Rozdział 36

328 35 3
                                    

Kaysa równo z Harrym obudziła się w Skrzydle Szpitalnym. Z tą różnicą, że z jej nosa ponownie sączyła się krew, a pielęgniarka siedziała nad nią i próbowała zatamować krwotok. Trust z początku nie wiedziała co się dzieje, lecz gdy w końcu zrozumiała, to odtrąciła dłoń pani Pomfrey.

- Już dobrze.- mruknęła i sama wytarła pozostałości krwi. Wyczuwała, że Harry, Ron i Hermiona jej się przyglądają, ale wręcz z mistrzowską umiejętnością zignorowała ich. Skupiła się za to na głosach, które słyszała tuż za drzwiami pomieszczenia.

- Severusie, a co z Trust? Przecież wiemy, że jest nieobliczalna. Według ciebie nie pomogła Blackowi w ukrywaniu się?- zapytał jeden głos, a Kaysa doskonale go rozpoznała. Uśmiechnęła się szatańsko pod nosem i wbrew protestom pielęgniarki, wstała z łóżka i podeszła do drzwi, otwierając je z całej siły. Miała nadzieję, że tym energicznym ruchem drzwi uderzą w Knota, niestety zabrakło kilku milimetrów.

- Oczywiście Knot. Kryłam swojego kochanka po kątach, przed Remusem. Ewidentnie jestem dobra w ukrywaniu, więc bez problemu ukryję twoje ciało tak, że nikt go więcej nie znajdzie. Podoba ci się taka wizja?- zapytała z diabelskim błyskiem w oku. Niestety na jej nieszczęście Korneliusz przywykł już do jej gróźb i chamskich odzywek.

- Śmiercią mi jeszcze nie groziłaś, to coś nowego. Zrób to jeszcze raz a dołączysz do Black'a i Dementorzy i ciebie ucałują. Podoba ci się taka wizja?- zapytał suchym tonem. Kaysa nie pozwoliła na to, aby jakiekolwiek emocje przedostały się na zewnątrz. Nie chciała pokazać, że ta wizja ją przeraziła. A właściwie wizja tego, co czekało Syriusza.

- Syriusz jest niewinny!- usłyszała za plecami głos Harry'ego. To jedno zdanie wystarczyło, aby na jej sercu zrobiło się cieplej. On im wierzył. Wierzył w niewinność Syriusza, a to jej w zupełności wystarczyło.

- Daj spokój Harry. On myśli, że namąciliśmy wam w głowach.- mruknęła Kaysa, chociaż dalej wpatrywała się wrogim spojrzeniem w Knota.- Bo co innego mogłabym zrobić ja, prawda? W końcu nazwisko do czegoś zobowiązuje.- warknęła i szybkim krokiem ruszyła prosto przed siebie.

- A ty gdzie idziesz?- zapytał Severus.

-Do Syriusza. Nie spędzi swoich ostatnich chwil samotnie.- odparła i szła dalej, jednak zatrzymał ją głos Knota.

- Masz zakaz zbliżania się do niego. Nie jestem głupi. Nawet jeżeli wcześniej nie pomogłaś mu w ucieczce, to teraz to zrobisz.- powiedział sucho.

Harry, Ron, Hermiona i pani Pomfrey w ciszy przysłuchiwali się tej wymianie zdań. Jeszcze nigdy nie widzieli, aby ktoś z taką wrogością podchodził do Ministra. Co gorsze, z nieukrywaną wrogością.

- Chyba jednak jesteś głupi, skoro myślisz, że się ciebie posłucham.

- Skończyły się żarty Trust! Jeżeli podejdziesz do niego, to obiecuję, że wylądujesz w Azkabanie!- wrzasnął plując śliną naokoło.

Kaysa zmrużyła oczy i w ekspresowym tempie znalazła nie tak blisko mężczyzny, jak tylko mogła. Hardo i bez cienia zawahania wpatrywała się mu w oczy.

 - Jeżeli tylko spróbujesz, to ja ci obiecuję, że stracisz stanowisko. Stracisz, wszystko na czym ci zależy. Rozumiesz? Wszystko. Wiesz dobrze do czego jestem zdolna. Grozisz mojej rodzinie i mnie. Chyba zapominasz, że mogę być gorsza od Voldemorta. Przeżyłam parę dni u niego w niewoli, przeżyłam wiele rzeczy i jeszcze więcej mogę zrobić w obronie mojej rodziny. Dlatego radzę ci Knot... I powiem to ostatni raz. Jeżeli nie chcesz mieć ze mną kłopotów, to lepiej mnie nie denerwuj. Bo żarty się skończyły.- wysyczała i nie zważając na resztę, ruszyła w stronę miejsca w którym prawdopodobnie mógł być zamknięty Syriusz.

Animag 2Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora