Rozdział 67

216 27 5
                                    

Mijały dni podczas których Kaysa leżała w łóżku i nie wychodziła z pokoju. Jedyną osobą, która ją odwiedzała był Syriusz. Remus chodził zdenerwowany, ponieważ Black nie chciał go wpuścić do pomieszczenia. Lupin był zdezorientowany, zezłoszczony i przerażony jednocześnie. Nie miał pojęcia co się dzieje.

Najgorsze obawy Kaysy potwierdziły się zaledwie dzień po jej powrocie. Była w ciąży. Emocje, które towarzyszyły jej po usłyszeniu tej nowiny były skrajne. Była przerażona i zła. Bała się reakcji Remusa, ale z góry postanowiła, że nie usunie dziecka, mimo iż Severus zaproponował jej takie rozwiązanie.

-Przyszedł list do ciebie.- oznajmił Syriusz wchodząc do pokoju czwartego dnia.- Od Harry'ego.- dodał spoglądając na kopertę.- Jak się czujesz?- zapytał siadając na krawędzi łóżka.

-Fizycznie... Beznadziejnie. Psychicznie jeszcze gorzej.- odparła odbierając kopertę od Syriusza.- Harry pisze o pierwszych dniach w szkole. A konkretniej o Umbridge. Nie chce ich uczyć obrony przed czarną magią, tylko wmawia im propagandę ministerstwa.- streściła list. Jednak na samym końcu pojawiło się zdanie, które bardzo rozzłościło Kaysę.- Muszę się pojawić w Hogwarcie.- oznajmiła nagle.

-Co się dzieje?- zapytał zaskoczony Black.

Kaysa od czterech dni nie wychodziła z pokoju. Wszystkie posiłki były przynoszone do łóżka, a ona sama nawet z niego nie chciała się wyczołgać. Nagle postanowienie o wyprawie do Hogwartu niesamowicie zaskoczyło Syriusza.

-Harry napisał, że jakieś dwa tygodnie temu dostał od niej szlaban. Co dwa dni chodzi do jej gabinetu i musi pisać jakieś niedorzeczne zdania.- wyjaśniła.

-To chyba nie ma tragedii.- mruknął zdziwiony Black. On sam za czasów szkolnych nie raz i nie dwa dostawał znacznie gorsze szlabany.

-Nie dodał tylko, że ta szmata znając życie używa na nim jakiegoś krwawego pióra, albo czegoś w tym stylu.- warknęła dziewczyna w odpowiedzi.- Znając życie nawet nie zgłosił tego u McGonagall.- dodała zła.

Dopiero ta sytuacja zmusiła Kaysę do wstania z łóżka. Dziewczyna postanowiła zakończyć ten bezsensowny i bezcelowy stan w którym się znalazła. Przecież nigdy nie należała do osób, które załamują się przy pierwszym lepszym problemie. Tak, dziecko było wielkim problemem, ale musiała sobie z tym poradzić. Miała nadzieję, że Remus także będzie chciał podjąć się tego wyzwania.

-Remus jest w salonie.- poinformował Syriusz, gdy zauważył, że dziewczyna idzie w stronę drzwi.- Nie przyjmuje żadnych poleceń od Dumbledore'a odkąd wróciłaś.- dodał.- Cały czas tu przesiaduje i z wszystkimi się wykłóca. Swoją drogą Dumbledore też tu raz był. Chciał się z tobą zobaczyć, ale szybko odwiódłby go od tego pomysłu.

-Dziękuję ci Syriuszu za wszystko. Jesteś najlepszym bratem.- powiedziała Kaysa z delikatnym uśmiechem.- Pora jednak skończyć to załamywanie się...

-Daj spokój. Jesteś twarda, jak raz w życiu przejdziesz słabszy moment, to nic się nie stanie. A na mnie zawsze możesz liczyć.- oznajmił przytulając ją.- Chcesz z nim sama porozmawiać?- zapytał otwierając drzwi i przepuszczając w nich dziewczynę.

-Chyba muszę.- westchnęła ciężko.

Kaysa pewnym krokiem ruszyła po schodach w dół. Była pewna, że na samym dole, w salonie dostrzeże Remusa, jednak jego tam nie było. Usłyszała za to dwa głosy z kuchni. Z drżącymi dłońmi ruszyła w tamtym kierunku. Do samego końca nie pozwoliła na to, aby ktokolwiek mógł zobaczyć jej strach.

-Molly, Arturze, czy mogłabym porozmawiać z moim mężem w cztery oczy?- zapytała na wstępie. Para nawet nie protestowała. Mimo iż sami chcieli dowiedzieć się o co chodzi i co konkretnie stało się Kaysie, to wyszli posłusznie z pomieszczenia.

