Bracia Flaff

1.3K 95 25
                                    

Wstałam rano 6. Był poniedziałek i zaczynałam swoją "szkołę". Spycjalnie dobrałam sobie plan tak, aby uczyć się gdy alex był w szkole. Oczywiście bez porannej kawusi w kubku żaby się nie obeszło. Do połaczenia się z nauczylielką zostało mi jeszcze 15 minut. Wzięłam telefon i stwierdziłam że zadzwonie do Willa. Odebrał już przy 2 sygnale.

W:Halo.

H:Hejka Will.

W: Hej Hailiś.

H: Co tam u was.

W: Tęskimy. Wszyscy. Nawet Tony ale on.. no cóż.. nie przyzna się do tego.

H:Aww słodko.

W:Mała a tak wogóle to co ty robisz tak wcześnie rano na nogach? Bo u was wczesny ranek.

H: Tak. No wiesz szkoła sama się nie odbędzie.

W: Aaa no tak to ty się ucz a ja idę już spać. Miłego dnia.

H:Dobranoc.

Rozłączył się. No cóż.

Lekcje jak każde inne. Pojebane. Potem wieczorem izupełniałam papiery. I tak wsumie mijały dni do poniedziałko do piątku. No i od czasu do czasu jakieś pojedyńcze morderstwa.

W sobotę były przesłuchania. Tym. Razem padło na braci Flaff. Thomas i David. Są oni pionkami w JEGO grze więc no to konieczność. Thomas jest starszy od Davida o 6 lat, a ich rodzice nie żyją od 10 lat. Nie mają zadnej innych bliskich.

Niestety nie chcieli rozmawiać po dobroci więc tak jakby ich porwałam i siłą zaciągnęłam do piwnicy.

2 krzesła, mocne liny, taśma i skrzynka z narzędziami to przecież takie podstawowe wyposażanie piwnicy. (Jak masz piwnice to musiż mieć takie rzeczy w niej, jak nie masz... twoja strata i udręka)

Kiedy bracia byli już związani, a jake z Patrickiem byli na miejscach zaczełam ich budzić. Ale jeszcze powiem źe niestety nie mogłam wziąść żadnego z moich przyjaciół bo nie chce dawać im traum do końca życia. Stanęłam nad przed nimi w czarnym dresie i masce. Skinęłam głową do naomia ona zakleiła buzię młodszemu z braci.

H: Wstajemy chłopcy.
Po chwili powili zaczęli się budzić, a potem szarpać. Ten starszy jako że nie miał taśmy to dużo krzyczał i pytał.

H: Cisza. Ja tu zadaje pytania.

T: Czego chcesz?

H: Prostych informacji.*chwila ciszy*  To po pierwsze co wiesz o NIM?

T:Myślisz że coś ci powiem *parsknął* śmieszna jesteś.

H: Chciałam po dobroci.

Poszdeszłam do skrzynki z narzędziami i wyciągnęłam młotek, gwoździe i kąbinerki. Wróciłam się do Thomasa i  jak gdymy nigny nic wbiłam gwóźdź młotniek w jego ramie. Krzyknął głośno, a jego brat już płakał.

H:Powtórze pytanie.  Co wiesz o nim.
Nie odezwał się. Nie spodobało mi się to. Oczysiście było słychać nie zidentyfikowane dzwięki jakie wydawał jego brat. Zerwałam z jego ust taśme.

D: Nie rób mu nic. Proszę.

H: Ja chce tylko informacji. Jeśli je dostane na tym etapie to was wypuszcze.

D: Powiem wszystko.*Płakał* tylko nic już nie rób.

T: nie waż się młody.

H: A więc słucham co ty wiesz o NIM.
Nagle Thomas zaczął krzyczeć więc skinęłam głową do Jake'a i zakleił mu usta taśmą.

H: Mów bo się niecierpliwie.

D: ON.. On jest zły, chce zemsty.

H: To już słyszałam szczegóły, naswiska i ksywi mnie interesują.

D: Byłem raz u NIEGO. Zostałem ogłuszony na całą droge więc  nie wiem gdzie to było... ale, ale to była duża, ciemna willa. Płaski dach, w środku dużo drewna. Ogród nieduży i rosną tam drzewa, napewno wieżba płacząca, bardzo wysoka...
Przerwał na chwile, a ja odwóciłam sie do Patricka, szybko skinął mi głową że notuje u robi rysopis.

H: O czym z NIM w tedy rozmawiałeś?

D: O... O tym jak.. jak..przepraszam nie mogę.

Skinęłam głową i wzięłam drupi gwuźdź już miałam przybijać na ramieniu Thomasa, gdy przerwał mu David.

D:Stój. Rozmawiałem z nim w tedy o wyspach. Mówił że chce kupić jedną i spędzić tam urlop.

H: Jaka wyspa?

D: Dokładnie nie wiem, mała prywatna wyspa. Na niej biała willa.

Podobał mi się jego strach i to że czuła prawdę. Ładnie mówił, bał się o brata.

H: Nazwiska.

D: Yhm.. Jug, shaf, lazz, ermis, gama... to wszystko co wiem.

Skłamał.

H: Kłamiesz. Po drugie jak go spotkałeś na żywo to musisz wiedzieć jak wygląda. Podaj dokładny ryspopis.

D: Rude włosy, długa broda...

H:Kłamiesz!
Wbiłam gwóźdź starszemu z braci na co oboje krzykneli. Thomas z bólu, a David z przerażenia.

H: Lepiej mów prawde.

D: Brązowe włosy już lekko siwiejące, niebieskie oczy, trochę wysporowana sylwetka. Na oko po 40 ale przez 50. Zazwyczaj nosi koszule i garnitury.
*Mówił bojąc się i płacząc*

H: Jakieś znaki szczególne, kolczyki, tatułaże?

D: Brak.

H: To teraz rozwiążesz problem z V. Kim jest ten V. Imie i nazwisko.

D: Viktor Vivall.

Po tej informacji skinęłam głową do chłopaków że mogą ich wypuścić. Sama wyszłam, a chwile później brałam juz ciepłą kąpiel i kładłam się do lóżka

Autorka<3

Sorki że tak długo nie było rozdziału. Nie mam weny. Wydaje mi się że ten rozdział jest do dupy. Oceńcie

Daj gwiazdke jak ci się podoba ☆


Rodzina MonetWhere stories live. Discover now