Rozdział 37

346 39 5
                                    

- Dyrektor już poszedł? Mogę się zająć w końcu moimi pacjentami?- zapytała pani Pomfrey, gdy tylko Kaysa, Harry i Hermiona ponownie znaleźli się w Skrzydle Szpitalnym.- Ty też Trust się połóż. Już za czasów szkoły wywijałaś mi niezłe numery. Teraz mam cię na oku.- powiedziała i na nowo przydzieliła wszystkim łóżka.

- Mam do ciebie tyle pytań...- zaczął Harry, gdy pielęgniarka wyszła z pomieszczenia.

- Nie teraz Harry. Obiecuję, że na wszystko ci odpowiem, ale nie teraz. Za chwilę znowu będzie cyrk na kółkach z Knotem w roli głównego klauna.- burknęła z szatańskim uśmiechem na twarzy.

- Tego się całkiem przyjemnie słucha.- parsknął Ron, który był zachwycony ciętym językiem ciotki Harry'ego. A tym bardziej, że ten cięty język skierowany był do Ministra Magii, który jest najważniejszą osobistością w świecie magicznym.

Chwilę siedzieli w ciszy, którą Kaysa się szczerze delektowała. Wiedziała co za chwilę się stanie. Kto zostanie obwiniony o ucieczkę Syriusza. I nie myliła się. Zaledwie po pięciu minutach od ostatnich słów Rona, do pomieszczenia wparował wściekły minister. Nie obchodziło go, że przed trójką uczniów pokazuje się z tak okropnej strony. Emocje całkowicie nad nim zawładnęły. Emocje i reputacja, która w tej chwili pójdzie na dno. Złapał Black'a i w ostatniej chwili pozwolił mu uciec.

Rozwścieczony podszedł do łóżka Trust, która się tym w ogóle nie przejęła. Czuła na sobie współczujący wzrok Harry'ego, który nie wiedział jak można wybrnąć z tej sytuacji. Bał się o nią, bardziej niż ona sama.

- To twoja wina! Uwolniłaś go!- wrzasnął zły Knot. W tym momencie Kaysa zaszczyciła go swoim znudzonym spojrzeniem. Wolno i przeciągle przeniosła się do siadu i westchnęła, jakby ani trochę ją to nie obchodziło.

- A dowody są?- zapytała chamsko. W tym samym momencie do środka wszedł Dumbledore i Snape. Stanęli jednak pod drzwiami i w ciszy przyglądali się temu jak rozwinie się sytuacja. Oboje byli pewni, że to będzie komiczne.

- Dowody?! W tej sytuacji chcesz dowodów? Wystarczą zeznania moje, Severusa, tej trójki uczniów i samego Dumbledore'a.- warknął.

- A czy przypadkiem ci uczniowie nie zostali omotani przez Black'a?- przypomniała mu Kaysa.- Co z moimi zeznaniami?- dodała i spojrzała na niego z przymrużonymi oczami.- Mogę zeznawać pod Veritaserum, ale te wyznania cię nie zadowolą.

- Po prostu się przyznaj, a posiedzisz krócej niżbym tego chciał, ale oszczędzisz mi papierkowej roboty.- powiedział sucho.

- Zastanów się co i do kogo mówisz Knot.- warknęła Trust.- Zresztą ta rozmowa już mnie nudzi, więc z łaski swojej idź i daj wywiad do Proroka.

- Wzywam Aurorów.- powiedział.

Harry w tej chwili chciał wykrzyczeć wszystko co ślina na język mu naniesie, jednak nie zdążył. Ku jego zdumieniu do rozmowy wtrącił się Snape.

- Z całym szacunkiem Ministrze. Trust nie byłaby do tego zdolna...

- Ja nie byłabym zdolna?!- krzyknęła oburzona Kaysa, jednak złośliwe spojrzenie Severusa szybko ją uciszyło.

- W końcu Black sam jest dobry w czarnej magii. Mógł z łatwością wydostać się sam. Uciekł z Azkabanu, ucieczka z klasy nie wydaje się taka trudna zważywszy na jego możliwości.- wyjaśnił Severus.

Trójka Gryfonów nie wierzyła własnym uszom. Czy taki zgred jak Snape właśnie obronił Kaysę, przez Azkabanem? Zrobił coś bezinteresownie i w obronie drugiej osoby? To ani trochę nie było do niego podobne.

Animag 2Where stories live. Discover now