Rozdział 6

484 32 13
                                    

- W co ty znowu sobie pogrywasz?- zapytała Kaysal, gdy tylko wylądowała w gabinecie Albusa Dumbledore'a.

- Czym znowu zawiniłem?- zapytał szczerze sfrustrowany dyrektor. Pogodził się z tym, że Kaysa nie będzie już jego sojuszniczką, chociaż bardzo tego pragnął. Jednak jej ciągłe odwiedziny, które zazwyczaj kończyły się wrzaskiem, wyzwiskami i demolowaniem jego gabinetu, nie były dla Albusa najlepszym doświadczeniem.

- Manipulujesz Harrym od samego początku. Dlaczego to właśnie Molly Weasley miała pomóc Harremu? Myślisz, że ja nie wiem!? Nie jestem głupia Dumbledore! Chciałeś mieć pewność, że pierwsza rodzina czarodziejów jaką Harry pozna, będzie po twojej stronie.- warknęła zła Trust.

- Masz rację. Patrzę daleko w przyszłość. Przyznaję się, zrobiłem coś takiego, ale przyznaj, że idzie ci to na rękę.- westchnął mężczyzna.

- Dla mnie jest to bez znaczenia. I tak przejmę opiekę nad Harrym, a ty nie będziesz miał nic do powiedzenia.- warknęła zła.- Aktualnie przyzwyczaj się do moich częstych odwiedzin. Chcę wiedzieć co się z nim dzieje.

- Rozumiem, że to jest część waszego planu?- zapytał Albus nawiązując do tajemniczych działań Kaysy i Syriusza, który za wiele nie robił siedząc w Azkabanie. Nie uzyskał jednak odpowiedzi.- Kayso, zrób coś dla mnie. Tą jedną rzecz. Udaj się ze mną do Syriusza Blacka. Chciałbym się z nim zobaczyć.

Kaysa uśmiechnęła się szatańsko, przez co Dumbledore zrozumiał, że spodziewała się tego. Mało powiedziane! Ona przewidziała to już jedenaście lat temu!

- Oczywiście. Możemy się tam udać nawet jutro.- odparła z uśmiechem. Uśmiechem przesiąkniętym fałszywością.

- Świetnie.- mruknął Albus. Nie miał innego wyjścia. Musiał dać się zapędzić w jej pułapkę.

- A teraz wybacz, ale muszę jeszcze kogoś tutaj odwiedzić. Mam specjalną przesyłkę.- powiedziała sucho Trust i skierowała się w stronę dębowych drzwi.

- Kogo?- zapytał szybko Dumbledore. Wolał nie dopuścić do zbyt wczesnego spotkania Kaysy i Harry'ego. Bał się, że po tym wszystkim Trust nastawi młodego Potter'a przeciw niemu, a tego nie chciał. Nie mógł dopuścić do tego, aby Harry mu nie ufał. Już zniszczył swoje stosunki z Kaysą. Chłopiec, który przeżył musi mu ufać w stu procentach, inaczej jego plan się nie powiedzie.

- Severusa.- powiedziała i wyszła z gabinetu, ignorując zdziwione spojrzenie dyrektora Hogwartu.

Profesora Snape'a nie było trudno znaleźć. Doskonale wiedziała czego uczy, a sala od eliksirów mieściła się w lochach od wielu lat. W Hogwarcie oczywiście nic się nie zmieniło. Uczniowie biegli z sali do sali, aby się nie spóźnić, a wszystko dookoła wyglądało dosłownie tak samo.

- Dalej Fred! Filch idzie tamtym korytarzem!- krzyknął jeden rudy chłopak. Kaysa szybko zerknęła w tamtą stronę. Bez problemu zrozumiała, że to bliźniacy Weasley. Dwójka rozrabiaków chowała się za jedną ze zbroi. Kaysa podeszła do nich, a im bliżej była, tym większy uśmiech formował się na jej twarzy. Ta dwójka miała ze sobą Mapę Huncwotów! Humor niemal automatycznie się jej poprawił.

- Kieszonkowe Bagno?- zacmokała udając niezadowolenie. Rudzielce tak się wystraszyli, że wspomniany Fred prawie upuścił pudełeczko, ale Kaysa zręcznie je złapała.- Rzućcie do góry i użyjcie alohomory. Obejmie większy teren.- powiedziała, a na jej twarzy uformował się duży uśmiech.

- Serio?- zapytał Fred z uznaniem w głosie.

- Oczywiście, tylko radziłabym się lepiej schować, jeżeli nie chcecie śmierdzieć.- odparła ze śmiechem.- Pozwólcie tylko, że nim to zrobicie, ja się oddalę.- dodała i szybkim krokiem ruszyła w drogę do lochów.

- Dziękujemy!- krzyknęli za nią we dwójkę.

- George, sprawdziłeś w ogóle kim jest ta kobieta?- zapytał Fred brata, gdy tajemnicza nieznajoma zniknęła za zakrętem.

- Za kogo ty mnie masz, Fred? Za amatora?- zapytał udając, że bliźniak go tym uraził.- To Lunatyczka, tak jest tutaj napisane, spójrz.- powiedział i podłożył pergamin bratu pod nos.

