Rozdział 40

324 36 2
                                    

Pobyt w Wenecji był wspaniały czasem. Dlatego też Harry nie wiedział czy bardziej smucił się z powodu, powrotu do domu, czy bardziej cieszył się, dlatego, że miał teraz na miesiąc zamieszkać u Rona.

Kaysa niestety musiała się pożegnać z Potterem wcześniej, ponieważ z samego rana miała iść do swojej nowej pracy w Departamencie Tajemnic. Remus obiecał, że odstawi Harry'ego do Weasley'ów, więc Kaysa nie musiała się niczym martwić. Oczywiście planowali w najbliższym czasie zawitać do Nory na herbatkę.

- To na czym ma polegać moja praca?- zapytała Kaysa, gdy Broderick Bode oprowadzał ją po Departamencie Tajemnic. Dziewczyna już złożyła śluby milczenia, które były obowiązkowe w zawodzie Niewymownych.

- Akurat twoja na niczym szczególnym. Masz się kręcić, sprawdzać, ewentualnie pomagać innym w rozmyślaniach nad śmiercią, czasem, planetami i miłością. Nikt tego od ciebie nie oczekuje. Dumbledore uparł się po prostu abyśmy mieli swego rodzaju ochroniarza. Ale twierdzi też, że twoja wiedza może się nam przydać.- wyjaśnił jej mężczyzna.

- W skrócie... Nudy.- westchnęła. Mogła się spodziewać, że gdzieś musi być haczyk. Przecież Dumbledore nie powierzyłby jej tego rodzaju pracy.

- Niekoniecznie. Twoim głównym przydziałem jest sala rozpraw. Można powiedzieć, że robisz za aurora, ale bez przeszkolenia. Albus twierdzi, że sobie poradzisz.

- Oczywiście, że sobie poradzę.- mruknęła Trust.

Nie myliła się jednak. Ta praca w dużej mierze była nudna. Może wynikało to z tego, że tak naprawdę był to jej pierwszy dzień. Jednakże przez całe dziesięć godzin nic ciekawego się nie wydarzyło. Dziewczyna błąkała się po korytarzach, raz stała na sali sądowej, aby pilnować porządku. Wiedziała, że jak spotka Dumbledore'a w najbliższym czasie, to mu wygarnie co myśli o tej pracy.

Około siedemnastej wróciła do domu. Harry był już u Weasley'ów, więc zrobiło się jakoś dziwnie cicho i pusto. Gdyby nie fakt, że pod stołem w kuchni leżał czarny pies. Na jego widok serce zamarło dziewczynie w piersi.

- Patrz jakiego przybłędę znalazłem.- powiedział Remus, który z uśmiechem wszedł do kuchni. Pies pod stołem radośnie zamerdał ogonem.

- Dostałeś list.- mruknęła Kaysa z lekkim uśmiechem. W tym samym momencie Syriusz przemienił się w swoją ludzką formę i niemal w ułamku sekundy przyciągnął do siebie dziewczynę i zamknął ją w silnym uścisku.

- Oczywiście. Harry napisał do mnie, że cały czas się strasznie martwisz. A twoja prośba o spotkanie była tak nietypowa, że z początku myślałem, że jest to jakiś podstęp Ministerstwa.- wyjaśnił rozbawiony Black.

- Nigdy nie postąpiłabyś tak nierozważnie, gdyby nie to, że to Syriusz. On jest nieodpowiedzialny, a ty odchodziłaś od zmysłów martwiąc się o niego.- wyjaśnił Remus.- Pisanie listu było dosyć pochopnym rozwiązaniem, ale chyba najlepszym.

- To tylko dowodzi, że nawet Kaysa może się pomylić i zadziałać pod wpływem emocji.- podsumował Syriusz, po czym usiadł na krześle przy stole i chwycił winogron, który leżał w misce.- Swoją drogą niepotrzebnie się martwisz. Daję sobie radę.

- Właśnie widzę.- parsknęła Trust, widząc jak Syriusz pochłania cały winogron.- Chociaż muszę przyznać, że nawet trochę ci się przytyło.- mruknęła. Dłoń Blacka zastygła w bezruchu tuż przed ustami. Odwrócił powolnie swoją głowę w stronę dziewczyny i zmrużył oczy.

- Sugerujesz, że jestem gruby?- zapytał sucho.- Remi zajmij się swoją żoną, bo chyba z przepracowania ma zwidy.- mruknął i powrócił do pochłaniania winogrona. Totalnie nieświadomy tego, że poruszył niewygodny temat. Remus i Kaysa nieświadomie spięli się na słowo 'żona'.

- Syriuszu, my się nawet nie zaręczyliśmy.- westchnęła Kaysa. Sama była zdziwiona tą małą nutką smutku w jej głosie. Chciała tego... Chciała, aby już oficjalnie, na mocy prawa, Remus był jej, a ona jego. Tylko o tym marzyła w tym momencie. Nie wiedziała jednak, co powstrzymuje jej ukochanego, a nie chciała wywierać na nim presji.

- Żartujesz?- zapytał Syriusz i odwrócił się do Lupina, który stał w wejściu do kuchni.- Człowieku, na co ty czekasz?- zapytał.- Wiem! Czekałeś na mnie! Już jestem, więc droga wolna.

- Nie czekałem na ciebie... Po prostu... Nie chcemy się spieszyć.- odparł niepewnie. Nie chciał mówić za Kaysę, ale wiedział, że inaczej Syriusz nie odpuściłby tematu.

Black kątem oka zobaczył minę Kaysy, widział, że to ją raniło. Próbowała ukryć swoje prawdziwe emocje, ale bolało ją to.

- Możesz nas na chwilę zostawić?- zapytał Syriusz patrząc na Trust.- Przeprowadzimy sobie typową męską rozmowę.- dodał sucho.

Kaysa bez słowa wyszła i zamknęła za sobą drzwi. Wbrew pozorom nie chciała ich podsłuchiwać. Miała nadzieję, że Syriusz jakoś wpłynie na Remusa, albo po prostu coś z niego wyciągnie. Sam Black miał właśnie taki zamiar. Patrząc na Lupina widział w nim niepewność i strach.

- Mówiłem ci kiedyś, że jak ją zranisz, to ja zranię ciebie?- zapytał na wstępie Syriusz. Remus spojrzał na niego ze zdziwieniem.

- Tak, pewnie tak.- mruknął w odpowiedzi. Pomimo, że nie pamiętał takiej sytuacji, to był pewien, że na pewno kiedyś coś takiego od niego usłyszał.

- To dlaczego ją krzywdzisz?- kolejne pytanie z ust Syriusza zbiło Lupina z tropu.

- Co?

- Nie widziałeś jej miny. Jest jej przykro. Jesteście już ze sobą długo, mieszkacie razem, co z tobą?- zapytał Syriusz marszcząc brwi.

- Ja... Nie wiem, martwię się. Gdybym się oświadczył, to wszystko by się zmieniło. Może na gorsze. To poważny krok Syriuszu.- mruknął Remus w odpowiedzi.

- Kaysa jest na niego gotowa, wręcz zależy jej na tym kroku. To po niej widać. Co cię wstrzymuje?- zapytał. Musiał to z niego wyciągnąć, ale nim sam Remus zdążył odpowiedzieć, oświeciło go.- Czy chodzi o to kim jesteś? Futerkowy problem?- odpowiedziała mu cisza. To wystarczyło.- Żartujesz!?- krzyknął podrywając się z krzesła. Teraz był już naprawdę wściekły.- Była z tobą od pierwszej pełni! Nie ominęła ani jednej! O co ci chodzi Lupin!?- wrzasnął.

- Nie wiem! Nie wiem! Nie mam pojęcia, ja się po prostu boję.- powiedział i opadł na krzesło zakrywając twarz swoimi dłońmi.- Boję się, że gdy jej się oświadczę, to ona się zgodzi...

- Chyba o to chodzi. Wolałbyś, aby cię odrzuciła?

- Ona się zgodzi, a później tego pożałuje. Znajdzie sobie kogoś lepszego, ale nie będzie chciała odejść ode mnie, a pierścionek będzie jej ciążył na dłoni. Nie chcę, aby żałowała.- westchnął. Gdy tylko wyrzucił to z siebie, poczuł jak mu lżej na sercu.

- Żartujesz?- zapytał już spokojnie Syriusz.- Kogo ma lepszego poznać? Poznała mnie i cię nie zostawiła. Nikogo lepszego niż mnie nie pozna, więc możesz czuć się bezpieczny.- dodał z łobuzerskim uśmiechem.

Remus w odpowiedzi parsknął śmiechem.

- Dzięki Black, na ciebie zawsze można liczyć. A może Knot miał rację i Kaysa zdradza mnie z tobą?- zapytał sarkastycznie.

- Serio zasugerował coś takiego?- rozbawienie Syriusza sięgnęło zenitu.- Co za kretyn!

Między nimi zapadła chwila ciszy. Każdy z nich pogrążył się we własnych myślach. W końcu jednak cisze przerwał Syriusz.

-Obiecaj mi coś... Oświadczysz się jej w niedługim czasie. Na prawdę nie widzę was z kimś innym. Wasza miłość jest czasami tak piękna i silna, że można depresji dostać, jeżeli nie ma się swojej drugiej połówki. Nie schrzań tego Remi...

Sprawdzone

Chyba jednak pierwsze moje podejście do #NaNoWriMo nie wyjdzie, ponieważ okazuje się, że prawdopodobnie mam jakieś silne zapalenie oka. Niedługo mam wizytę u okulisty i coś czuję, że tym razem od okularów się nie wymigam. Miłego poniedziałku kochani! Ja po dwóch tygodniach w końcu wracam do szkoły, w której ponoć jest już ciepło

Animag 2Where stories live. Discover now