Poker

1.9K 62 17
                                    

Pov Will
Vince kazał nam wyjść więc czekalismy na korytarzu. Gdy wyszedł był zdenerwowany.
- Will idziemy porozmawiać.- zarządził i poszliśmy przed szpital.
- Trzeba napisać do tego jej przyjaciela.- powiedział na co ja zmarszczyłem brwi.
- Dlaczego?
- Po pierwsze to trzeba się dowiedzieć dlaczego Hailie nie chce robić badań krwi ewentualne sprowadziç go tu aby to on z nią pojechał na te badania i powiedzieć że to też jej prezent urodzinowy.
- Tego bym się po tobie nie spodziewał..

Pov Hailie
Graliśmy w pokera i oczywiście prawie zawsze wygrywałam z tymi słabeuszami.
-Stypa mega.- powiedział Shane
-Ej patrzcie co mam.- powiedział dylan i wyciągnął coś z pod bluzy. Wódka. Kurwa czekaj co?
-Jak kurwa w szpitalu i co jest?- zapytałam
-Normalnie ty jestes na obserwacji czyli zaszkodzi ci czy nie?
-Raczej nie. Daj łyka.- powiedziałam. On podał mi butelke, a ja przechyliłam i wlałam sobie troche do buzi. Skrzywiłam się lekko gdy poczułam mocne pieczenie w gardle.
-Ło kurwa- powiedziałam oddając butelke.
-Nie za dużo dziewczynko?- zaptytał dylan przechylając.
-Jest zajebiście, ale Dziadziuś nas zabije - powiedzialam
-oo kurwa..- sapnął shane
-nie wiem jak wy, ale ja mam mocą głowe więc dla mnie to nic.
-ale ale dziadziuś Vince..- sapnął dylan
-Idioci.- powiedział Tony biorąc łyka wódki.
Tony położył butelke pod moje łóżko, ewidentnie miał przeczucie bo jak to zrobił wszedł nasz dziadek z Willem.
-Co robicie?-zapytał Will. Trójka najmłotrzych braci popatrzyła na mnie bo idealnie kłamie, ale tym razem było imaczej.
-Gramy w pokera. Chcecie dołączyć?- powiedziałam wsumie prawde bo graliśmy. Potem co się od jebało to wogóle nie możliwie. Will i nasz dziadek Vince się przyłączyli. Tak kurwa grał z nami ten dziadek. Ten co ma zawsze kija w dupie. O Jezus maria. Niedowieżałam. Ale graliśmy w takim składzie dobre 2 godziny. Wygrywałam dość często, ale często też wygrywał Vince i Tony. Pozostali nie umieli takiego poker face. Will to wogóle nie wygrywał ale potem ja rzuciłam kartami (swoimi) podeszłam do niego. Usiadłam mu na kolana i pomogłam. Poprostu nie miał nic a ja wymieniłam tylko jedną karte. Wszyscy się po srali i dali pass. Takim oto sposobem nauczyłam grać Willa. Potem jeszcze pomogła w podobny sposób Shane'owi, bo dylan nie chciał. Był wkurwiony bo nie wygrywał ale jak podeszłam i wymieniłam wszystkie karty (prócz jednej oczywiście) to dostał małego pokera. (Od 9 do króla) to się ucieszył i wygrał. Ten dzień wsumie był spoko potem Will i Vince musieli gdzieś jechać.
-Dziękujemy dziewczynko- powiedział dylan.
-Proszę chłopczyku.- odpowiedziałam.
-Zajebiście nas kryłaś.
-Wiem, a najlepsze jest to że nie kłamałam.
-No właśnie.
-Ja pierdole. Od dziś zabieramy cię wszędzie.
-Żebym was kryła?- parsknełam śmiechem.
-Jesteśmy dłużnikami, ale wsumie to tak.- powiedział shane. Na co się zaśmialiśmy. Było już puźno więc shane wpieprzył się na moje łóżko i mnie przytulił.
-Idziemy spać?- zapytał ziewając
-Spoko- powiedziałam zasypiając na jego kladce piersiowej.

Autorka<3
Jak wam się podoba?

Rodzina MonetWhere stories live. Discover now