Rozdział 90

90 16 3
                                    

Jak się okazało Hogwart nie wyglądał tak samo. Pomimo tych samych murów, tak samo umieszczonych wieży i okien, nie był taki jak zawsze. Wisiała nad nim groźba śmierci, a sam zamek owiany był smutkiem. Deszcz, który padał, wyglądał jakby samo niebo płakało przez tak wielką zmianę.

Uczta powitalna także wyglądała inaczej. Uczniowie stali w równych rzędach, tam gdzie zazwyczaj stały stoły. Dyrektor Snape stanął tuż przed nastolatkami. Przez dłuższą chwilę słychać było jedynie krople deszczu uderzające w okna, a po sali niosło się echo.

Kaysa wraz z resztą profesorów stała za dyrektorem. Czuła na sobie podejrzliwe spojrzenie McGonagall. Postanowiła, że porozmawia z profesorką, gdy tylko nadarzy się pierwsza okazja. Nie widziały się od śmierci Syriusza, a jeżeli miały razem pracować, to Kaysa wolała jej wszystko wyjaśnić. W końcu jakby nie patrzeć, McGonagall zastąpiła jej rodzinę, gdy Lupin była mała.

-Witam was w nowym roku szkolnym.- oznajmił Severus zachrypniętym głosem, który nie zdradzał ani grama emocji.- Pragnę wam przedstawić nowego nauczyciela od nowego przedmiotu. W tym roku zamiast Obrony przed Czarną Magią dostąpicie zaszczytu nauki samej Czarnej Magii. Nauczać was będzie Kaysa Lupin.- po wypowiedzeniu tych słów Kaysa skinęła delikatnie głową na przywitanie.

Kobieta nawet nie chciała wiedzieć co niektórzy uczniowie mają w głowach. W końcu spora część uczniów pamiętała ją jako zastępczą dyrektorkę. Znacznie mniejsza część wiedziała o jej działalności w Zakonie. Niektórzy nawet mieli szczęście być uczniami jej męża. Jej życie cały czas związane było z Hogwartem, mimo, że tego nie chciała. A teraz? Teraz ma nauczać czarnej magii, czegoś co zawsze w tej szkole było potępiane.

Po bardzo krótkim i rzeczowym przemówieniu nowego dyrektora, na sali pojawiły się stoły. Uczniowie jak maszyny zasiedli do nich i rozpoczęli kolację. Kaysa z zaskoczeniem zauważyła, że dźwięk sztućców nie był tak słyszalny jak zawsze. Jakoby uczniowie nie wierzyli, że jedzenie nie jest zatrute.

Tuż po kolacji Snape osobiście zaprowadził ją do jej gabinetu, którym był oczywiście stary gabinet od Obrony. Tuż za jednym z obrazów mieścił się jej pokój. To właśnie w nim kiedyś mieszkała razem z Remusem.

-Ufami ci.- powiedział nagle.

-Ja też ci ufam Severusie, inaczej by mnie tu nie było.- odparła Kaysa.

-Niech Lupin nie przychodzi do Hogsmeade z waszą córką... I ostrzeżcie Pottera, że imię Sama-Wiesz-Kogo jest przeklęte, a on sam jest poszukiwany przez Śmierciożerców i Ministerstwo. Ten kto go złapie otrzyma dużą nagrodę.- przestrzegł przyjaciółkę. Lupin skinęła głową w odpowiedzi. Te informacje nie były zbyt optymistyczne, ale na pewno były przydatne.

Następny dzień Kaysa rozpoczynała od zajęć z klasą Harry'ego. Z przerażeniem zauważyła, że liczba uczniów zmniejszyła się o jakąś połowę. Dostrzegła także, że tuż przy drzwiach stał Amycus Carrow i z uśmiechem satysfakcji na ustach oglądał jej poczynania.

-Witam was wszystkich.- oznajmiła Kaysa, gdy wszyscy usiedli w ławkach.- Różdżki nie będą nam potrzebne.- dodała, lecz zauważyła, że znaczna większość i tak pozostawiła magiczna patyki na ławkach.- Nasze lekcje będą miały charakter teoretyczny. Zaczniemy od samych podstaw, których nikt przedtem was nie uczył.- Na tablicy zapisała pewną datę, od której postanowiła zacząć.- Kiedyś biała i czarna magia nie były odróżniane. Jakiekolwiek przejawy magicznej mocy były karane, ktoś wie w jaki sposób?- zapytała. Mimo, że wszyscy wiedzieli, to nikt się nie odezwał.- Topienie, palenie na stosie. Pierwsze takie egzekucje miały miejsce w Salem w tysiąc sześćset dziewięćdziesiątym drugim roku.

Przez całą lekcję Kaysa opowiadała o historii, która nikogo nie interesowała. W tym samego Amycusa, który na dziesięć ostatnich minut wyszedł znudzony z sali. To właśnie wtedy Lupin rozejrzała się po klasie, aby sprawdzić, którzy uczniowie są godni zaufania.

Animag 2Where stories live. Discover now