Nieudolne porwanie

2.3K 59 15
                                    

Ostatni dzień szkoły. Długo czekałam na ten dzień. Szłam do sekretariatu ale ktoś przyłożył mi szmatke najprawdopodobniej nasączoną płynem usypiającym, bo obudziłam sie w piwnicy. Byłam przyczepiona liną do grzejnika. Obserwowałam i szukałam wyjścia, ale pomógł mi mój porywacz. Nie miał nawet kominiarki to było dość śmieszne.
-O perełka się obudziła. Twoi bracia dadzą nie bałe pienądze za ciebie.-chciało mi się śmiać, ale sie powstrzymałam i siedziałam cicho. W tej piwnicy której byłam był oprucz grzejnika do którego byłam przywązana był stół i dwa krzesła. Portwacz usiadł na jednym, a ja już luzowałam line, przecież on nawet jej dobrze nie zawiązał. Idiota. Zaczełam go zagadywać.
-Ej. Pić mi sie chce. Dasz mi wode?
-Nie
-Moi bracia mnie nie wezmą martwej, a dawno nic nie piłam, mogę się odwodnić.- przekonałam go on wziął butenke wody pistolet i nóż.
-Tylko bez sztuczek.
-Ja chce się tylko napić, nawet pistoletu nie umiem używać- skłamałam, bo dalej grałam przestraszoną dziewczynke. Przeciął liny i dał mi odkręconą butelke wody, ale celował do mnie z bronii. Napiłam sie i oddałam mu wode.
-usiądź na krześle- powiedział nagle mi naprawde chciało się śmiać. Usiadłam, a on zrobił to samo na drugim krześle. Odłożył broń na stół i wziął telefon, a następnie gdzieś zadzwonił.
-Mam twoją siostre- powiedział do telofonu- 10 milionów na wskazany adres inaczej ona umrze- i się rozłączył. Wtedy podszedł do mnie kucnął przy moim krześle i patrzył na moją twarz.
-Śliczna jesteś.- podniósł ręke i położył ją na moim policzku, bo potem przesówał ją niżej aż zjechał do piersi i zaczął rozpinać moją koszule od mundurka. Ja w tamtym momecię jedną ręką sięgałam po broń, która leżała na stole. On zaczął się dobierać do mojej spudniczki, ja dalej delikatnie sięgałam po broń. On wtedy już ostro wziął mnie za pośladki podniósł i położył na stole. Obrzydliwe. Sięgnełam po broń odbezpieczyłam i strzeliłam trafiłam w ramie on sie mometalnie odsunął, a ja dalej celowałam do niego z broni
-pod ściane- rozkazałam, a jego oczy już błyszczały od łez i wściekłości. Wziełam line i mocno związałam mu ręce. Następnie wziełam telefon i zadzwoniłam do Vincenta bo jego numer znałam na pamięć.
-Halo- odezwał się
-Vince
-Hailie gdzie jesteś?
-No własnie nie wiem w piwnicy włączam lokalizacje i weź mnie namierz czy coś, a o porywacza sie nie martw z nim się rozprawiłam.
-Jasne, rozumiem. Gdzie masz swój telefon.
-Nie wiem tutaj go nigdzie nie widze.
-Hailie nie ruszaj się już jedziemy.
Czakałam chyba z 10 minut, ale wkońcu drzwi otworzyły się z chukiem. A do środka Weszli moi bracia(Will i Vince)  i jacyś mężczyźni. Will do mnie podbiegł i mnie mocno przytuli. Ja znieruchomiałam zabezpieczyłam broń i skierowałam ją jak zawsze rączką w strone Vincenta. Dopiero teraz zauważyłam że strasznie mi zimno. Jak zaczełam się trząść Will momentalnie ściągnął swoją kurtke wziął mnie na ręcę i nią okrył. Ja chciałam bardzo chciałam spać, ale jeszcze nie.
-Will puść mnie- On Momentalnie to zrobił i odstawił mnie na ziemie. Widać, że się martwił, ale jeszcze najpierw dokończenie misji, potem rozpieszczenie. ja się wyprostowałam i patrzyłam jak ten mężczyzna płacze. Tak zrobił tak bardzo nieudolne porwanie, że płacze, bo chciał tylko kasy. Podeszłam do Vinca.
-Co z nim będzie- powiedziałam a Vince się odwrócił do mnie przodem
-Jesteś w stanie opowiedzieć mi co tu się stało?- Kiwnełam głową
-Szłam do sekretariatu, ale poczułam tylko chuste na ustach, a potem obudzilam sie tu. Bylam przywiązana- wskazałam na grzejnik i rozciętą line- ale wziełam go na litość i poprosilam go o wode, on rozwiązał mi ręce i dal tą wode. Napiłam sie, A potem kazał usiąść na krześle. On zrobił to samo i wtedy do ciebie zadzwonił chyba. Następnie podszedł do mnie. skąplementował i zaczą mnie dotykać. Chciał mnie zgwałcić.- Na te słowa moi bracia znieruchomieli.- Polożył mnie na stole, ale tam leżała broń. Strzeliłam i zadzwoniłam do ciebie, a potem czekałam.- powiedziałam
-Will zabierz ją do samochodu.-powiedział Vince
Will pomógł mi dojść do samochodu w którym było tak przyjemnie ciepło. Położyłam sie z tyłu.
-Will?
-Tak?
-Nie zabierajcie mnie do szpitala. Nic mi nie jest tylko jestem zmęczona i jest mi jeszcze troche zimno.- on nie odpowiedział tylko podkręcił ogrzewanie. Ja wtedy zasnełam...
Obudziłam sie w...

Autorka<3
Jak wam się podoba?
Jakieś pomysły?

Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz