Rozdział 3

479 28 9
                                    

Czarna wilczyca stała na mokrym piasku patrząc wyczekując na Harry'ego. Jednak gdy tylko chłopak zrobił mały kroczek w jej stronę, ona zerwał się do biegu wzdłuż plaży. Zwinnie unikała wody, która co chwilę na nowo wylewała się na piasek.

Harry bez zastanowienia ruszył za nią w pogoń. Niestety, tak jak poprzednim razem, nim zdążył ją chociażby lekko musnąć placami, obudził się.

Leżał na betonowej podłodze, przykryty cieniutkim kocem . Spojrzał na zegarek, który otrzymał po swoim kuzynie- Dudley'u. Było pięć minut prze północą. Właśnie za pięć minut kończył jedenaście lat.

Rozejrzał się dookoła czy przypadkiem nikogo nie obudził. Na całe szczęście Dudley dalej spał spokojnie na kanapie. Harry przywykł do tego, że nikt nie pamiętał o jego urodzinach, właściwie to nawet się z tego cieszył, przynajmniej ten szczególny dzień niczym się nie wyróżniał. Mógł go świętować w swojej podświadomości.

Palcem narysował na podłodze, pokrytej kurzem, tort z jedenastoma świeczkami. Gdy wybiła północ dmuchnął w podłogę jakby, był to prawdziwy tort i właśnie gasił świeczki. Kurz rozwiał się na wszystkie strony.

Dosłownie sekundę później do drewnianych drzwi latarni ktoś zaczął się agresywnie dobijać.

Tej nocy Kaysa także została obudzona, przez niezwykle obfity krwotok z nosa. Tym razem nie była już tak przerażona. Wiedziała z czym to się wiąże i aktualnie jedynym problemem był Remus, który do odpowiedniego czasu nie mógł o niczym wiedzieć. Tak postanowiła wraz z Syriuszem i musiała zrobić wszystko aby tak było. Posiadanie tajemnicy przed nim, było dla niej niesamowicie uciążliwe i bolało ją od tego serce.

Jednakże utrzymanie w tajemnicy ciągłych krwotoków i możliwego osłabienia nie zapowiadało się na prostą rzecz. Remus był bardzo inteligentny i spostrzegawczy, doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Nie dałaby rady ukryć takich rzeczy przed nim na dłuższą metę. Dlatego też postanowiła, że wyjawi mu część tajemnicy, aby się tak bardzo nie martwił.

Po paru minutach krwawienie ustało, a ona mogła spokojnie wrócić do łóżka, nie martwiąc się, że poplami pościel. Na całe szczęście mężczyzna ciągle spał, więc Kaysa delikatnie wsunęła się w jego objęcia i także na powrót zasnęła.

Z samego rana obudził ją przepyszny zapach bekonu. Gdy tylko otworzyła oczy, dostrzegła Remusa, który z wielkim uśmiechem siedział obok ze śniadaniem dla niej.

- I właśnie za to cię kocham.- mruknęła i zabrała jedzenie, nim Lupin zdążył cokolwiek powiedzieć.

- Chociaż mogłabyś się podzielić.- mruknął i wydął policzki udając naburmuszone dziecko.

- Idź i sobie zrób, a nie sępisz.- odparła Kaysa i pokazała mu język.- Przecież wiem, że już jadłeś, ale jeżeli chcesz to masz.- powiedziała i podsunęła mu pod nos widelec z jajecznicą.

- Jedz, bo będziesz głodna.- zaśmiał się i pocałował ją w policzek. Już chciał odejść aby posprzątać w kuchni, jednak zatrzymał go głos Kaysy.

- Dzisiaj ja nam zrobię obiad.- zaproponowała z wielkim uśmiechem.

- Chcesz nas zabić?- zapytał przerażony samą myślą o tym, że to ona ma gotować. Zresztą ta propozycja z jej ust już na kilometr śmierdziała jakimś podstępem.

- Nie, zjemy w Dziurawym Kotle.- odparła kobieta i zrobiła najsłodszy uśmiech jaki potrafiła.

Kolejna propozycja, która w żaden sposób nie pasowała do Kaysy. Ona nienawidziła Dziurawego Kotła. Unikała go jak tylko mogła. Tak samo jak Dumbledore'a przez ostatnie lata.

Animag 2Where stories live. Discover now