Rozdział 55

242 28 4
                                    

Pobyt w Albanii trwał zaledwie miesiąc, jednak z Albanii od razu ruszyli do Paryża, a później do Rosji i na sam koniec do Kanady. Bill wrócił do Anglii trochę wcześniej, aby Molly się nie martwiła.

Wszystkie te wyjazdy potrzebne były, aby Kaysa mogła spotkać się z paroma osobistościami. Większość osób była starymi znajomymi jej ojca. Remus oczywiście przez cały czas jej towarzyszył i dbał o nią jak tylko mógł. Szybko zauważył, że zachowanie Kaysy stało się chaotyczne, działała szybko, ale nie miała planu. Czas ją gonił i chciała wracać do Anglii, aby ostrzec Dumbledore'a, ale musiała dowiedzieć się więcej.

Ostatecznie do domu wrócili w maju. Niestety na miejscu byli w nocy, więc Kaysa chcąc nie chcąc musiała zostać i iść spać. Remus ją przypilnował. Jednak od razu następnego dnia udała się wraz z Lupinem do Hogwartu.

- W ogóle wiemy kiedy rozpoczyna się trzecie zadanie?- zapytała idąc szybkim krokiem przez zatłoczony korytarz. Ewidentnie była przerwa.

- Nawet nie wiemy jak poszło Harry'emu w drugim zadaniu.- odpowiedział jej Remus. Doskonale widział roztrzepanie Kaysy i strasznie się tym niepokoił. Zazwyczaj miała jakiś plan, działała zgodnie ze schematem, który wcześniej ustaliła. A teraz? Teraz nic nie wiedziała. Zatraciła się w jednej rzeczy i nie interesowała się niczym innym.

- Kaysa!- usłyszeli krzyk za sobą. Dziewczyna automatycznie odwróciła się i ujrzała Harry'ego, który przepychał się w ich stronę.

- Porozmawiasz z nim? Ja muszę koniecznie iść do Albusa.- poprosiła. Remus jedynie skinął głową i ruszył w stronę chłopaka, który zdziwiony zatrzymał się w miejscu, gdy Kaysa totalnie go olała i szła dalej.

- Co tam Harry?- zapytał Remus podchodząc do okularnika.- Chcesz o czymś porozmawiać?

- Ja...- chłopak delikatnie się zmieszał.- Wszystko dobrze? Długo was nie było.- zapytał.

- Chodźmy może w jakieś spokojniejsze miejsce.- zaproponował Lupin, więc udali się do jednej z pustych klas.- Jest nam bardzo przykro, że nie mogliśmy zobaczyć cię w drugim zadaniu. Zwłaszcza, że Kaysa miała tam być, aby was chronić. Jak ci poszło?- zapytał. Był szczerze zaciekawiony.

Harry opowiedział mu o przygotowaniach do drugiego zadania, o tym na czym ono polegało i jak sobie poradził.

- Powiedz mi tylko, że nie ukradłeś Skrzeloziela Snapeowi.- mruknął rozbawiony Remus.

- Nie ja... W każdym razie nie wiedziałem, że to od niego.- burknął zawstydzony chłopak.

- Mogłeś do nas napisać. Wysłalibyśmy ci wszystko co potrzebujesz.- dodał Lupin. Chciał go zapewnić, że zawsze jak będzie czegoś potrzebował to może na nich liczyć.

- Tak, ale chyba tym razem mieliście własne sprawy. Długo was nie było.- powtórzył się.- Na Balu Bożonarodzeniowym też nie byliście obecni.

- Mieliśmy małe problemy, ale pamiętaj Harry, że zawsze ci pomożemy.- przypomniał mu Remus. Siedzieli w jego starej klasie. Trochę od tego czasu się zmieniło.

- Będziecie chociaż jutro?- zapytał.

- Jutro?

- Jest trzecie zadanie.- wyjaśnił Harry. Miał szczerą nadzieję, że się pojawią. Miło by było gdyby też zabrali ze sobą Syriusza. To była jego rodzina. Cała ta dziwna paczka.

- Co? Żartujesz?- przeraził się Remus. Może nie wiedział, co konkretnie chodziło Kaysie po głowie, ale był pewien, że podczas trzeciego zadania nic dobrego się nie wydarzy.

W tym samym czasie Kaysa kłóciła się z Dumbledorem w jego gabinecie. McGonagall, która z początku była obecna, miała udać się do Severusa i przyprowadzić go, aby trochę uspokoił Trust.

Każdy bez problemu dostrzegł już na początku, że Kaysa jest w totalnej rozsypce. Wszystkich to zaniepokoiło.

