak, że rozumie. Własnie podjechalismy pod Wille. Vince zaparkował w garażu. Gdy tylko weszłam do domu Will schował mnie w swoich ramionach. Podobało mi się to. Stęskił się za mną... gdyby tylko znał prawde...
-No już cześć Will- powiedziałam i próbowałam się odsunąć.
-Cześć Hailiś.- odpowiedział mi i puścił mnie. Poczułam tylko wspaniały zapach dochodzący z kuchni i natychmiast tam poszłam. Euganie robi kolacje. Kurwa uwielbiam lasanie. Usiadłam obok shane który jak tylko mnie zauważyć powiedział krótkie "siema", ale w tej chwili przed nami postawiono lasanie. Jedliśmy tak szybko, że zanim przyszła reszta braci my już jedliśmy 2 dokładke.
-Ja pierdole. Króra to porcja?- zapytał dylan siadajac do stołu.
-Chyba 3.- odpowiedział shane.
-mhm- potwierdziłam.
-mhm, nie mam czasu ci odpowiedzieć, bo jem- powiedziedział tony. Shane  zaczął sie tak śmiać, że się zakrztusił. Dylan śmiał się bez krztuszenia. Will śmiał cicho, a Vince'owi tylko drzała klatka piersiowa no i się uśmiechnął w ten Vincent'owski sposób. (śmiał się bez głosu). Ja tylko patrzyłam rozbawiona i szłam po kolejną dokładke. Co to nie moja wina, że to jest tak dobre. Jedliśmy, a potem jeszcze miał być deser. Deser był zajebisty, bo były to babeczki.
-Zaraz wam brzuchy pękną.- powiedził rozbawiony Will patrząc na mnie jak jem kolejną babeczke. Ja i shane popatrzyliśmy na siebie, a potem na niego. Ten wzrok mówił coś w stylu "Spierdalaj". Cóż bywa. Po kolacji poszliśmy do pokoi, ale ja nie mogłam zasnąć więc poszłam do Shana. Jako że jestem kultularną osobą i cenie sobie prywatność zapukałam. Nie wiem czemu zawsze pukam 3 razy. Gdy usłyszałam ciche prosze weszłam.
-Siema, co robisz?- zapytałam
-Śpie.- powiedział leżący na lóżku shane.
-aha, no spoko to pa- powiedziałam i wyszłam. Poszłam do swojego pokoju i przepbrałam się w strój do ćwiczeń. Kurwa poprostu chce poćwiczy o 23. To normalne prawda? Poszłam na siłownie. Wziełam słuchawki i puściłam sobie muzyke i zaczełam sie rozciągać. Po intensywnym rozciąganiu poszłam na bieżnie, a potem przeszłam do ćwiczeń ogólnych. Robiłam przysiady, brzuszki, deske, stawałam na rękach, próbowałam robić pompki na gdy stałam na rękach i takie ogólne żeby wzmocnić  mięśnie i pozbyć się tłuszczu którego mi przybyło. O jakieś 1 w nocy ktoś wszedł do siłownii. Przestraszyłam się i szybko się odwróciłam. Był tam cholerny Vincent.
-Co tu robisz Hailie?
-Ćwicze?
-No tak. Chodzi mi dlaczego o tej porze? Powinnaś spać.
-Powinnam, ale nie śpie, bo nie mogłam zasnąć.
-Więc postanowiłaś pójść na siłownie?- popatrzyłam na niego i wstałam.
-Tak, tak właśnie postanowiałak jak widzisz.
-Hailie.. Jesteś młoda, twój organizm się jeszcze kształtuje powinnaś dużo spać..
-Tak wiem- przewróciłam oczami
-Więc dlaczego to robisz?- powiedział, a ja zmarszczyłam brwi.
-co robie?
-Niszczysz się.
-Vince jeśli myślisz, że niszcze się, bo nie śpie to się mylisz.
-Hailie tu nie chodzi tylko o dziś. Codzienne rano pijesz kawe czasami nawet nie jesz śniadania. Zauważyłem że więcej palisz i mniej śpisz. To dla ciebie jest normalne?- kurwa jak.. co.. nie przpecież.. albo... kurwa... Westchnełam.
-Może masz racje. Ide spać.-powiedzialam i odwróciłam się w strone wyjścia
-Hailie.- obruciłam się w jego strone.- dobranoc.
-dobranoc.- Powiedziałam i poszłam do pokoju. Wziełam prysznic i położyłam się spać.

Autorka<3
Jak wam się podoba?
Jakieś pomysły?

Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz