Wkurwienie level wyjebany

2.4K 63 21
                                    

Obudziłam się tego ranka nie wyspana.  Wszystko mnje bolało a szczególnie brzuch. Wiedziałam  już wiedziałam. Kurwa nie znosze być kobietą. Zjebana jest kurwa ta pojebana płeć. Jak jeszcze ktoś powątpiewa to miałam okres. Nie byłam przygotowana, bo dawno go nie miałam naprawde dawno. Zmieniłam bielizne i ubranie, bo pościeli nie chciało mi się narazie. Słyszałam wszystkich braci, wkurwaiło mnie to. Wszystko mnie wkurwiało. Stanełam w progu kuchni i powiedziałam głośniej
-Czy byłby któryś laskawy i pojechał do najbliższego sklepu?- zabrzmiała troche chamsko, ale miałam to w dupie.
-Po co- zapytał Dylan. Wszyscy patrzyli na mnie. Nitk nie wiedział czemu jestem wkurwiona a ja zamierzałan powiedziać im to prosto z mostu
-Bo bycie kobietą jest zjebane i mam okres na który nie jestem przygotowana coś jeszcze?- teraz to kurwa trójka najmłotrzych wyjebała takie oczy jakby zobaczli ducha.
-Will ogarniesz to co nie?- zapytał zmartwiony Dylan. Will pokręcił głową z rozbawienia. Bawiło go zachowanie trzech najmłotrzych braci.
-Już jade.-Powiedział i wziął kluczyki.
-Will? Jak jedzesz to weź kup mi jeszcze leki rozkurczowe.
-A na chuj ci takie?-Zapytał Shane.
-Bo jestem kurwa pierdoloną kobietą..
-Poprostu boli ją brzuch, a ktoś kiedyś ukarał kobiety chodź nic nikomu nie zrobiły.-Przerwał mi Will. Byłam wkurwiona jeszcze bardziej i poprsotu poszłan do pokoju. Czekałam chwile na Willa który jak przyjechał odrazu pojawił się u mnie w pokoju z torbą wypełnioną podpaskami i tamponami. Wcześniej napisałam Willowi jakie więc wszystko było git.
-Wszystko okej?
-Nie
-Chodzi mi czy potrzebujesz porozmawiac na ten temat?-popatrzyłam na niego. Czy wspominałam że jestem wkurwiona.
-Okej jasne rozumiem. Masz na coś ochote? Może coś słodkiego? Kupiłem też lody słyszałem że lubisz.- zastanowiłam się chwile podeszłam do torby i zobaczylam na górze leki rozkurczowe. Otworzyłam i szukałam ile moge ich wziąść aby nie przesadzić. Potem wziełam 2 talbetki popiałam wodą.
-Lody brzmią dobrze. Propozycją aktualna?-Will pokiwał głową. Zeszliśmy na dół gdzie dalej byli pozostali bracia. Usiadłam przy stole i dostałam wymarzone w tamtym momęcie lody. Nie włączałam się do rozmów, ponieważ były nie ciekawe(lody były ciekawsze)
Will parzył na mnie z niepokojem jak jadłam drugie pudełko lodów, ale naprawde miałam ochote.
-Ej daj troche.-powiedział nagle do mnie Shane
-Idź do zamrażalki i sobie weź.-powiedziałam już troche mniej wkurwiona
-Nie chce mi sie. Daj mi.
-Nie.
Wtedy Shane zabrał mi lody
-No ty chuju pierdolony. Chamie walony. Mówiłam żebyś sobie wziął.
Powiedziałam i wyszłam. Poszłam do pokoju i trzasnełam drzwiami. Byłam wkurwiona, miałam ochote kogoś rozszarpać. Albo conajmiej roztrzelić. A były pierdolone wakacje. Nie lubie lata. Jest gorąco, pali pierdolone słońce i jest w chuj pyłków na które mam alergie.

