11 dni

1.9K 57 18
                                    

Jechaliśmy i powiedziałam abyśmy zatrzymiali się w sklepie, bo strasznie mnie suszyło a byłam na drugim końcu miasta. Staleliśmy przy małym ulicznym sklepie w ciemnym rogu. Wyszłam i gdy schylałam sie po torebke coś uderzyło mnie mocno w kark i zemdlałam.
Obudziłam się nie wiem kiedy i nie wiem gdzie. Miałam związane ręce i nogi. Leżałam w kącie na jakimś starym kocu. Kurwa gorzej niż pies. Dochodziłam do siebie z otwartymi oczami. Kręciło mi się w głowe. Było mi zmino. Kurwa. Wtedy ktoś przyszedł.

-O kurwa wońcu się obudziłaś myślałem, że moji ludzie za mocno uderzyli cię w głowe.

Kurwa czyli jednak.

-Kim jesteś i czego chceż?- zapytałam

-Twoim koszmarem.. a chcę zemsty na twoich braciach. Bo jesteś zwykłą kurwą, dziwką grubą, pierdolonym moneciątkiem. Twoja strata zaboli ich najbardziej i zaminij morde.

-Ambitnie muszę przyznać tylko cóż przyznam ci się że z braćmi mam dość chłodne stosunki- kłamałam no prawie bo z Vincentem mam naprawde chłodne stosunki.

-a więc jaki masz plan?- zapytalam.

-Myślisz że ci powiem? Chociaż i tak umrzesz to nieważne. Powiem ci tylko że twoi bracia będą patrzeć jak umierasz.

-Okej a moge zadzwonić do kogoś?

-Nie.

-No weś prosze.

-Nie i kurwa miałaś zmknąć morde!

Kurwa musiałam coś wymyślić. Musze się z tąd wydostać. Westchnełam. On zaczął agresywnie do mnie podchodzić i kurwa znowu..
Zaczął mnie macać wyrywałam się chodź wiedziałam że jestem na przegranej pozycji. On tylko chytrze się uśmiechał i rozebrał mnie. Bardziej zerwał ze mnie ubrania. Rozerwał je.. siedziałam przed nim w bieliźnie a on kurwa dalej mnie dotykał po brzuchu, piersiach, nogach wszędzie gdzie miał dostęp. Wyrywałam się wyzywałam go ale to wszysto na marne wiedziałam o tym. Już kurwa myślałam że zaraz mnie zgwałci, ale nie.. on się odsunął i odpaliś papierosa... palił, podszedł do mnie.

-To kurwa za niewyparzoną morde- powiedział i przypalił mnie na udzie. Wydałam z siebie bliżej nieokreslony dzięk bólu, jakby jęknełam, krzyknełam i syknełam jedocześnie.

Pov Will
29 listopada hailie miała wrócić do domu napisała mi że jedzie taksówką i kurwa było to rano. Dzwoniliśmy do niej. Nic. Kurwa serio akurat teraz? No na lorda. Porwali ją. Nic żadnych wiadomości od Hailie i żadych wiadomości od porywacza. Sprawidliśmy gdzie była aktywna ostatni raz i było to obok jakiegoś sklepu. Oczywiście pojechaliśmy tam i naszczęście mieli monitoring na zewnątrz. Kurwa wtedy już wiedzieliśmy porwali ją... wychodziła z auta była schylona coś wyciągała, pewinie torebke, ale dostała od zamaskowanego człowieka pałką w głowe. Nie było widać tablic samochodu.. nie mamy nic... a nie ma jej z nami troche ponad 2 tygodnie...

Pov Hailie
Kurwa z moich obiczeń wynika że jestem tu 11 dni, ale nie wiem ile spałam. Codzienne miałam kurwa kary za istnienie na tym świecie, dostawałam wode codziennie, a jedzenie czasem... no cóż. Ale tego dnia było inaczej. Wszedł mój porywacz i przyniósł mi ubrania tak ja dalej byłam w tej samej bieliźnie co wcześniej. Dziś było ich dwuch. Bo musili rozwiądać mi ręce inogi żebym mogła się urać. Jeden celował do mnie z bronii, a drugi pomagał mi się ubrać. Pomagał byłam zbyt wychudzona i zbyt pobita aby zrobić to sama. Bolało mnie wszystko ale kurwa jeszcze nie umre. Zawiązali mi oczy i wzieli do samochodu, jechaliśmy pewnie na spotkanie z braćmi...

Pov. Will
Tego dnia Vincent dostał wiadomość.
Jeśli chcecie ją zobaczyć po raz ostatni to dach budynku A1/69 godzina 13 dziś. Macie przyjechać sami inaczej ona zgninie.
Z jedniej strony to dobrze bo dostalismy wiadomość, a z drugiej okropnie. A jeśli chodzi o braci to..
Vince prawie nie wychodzi z gabinatu. Ostatnio krzyczał na ludzi że nic nie znaleźli.

Ja cóż ciężko, bo Hailie zawsze jak było okropnie to i tak nas podnosliła na duchu.

Dylan on jest wkurwiony i dużo siedzi na siłowni.

Shane on też troche gożej bo też spędzala z nim dużo czasu. Kurwa co ja gadam on się trzyma fatalnie nawet nie je tyle co wcześniej. Je bo musi. Oni zawsze jedli wsumie razem obiady albo jakieś przekąski.

A Tony on jeszcze bardziej z nikim nie gada.

Ona podnosiła nas wszystkich na duchu gdy był gorszy dzień. Jest z nami już 2 lata i bardzo się do niej przywiązaliśmy. Zauważyłem że w niektóre dni w roku jest bardziej przygnębiona, ale są to dni takie jak urodziny mamy lub babci albo jak zbliża się dzień wypadku. Kurwa jak byłem chory ona się mną opiekowała, tak dosłownie opiekowała jak małym dzieckiem, ale zauważyłem że ona tak zajmuje się każdym swoim "pacjętem" jak dylan, shane albo tony byli chorzy też się tak zajmowała nimi... brakuje mi jej....

Autorka<3
Jak wam się podoba

Rodzina MonetWhere stories live. Discover now