- O ja cię! Mam nadzieję, że ją jeszcze spotkamy! Przecież to legenda!- krzyknął.

- Filch... Filch! Rzucaj! Teraz!- krzyknął George, a sam wyciągnął różdżkę i rzucił zaklęcie na pudełko, które zgodnie ze słowami napotkanej nieznajomej wybuchło i ubrudziło większy teren. Problem polegał na tym, że bliźniacy się nie schowali.

Lunatyczka, ksywka, którą James i Syriusz nadali Kaysie dla żartu. Nikt jej nigdy nie używał, ale na mapie właśnie w ten sposób była podpisana.

Kaysa zapukała do drzwi sali od eliksirów i nie czekając na pozwolenie weszła do środka. Tak jak się spodziewała, w środku zastała Snape'a, który w składziku układał składniki, nawet nie obdarzył jej spojrzeniem.

- Czy ja pozwoliłem wejść?- warknął zły.- Mam odebrać ci punkty już podczas pierwszego dnia?- dodał, lecz dalej nie spojrzał na przybysza.

- Byłoby ciężko.- odparła mu Kaysa, a słoik, który właśnie Severus miał w rękach upadł na podłogę roztrzaskując się w drobny mak. Marynowane oczy traszki rozlały się po małym pomieszczeniu, z którego sekundę później wyszedł nauczyciel, nie sprzątając bałaganu.

- Co tutaj robisz Trust? Dyrektor Dumbledore nie opuszcza swojego gabinetu, a mojej klasy demolować nie będziesz.- mruknął i usiadł za biurkiem, a Kaysa usiadła na ławce tuż przed miejscem nauczyciela.

- Nie muszę jej demolować. Właśnie pokazałeś, że sam sobie z tym świetnie radzisz.- powiedziała i lekko się uśmiechnęła. Severus nie odwzajemnił tego gestu.- Dwie sprawy mam do ciebie. Pierwsza, spróbuj uprzykrzać życie Harremu, a obiecuję ci, że się zemszczę.- powiedziała sucho, na co Snape prychnął pod nosem.

- Jak okaże się takim samym beztalenciem co jego ojciec, to radzę ci już znaleźć dobry pomysł na zemstę.- odpowiedział.

- Druga rzecz.- tutaj wyraz twarzy Kaysy się zmienił. Spojrzała na Severusa smutnym wzrokiem, co trochę go zdezorientowało, jednak nie pozwolił tego po sobie poznać. Trust wyciągnęła z kieszeni kopertę.- Nie chciałam otwierać świeżo zagojonych ran, ale pomyślałam, że powinieneś to przeczytać. Właściwie to już dawno powinieneś, ale nie potrafiłam ci tego przekazać. To list od Lily.

- Jak miło, że już go ktoś czytał.- prychnął Severus i chwycił list.

- Ja go wsadziłam do koperty. Nie jest dokończony.- wyjaśniła kobieta.

Kaysa znała treść listu niemal na pamięć.

,,Drogi Severusie!

Nasze ostatnie lata szkolne przyniosły nam wiele nieszczęścia. Kiedyś byłeś dla mnie przyjacielem, później stałeś się powodem moich wszystkich łez. Myślałam, że jesteś moim wrogiem, ale po głębszym zastanowieniu... Nigdy nim nie byłeś. Zawsze byłeś dla mnie przyjacielem.

A teraz... Teraz gdy nie wiem czy dożyję jutra, chcę ci coś przekazać. Jeżeli przeżyję, powiem ci to prosto w twarz, jeżeli jednak stanie się inaczej, chcę aby ten list trafił do ciebie. Chcę abyś wiedział, że już dawno wszystko ci wybaczyłam. Nie mogłabym zrobić inaczej. Zależy mi na tobie.

Jako mój przyjaciel powinieneś wiedzieć, że wraz z Jamesem chcielibyśmy mieć jeszcze jedno dziecko. Córeczkę. Wiem, że to cię zaboli, ten fakt. Bardzo cię za to przepraszam. Jestem strasznie samolubna. Gdyby jednak nam się udało... Marzę o tym, abyś został jej ojcem chrzestnym. James po dłuższych namowach się zgodził.

Tęsknię za tobą...''

W tym miejscu list został przerwany, Lily nigdy go nie dokończyła, a zapewne miała jeszcze wiele do przekazania.

Kaysa w oczach Severusa w końcu dostrzegła jakieś emocje. Ból, smutek i wielkie cierpienie. Jednak ten objaw ludzkości przerwał dzwon, oznajmiający lekcje. Automatycznie twarz Severusa stała się obojętna.

- Trust ty kretynko! Ja mam lekcje, nikt nie może cię zobaczyć!- krzyknął, na co Kaysa bez dłuższego namysłu, przemieniła się w wilczycę i schowała pod biurkiem.

- Zabiję cię.- warknął Severus, po czym wpuścił uczniów do klasy. Jak się okazało lekcje eliksirów miał właśnie Harry Potter.

Sprawdzone

Animag 2Where stories live. Discover now