Drzwi się otworzyły w tym samym czasie gdy dziewczyna wzięła głęboki wdech i ponownie przemówiła.

- Harry nie może wziąć udziału w ostatnim zadaniu.- oznajmiła po raz trzeci i nim ktokolwiek zdążył jej przerwać, ona kontynuowała.- Ponieważ on jest ostatnią częścią, której Voldemortowi brakuje.- wyjaśniła.

- O czym ty mówisz?- zapytał Snape, wchodząc w głąb gabinetu.

Kaysa niemal od razu do niego doskoczyła i podwinęła mu lewy rękaw szaty.

- Znak jest prawie taki jak kiedyś. Jeżeli Harry weźmie udział w ostatnim zadaniu, to jutro zostaniesz wezwany. Wezwie swoich Śmierciożerców, aby pokazać, że wrócił i jest w pełni siły.- oznajmiła, a głos jej zadrgał.

- Skąd masz takie przypuszczenia?- zapytał Dumbledore, który nie bardzo jej wierzył. Wyglądała jakby postradała zmysły. Ufał jej, ale ostatnie miesiące spędziła za granicą i nie do końca wiedział co ona tam robiła.

- Cały czas starałam się dowiedzieć jaki jest jego plan!- krzyknęła już zła.- A gdy w końcu się dowiedziałam, to nikt mi nie wierzy!- wrzasnęła wyrzucając drżące ręce w powietrze.- Przestudiowałam prawie wszystkie księgi ze zbiorów mojego ojca, znalazłam dom w którym przez parę lat Voldemort się ukrywał, sprawdziłam każdy jego centymetr pod względem czarnej magii! Spotkałam się z paroma osobami, aby dowiedzieć się, czego ON potrzebuje do odrodzenia!

- Wszystko jasne.- szepnęła McGonagall do Dumbledore'a.- Za dużo czasu spędziła na studiowaniu Czarnej Magii, albo któryś ze zwolenników Grindelwalda rzucił na nią jakiś urok.

- Sev... Na pewno o tym słyszałeś... Stary eliksir, do którego wrzuca się kość ojca, krew wroga i kawałek ciała swojego sługi. To właśnie tym eliksirem posłuży się Voldemort.- oznajmiła łamiącym się głosem. Severus podszedł do niej powoli i gdy był już odpowiednio blisko za pomocą różdżki zmusił ją do wypicia silnego eliksiru słodkiego snu.

- Lupin mówił, że ostatnio mało sypia.- powiedział, gdy dziewczyna z nienawistnym spojrzeniem opadła prosto w jego ramiona i po prostu zasnęła.- Ale może mieć rację.

- To jednak oznacza, że w Hogwarcie musielibyśmy mieć szpiega.- mruknął sucho Dumbledore.

Snape wziął Kaysę na ręce, aby i jej i jemu było wygodniej.

- Czy do jutra się obudzi?- zapytała McGonagall. Nie bardzo podobał jej się pomysł z uśpieniem Trust, dobrze wiedziała, że dziewczyna będzie później bardzo zła.- Potrzebujemy jej przy trzecim zadaniu.- dodała.

- Powinna obudzić się jutro rano. Dałem jej silną dawkę. Oczywiście za zgodą Lupina.- mruknął Severus, po czym bez żadnego pożegnania wyszedł z pomieszczenia. Zaniósł dziewczynę prosto do Skrzydła Szpitalnego. Na szczęście trwała już lekcja, więc na korytarzu nikogo nie było. Jedynie na dole schodów spotkał Lupina.

- Dziękuję.- wyszeptał Remus, gdy Snape mijał go z Kaysą na rękach.

- Nie potrafisz się nią zająć.- warknął jedynie i ruszył w dalszą drogę.

Remus postanowił tego nie komentować. Wiedział dobrze, że pewna więź łączy Kaysę i Severusa. Miał prawo się o nią martwić.

Gdy Kaysa leżała w Skrzydle Szpitalnym, w gabinecie Dumbledore'a trwała narada. Na jutrzejszy dzień każdy dostał jakieś zadanie. Nawet jeżeli Albus nie chciał wierzyć w jutrzejszy powrót Voldemorta, to musiał się zabezpieczyć i nie dopuścić do tego, aby komuś stała się krzywda.

Sprawdzone

Czekam na wakacje, bo ta szkoła mnie wykończy. Chociaż myśl, że w przyszłym roku szkolnym zdaję maturę, ani trochę mnie nie pociesza. Miłego poniedziałku kochani

Animag 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz