Rozdział 61

242 27 5
                                    

Kaysa obudziła się o piątej nad ranem. Najciszej jak mogła zeszła z łóżka i podeszła do krzesła, które stało przy małym stoliku, aby zgarnąć z niego swoją bluzę. Gdy była już gotowa do wyjścia zerknęła ostatni raz na Remusa, który jak się okazało nie spał.

- Zrobisz to pomimo wyraźnego zakazu Dumbledore'a?- zapytał nagle.

- Oczywiście, przecież mnie znasz.- odparła Kaysa, na co Lupin delikatnie się zaśmiał.

- Pomóc ci?- zadał kolejne pytanie, które delikatnie zbiło Kaysę z tropu.

- Nie jesteś zły? Nie trzymasz strony Dumbledore'a?

- A czy kiedykolwiek trzymałem jego stronę? Zawsze jestem z tobą, nigdy przeciwko.- oznajmił na co dziewczyna szeroko się uśmiechnęła, chociaż Remus przez panującą ciemność nie mógł tego zobaczyć.- To jak? Pomóc ci?

- Dam sobie radę, ale dziękuję.- mruknęła i podeszła do niego. Pocałowała go przelotnie w usta i po cichu wyszła z pokoju. Na korytarzu także była bardzo ciemno, ale Kaysa doskonale znała drogę do pokoju Harry'ego.

Poszła po schodach w górę. Pierwszy pokój jaki minęła, był pokojem bliźniaków. Trust słyszała, że nie śpią, co było u nich normą. Po nocach zazwyczaj pracowali nad swoimi wynalazkami. Przeszła koło ich pokoju najciszej jak mogła, nie chciała aby ją usłyszeli. W końcu dotarła do pokoju Harry'ego i Rona. Po cichu weszła do środka i dotarła do łóżka Harry'ego.

- Wstawaj Harry.- wyszeptała szturchając go w ramię.- No dalej Potter bo obleję cię wodą.- warknęła, gdy chłopak jedynie odwrócił się na drugą stronę.

- O co chodzi?- jęknął.- Jest środek nocy.

- Wstawaj, bo na prawdę za chwilę cię zrzucę z tego łóżka.- mruknęła już zniecierpliwiona Kaysa.- Jeszcze mi podziękujesz.

Harry w końcu oprzytomniał. Niechętnie wstał z łóżka, założył na nos okulary i ruszył za Kaysą, która zaprowadziła go do jednego z pustych pokoi. Usiadł w wygodnym fotelu i ostatkiem sił starał się ponownie nie zasnąć.

- Musisz się rozbudzić.- rozkazała Kaysa.

- To trzeba było przygotować kawę czy coś.- mruknął Potter w odpowiedzi. Dziewczyna jedynie prychnęła.

- Słuchaj mnie teraz uważnie. Zakon jest przeciwny, ale Syriusz i Remus mnie popierają. Musisz zacząć się uczyć oklumencji.- oznajmiła. Harry rozbudził się już na wzmiankę o Zakonie.- Nie mogłam zacząć cię wcześniej uczyć bo miałam zbyt mało czasu. Dlatego nie jesteś przygotowany na dzisiejsze przesłuchanie.

- Nie jestem? W ogóle czym jest ta oklumencja?- zapytał szczerze zainteresowany.

- Swego czasu Voldemort uwielbiał wdzierać się do umysłu swoich ofiar. Mącił im w głowie, albo wyciągał z niej przydatne dla niego informacje. Jeżeli w ministerstwie jest jakiś zwolennik Voldemorta, to wyciągnie z twojej głowy informacje, które mogą go interesować. Musisz się nauczyć walki z tym.- wyjaśniła. Wspomnienia tamtych czasów nie były zbyt przyjemne. Codzienna walka z zagrożeniem. Wracanie wieczorami do domu i martwienie się czy Remus jest tam cały i zdrowy. Troska o przyjaciół i strach przed tym co przyniesie kolejny dzień.

- Ma swoich zwolenników w ministerstwie?- zapytał zaskoczony chłopak.

- Oczywiście. W ministerstwie pracują w większości kretyni. Masz na przykład Lucjusza Malfoy'a. On był Śmierciożercą, ale wystarczyło trochę pieniędzy i zajmuje wysokie stanowisko w ministerstwie. W dodatku jest przyjacielem Knota. Dlatego nie przepadam za polityką. Polityka to same kłamstwa, szantaże i przekupstwa.- odparła.- Ale skupmy się na oklumencji. Wedrę się za chwilę do twojego umysłu. Masz zrobić wszystko, aby w jakikolwiek sposób mnie powstrzymać. Najlepiej postaraj się zablokować myśli, ale możesz też rzucić zaklęcie, o ile będziesz w stanie.

Animag 2Where stories live. Discover now