-Nic ci nie jest?- zapytał na wstępie Remus. Wstał z krzesła by podejść do dziewczyny i obejrzeć ją pod każdym kątem.- Dlaczego odizolowałaś się od wszystkich na tydzień? Dlaczego to Syriusz miał do ciebie dostęp, a nie ja... Twój mąż?- zapytał, a w jego oczach Kaysa dostrzegła czysty ból.

-Może usiądźmy?- zaproponowała. Sama nie miała pojęcia jak rozpocząć temat. Ona także się bała. Bała się jego reakcji. Bała się, że ostatecznie zostanie sama ze wszystkim. Z tylu głowy miała jednak świadomość, że razem z Remusem przeżyli już wiele i wszystko przetrwali. Ale teraz? Bała się jak nigdy.

-Jesteś chora? Blado wyglądasz.- oznajmił siadając na przeciw czarnowłosej.

-Myślisz, że jesteśmy w stanie przetrwać wszystko?- zapytała nagle, czym kompletnie go zadziwiła. Zapanowała chwila ciszy.

-Myślę, że gdybym tak nie uważał, to nie zdecydowałbym się na ślub.- odparł z delikatnym uśmiechem. Czuł, że musi podnieść ją jakoś na duchu. Atmosfera była napięta i Remus postawił sobie za punkt honoru rozluźnienie jej trochę. Widział, że musi przypomnieć Kaysie dlaczego tak bardzo ją kocha.- Pomagałaś mi przy każdym, nawet najmniejszym problemie. Myślisz, że ja nie zrobiłbym dla ciebie tego samego? Zresztą od momentu, gdy wzięliśmy ślub nie ma podziału na twoje i moje problemy. Są tylko nasze problemy i zmartwienia.- oznajmił.

-Myślisz, że poradzimy sobie z małym wilczkiem?- zapytała z delikatnym uśmiechem, chociaż w oczach kotłowały jej się łzy. Nie były to niestety łzy szczęścia. Kaysa była przerażona jak jeszcze nigdy w życiu.

-Co?- zapytał zbity z tropu Lupin. Z początku w ogóle nie zrozumiał o co chodzi, dopiero po chwili dotarło do niego to co usłyszał.- Jesteś w...- zapytał nie potrafiąc dokończyć rozpoczętego zdania.

-Tak.- odparła Kaysa, a pierwsza łza popłynęła jej po policzku. Remus bez wahania ją przytulił. Chłopak sam nie wiedział co o tym myśleć. Był przerażony, ale wiedział, że właśnie w tej chwili musi wesprzeć swoją żonę.

-Będziesz najlepszą mamą na świecie.- oznajmił z delikatnym uśmiechem. Na prawdę tak uważał. Widział jak Kaysa troszczyła się o Harry'ego. To mu wystarczyło, aby wiedzieć, że dziewczyna będzie idealną matką ich dziecka.

-Serio tak myślisz?- zapytała, ponieważ to właśnie te słowa były dla niej największym wsparciem.

-Od lat zajmujesz się Harrym, z czasem musiałaś także zaopiekować się Syriuszem. Potrafisz poradzić sobie ze wszystkim. Z tym także sobie poradzimy.- odparł jej. Był pewny prawdziwości swoich słów.

-Ty będziesz najlepszym ojcem. Najbardziej wyrozumiałym i troskliwym.- powiedziała nagle Kaysa. Miała wrażenie, że bez względu na płeć dziecka, Remus zawsze będzie potrafił je wesprzeć i pocieszyć. W głowie wyobrażała sobie moment w którym ich pociecha pierwszy raz będzie miała złamane serduszko. Lupin od razu pośpieszy z miłymi słowami i tabliczką czekolady.

-A ja będę najlepszym wujkiem. Będę rozpieszczał wasze maleństwo.- wtrącił się Syriusz, który bez ostrzeżenia wparował do kuchni.

-Czy przez cały ten czas stałeś za drzwiami?- zapytała Kaysa przez zęby.

-Musiałem wiedzieć w którym momencie mam palnąć Remusa w głowę, gdyby zareagował inaczej.- odparł wzruszając ramionami i podszedł do blatu, aby zaparzyć herbatę.

-Nawet ty we mnie wątpiłeś Łapo?- zapytał rozbawiony Lupin.

-Wybacz.- mruknął Black, chociaż wcale nie miał wyrzutów sumienia.

-Dobra moi drodzy... Pora wybrać się do Hogwartu.- oznajmiła Kaysa.

Taka ciekawostka... Mi także się dziecko urodziło. Frania się nazywa i jest małym szynszylkiem. Druga sprawa wyjeżdżam na dwa tygodnie do Czech, więc pewnie coś wrzucę na insta. Później prawdopodobnie spędzę dwa dni w Krakowie i mam zamiar odwiedzić kawiarnię (czy co to tam jest) o tematyce Harry'ego Pottera.

Animag 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz