Poznanie

4.5K 103 51
                                    

Pov Hailie
Po tym 12 godzinnym locie wysiadłam, bez problemu przeszłam kontrole i nie wiedzialam co ze sobą zrobić czekam chwile na jakieś powiadomienie znak od Boga czy cokolwiek po dłuższym namyśle stwierdzialam że bende kierować się do wyjścia, lecz nie zdążyłam tam dojść bo dostałam powiadomienie mechanicznym ruchem wyciągnełam telefon i spojżałam na wiadomowść

"Czekam przy aptece".

Pomyślałam sobie że ta wiadomość ani przyjemna ani formalna, nie obraża jest taka nijaka ale stwierdziłam że nie bende sie tym teraz przejmować i poszłam w strone Apteki. Szłam i szłam, ale nagle usłyszalam

-Hailie?...Monet..?-obezwał sie nieznajomy mężczyzna miał jasne włosy, lekko chłodne niebieskie oczy wyglądał przyjaźnie dlatego odpowiedziłam.

-Tak to ja w czym mogę pomóc?- powiedzialam moim normanym czyli formalnym głosem.

-Jestem Will, Vince miał cię odebrać ale coś mu wyskoczyło w pracy, jeszcze sie przyzwyczaisz.- machnął ręką na nieznaczność tego tematu.

-Jasne. Oczywiście.
--Jesteś glodna?

-Nie. Ale miło że pytasz.

-Droga do domu zajmie nam około 2 godziny więc..

-Nie. Dziękuje za propozycje, ale nie jestem głodna.- Przerwałam i stanowczo postanowiłam.
Will zmarszczył lekko brwi i uparł sie by pomóc mi z bagażami nie odrazu ale zgodzilam sie.

Gdy byliśmy już w aucie Will musiał sie skupić by wyjechać z zatłoczonego lotniska wtedy dokladniej moglam sie mu przyjrzeć oczy napewno bystre, brwi teraz lekko zmarszczone widać było że się skupiał potem przerwał cisze która panowała.

-Opowiesz coś o sobie?

-Cóż...yy.. mógłbys inaczej sformółować pytanie.

-Czym sie interesujesz

-Interesuje sie sportem, motoryzacją lubie także czytać i rysować.

-O wow to super.-powiedział ale chyba nie dokońca się z tym zgadzał.

-Opowiesz mi coś o waszej piątce? -zapytałam jasno i wyraźnie.

-oczywiście. Najstarszy jest Vincent ma 29 lat ja mam 25 potem jest dylan ma 18 i bliźniacy mają po 17.

-Jasne. A jakbyś miał każdego z osobna nazwać trzema slowami?

-Hmm.. Vince to pracocholik, perfekcjonista i... dowódca może to nie jestem pewny.. Dylan.. umięśniony... wredny i zarozumiały następny może.. Shane nierozumny, głodny -tu ja parsknełam śmiechem- naprawde on zawsze jest głodny i nie wiem... teraz tony tu troche łatwiej tony to chamski głupi monocyklista- poraz kolejny cicho parsknełam.

-No no no swoje rodzeństwo stawiasz w najprawdziwszym świetle.- Will sie zaśmiał.

-Powiedziałaś że interesujesz sie motoryzacją sportem i tak dalej rozwiniesz?

-Oczywiście. Z motoryzacji uwielbiam motocykle i motory lubie także ogólnie szybkie auta. Jeśli chodzi o sporty to koszykówka, siatkówka, piłka ręczna ale lubie też akrobatyke. Z czytania lubie wszystkie gatunki, a rysowanie to ogólnie rysuje jak mam czas i ochote.

Will chyba dziwi sie, że mówie tak formalnie i bez emocji ale to nie moja wina mam tak w naturze.
I w takiej właśnie atmoswerze jechaliśmy. Podsumowując informacje wyciągnięte od Willa dowiedziłam sie następujączych rzeczy.

Vincent jest wiecznie zapracowany, szanowany i elokwętny.

Will jest miły i przyjazny.

Dylan to same mięśnie i nie zawsze używa mózgu oraz, że może być do mnie zdystansowany

Shane w żołądku ma czarną dziure i jest nie zbyt rozumny

Tony lubi monocykle i jest... głupi.

Autorka<3
Jak wam się podoba?

Rodzina MonetWhere stories live. Discover now