Pov Dylan
Hailie wyszła wkurwiona. Bo ma pierdolony okres... jaierdole. Przez chwile się przeraziłem, a szczególnie jak krzyczała na Shane'a.
-Japierdole.-powiedział will -Czy wy nie umiecie jej nie denerwować?- tu odezwał się dziadek Vince.
-To nie moja wina. Ona jest wkurwiona.- bronił się Shane
-Bo gdy kobieta ma okres to ma więcej hornonów przez, które tak się dzieje.- powiedział Will. Japierdole kolejna lekcja biologii z Willem.
-Sam byłbym wkurwiony gdyby ze mnie leciała krew i to by bolało, a nikt nie mógłby pomóc- odezwal się tony
-No.-potwierdziłem
-To już nie jest zdenerwowanie tylko wkurwienie level wyjebany w kosmos.- dodał shane
-Coś w tym jest.- dopowiedziałem
-Wogóle to co z wakacjami?- zapytał Shane
-mieliście lecieć jutro, a dziś mieliśmy wam powiedzieć. Teraz nie jestem pewny, ponieważ Hailie nie skorzysta w pełni z tych wakacji jeśli teraz wylecicie.
-A to to ile będzie jej trwać?- zapytal tony. Will znów pokręcił głową z rozbawienia
- od 3 do 7 dni.- powiedział drugi z najstarszy braci. Siedziałem Cicho, bo nie wiedziałem co powiedzeć.
-Dobra. Nie wiem jak wy ja ide spróbować rozweselić naszą siostrzyczke.
-Nie wiem czy to dobry pomysł. Jeśli będzie chciała pobyć sama masz wyjść. okej?-W
-Ta
Poszedłem do jej pokoju. Moja siostrzyczka leżała na łóżku. Było mi jej żal. Leżała na lóżku skulona i chyba płakała.  Podeszłem bliżej.
-Czego chceż?- zapytała wściekła.
-Przyszedłem żebyś nie siedziała sama.
-Ale po co?- była odwrócona do mnie plecami. Usiadłem obok niej.
-chceż coś obejżeć?
-Nie.
-A może gdześ pojedziemy?
-Nie.
-Chcez coś zjeść?
-Nie.
-a co chceż?
-Nic.
Westchnełem. Ona płakała, bo ją blało, a ja nie mogłem nic zrobić. Poszłem do mojego pokoju po laptopa i na dół po jakieś przekąski. Wróciłem polożyłem sie obok niej. Odpaliłem laptopa.
-Co włączyć?- ona już lekko bardziej rozbawiona odwróciła się w moja strone. Objołem ją, A ona włączyła Transformers. Kocham tą dziewczyne i jakby nie była moją siostrą to... nie ważne.
Oglądalismy i jedliśmy pianki, chpsy, popcorn i zapijalismy wszystko colą.
-A wiesz że jutro mieliśmy lecieć na wakacje?
-Nie, a lecimy ?
-Nie wiem. Vince chce z tobą pogadać. Bo to zależy jak się czujesz.
-nie chce wam psuć wakacji. Lećcie bezemnie.
-Nie ma szans. Jestes naszą siostrą.
-Nie czuje się tak...
-Jak to? A jak się czujesz?
-Chujowo.- zmarszczyłem brwi.
-Czemu?
-Nie wiem poprostu nie czuje się dobrze, ale jakby tak psychicznie.
-Powinnaś powiedziec to Vincowi albo Willowi. Oni ogarną ci jakąś psychoterepeutke czy coś.
-Nie. Własnie nie chce. Potrzebuje czasu.
-Okej. Jakbyś potrzebowała pogadać to wiesz że możesz.
-Tak wiem.. dzięki dylan.
-Za co?
-za to że jesteś. Cenie sobie takich ludzi.- uśmiechnełem się bo to było naprawde miłe. Oglądaliśmy ostatnią część transformers film ale wszedł dziadej Vince i wszysrko zepsuł.

Pov Hailie
Zwierzyłam się troche dylanowi. Czułam się troche lżej gdy z nim lezalam i ogłądałam transformers. Ale przyszedł Vince.
-Hailie. Zapraszam cię do biblioteki za 10minut.- i wszedł.
-Japierdole- szepnełam
-On zawsze musi się wjebać w ciekawym momęcie filmu?- Dylan lekko się zaśmiał. Ja wstałam poszłam do toalety, a następnie do biblioteki. W niej siedział ten sam człowiek który mnie zaprosił na rozmowe. Usiadłam na kanpie, naprzeciwko Vincenta. Patrzyłam mu w oczy.
-Przepraszam Hailie..- powiedział ja w glowie miałam tylki co jest kurwa. O japierdole vincent mnie przeprosił, ale miała dużą satysfakcje z tego.
-Następnym razem postaram się bardziej liczyć z twoim zdaniem.- przerwał na chwile. Japierdole jaka wielka sfatysfakcja.
-Jak się czujesz?- Czy on serio chciał aby było jak wczesniej? Japierdole Vince próbuje być miły
-Szczerze. Wczesniej było gorzej, ale dalej jest źle.- Vince skinął głową.
-Mieliscie lecieć na Wakacje do ojca, ale teraz to zależy od ciebie.
-Niech lecą. Ja zostane.- naprawde mi nie nie chciało. Kurwa nie lubie lata.
-Hailie. Lecicie albo we czwóre teraz albo we czrórke za tydzień.- przewróciłam oczami.
-To też zależy gdzie.
-Na prywatna wyspe do ojca.
-Jeśli zainteresowałeś się moją kartą zdrowia powinienieś wiedzieć, że mam alergie na poszczególne pyłki roślinne.
-Tak widziałem już masz kupione dostosowane leki na alergie więc nie musiż się obawiać.- westchnełam. Nie chciałam lecieć. Nie teraz, bo czułam się chujowo
-możemy polecieć za 3 dni?
-Jeśli tobie to odpowiada to tak.
-Okej. Mam powiedzieć chłopaką czy ty wolisz to zrobić.
-Jak wolisz.
-Okej.
Wychodzilismy z biblioteki, ale nagle Vincent się odezwał
- A jeszcze jedno. Co się dzieje z tobą i lekarzami?
-Nic.
-Chodzi mi czy cię boisz?
-Nie.
-Hailie pamiętaj że wole szczerze. Masz prawo się bać.
-okej.. poprosu tak jak mówiłam nie przepadam.
-Czyli się boisz?
-Troche. Nie wiem czy można to tak nazwać.- Vince skinął głową i wyszliśmy z biblioteki. Rozdzliliśmy się dopiero na shodach gdy on szedł do skrzydła pracowniczego a ja do pokoju.

Autorka<3
Jak wam sie podoba?

Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz