Rozdział 69

190 27 11
                                    

Kaysa i Remus w teorii nie musieli siedzieć cały czas na Grimmauld Place 12, ale jako, że Syriusz był ich najlepszym przyjaciele, to dotrzymywali mu towarzystwa. Czasami sprzątali mieszkanie, czasami obijali się całe dnie, a czasami odwiedzała ich Molly z Arturem. Sporadycznie pojawiały się także zebrania Zakonu Feniksa.

Tego wieczoru cała trójka siedziała w kuchni. Syriusz co godzinę wstawał od stołu i podchodził do kominka, aby zafiukać do Hogwartu.

-Daj już spokój.- mruknęła dziewczyna, gdy Syriusz po raz kolejny wstał od stołu i ruszył do kominka.- Nie pamiętasz jak długo my przesiadywaliśmy na fotelach? Czasami nawet do drugiej, a i tak znaleźli się uczniowie, którzy jeszcze byli w Pokoju Wspólnym.- mruknęła Kaysa.- Jeżeli coś chcesz od Harry'ego, to mogę zawitać jutro do Hogwartu.- zaproponowała.

-Jesteś w ciąży... Musisz odpoczywać.- odparł jej Black i uklęknął przed kominkiem.

-Ciąża to nie choroba, ułomności niestety też nie da się wyleczyć.- burknęła pod nosem, przez co Remus się roześmiał. Syriusz jednak zignorował te słowa i zanurzył głowę w ogniu. Przez parę kolejnych minut nic się nie działo i Black tak siedział, więc Kaysa z Remusem wspólnie doszli do wniosku, że ich przyjaciel w końcu dorwał Harry'ego.

-Zakład, że trafię tym widelcem z końca stołu prosto w jego tyłek?- zapytał Remus biorąc w dłoń srebrny sztuciec. Kaysa spojrzała na niego z niedowierzaniem.

-Czy ty właśnie zaproponowałeś rzucanie w Syriusza widelcem? Ty, nie ja?- zapytała, po czym sama wzięła jeden widelec i razem przesiedli się na koniec stołu. Z początku nie mogli trafić do celu i wiele sztućców lądowało na stole lub podłodze, ale z czasem lepiej im szło.

W tym czasie Syriusz rozmawiał z Harrym na temat blizny Pottera, która zrobiła się strasznie dokuczliwa. Całej rozmowie towarzyszył oczywiście Ron i Hermiona.

-Jeżeli chodzi o bliznę, Harry... Sądzę, że nie musisz się tak niepokoić. Wiem, że zapewne jest to dla ciebie niekomfortowe i dokuczliwe, ale rok temu też praktycznie cały czas cię bolała.- oznajmił Syriusz.- Zresztą Kaysa ostatnio nie miała żadnych krwotoków, a tobie nie śniły się te sny, więc raczej nie musimy się szykować na jakieś wielkie katastrofy.- dodał z delikatnym uśmiechem.

-Ale Dumbledore mówił...- zaczął Harry, lecz Syriusz szybko mu przerwał.

-Jakbyś nie zauważył to Dumbledore mówi wiele rzeczy, a jeszcze więcej nie mówi. Nikt cię nie chce zmuszać do objęcia jakiegoś stanowiska, ale pomiędzy Albusem a Kaysą toczy się cicha woja. Nadejdzie taki dzień w którym będziesz musiał wybrać komu ufasz bardziej.- oznajmił Black.

-To nie jest tak, że oni co chwilę się kłócą, a później się godzą i ponownie razem współpracują?- zapytała Hermiona. Już dawno zauważyła Jak często Kaysa kłóciła się z dyrektorem, ale później i tak była na każde jego zawołanie.

-Niestety nie. Kaysa współpracuje z nim tylko i wyłącznie ze względu na Harry'ego. Doskonale zdaje sobie sprawę, że gdyby nie przyjęła warunków Albusa, to mielibyście ograniczony kontakt. Ale to rozmowa na inną okazję.- wyjaśnił Syriusz, a na jego twarzy pojawił się lekki grymas, który szybko wychwycili nastolatkowie.

-Coś się dzieje?- zapytał Ron.

-Prócz tego, że Kaysa i Remus rzucają mi w tyłek sztućce, to nic.- burknął, na co cała trójka się zaśmiała

-Nie sądzisz, że ta blizna mogła mieć coś wspólnego z Umbridge?- zapytał nagle Harry, zdradzając wszystkie swoje podejrzenia. Syriusz roześmiał się w głos.

-Znam Umbridge jedynie ze słyszenia. Jest przygłupia. Voldemort nie poszukuje takich ludzi. Szuka osób wpływowych, posiadających jakąś wiedzę i osób żądnych krwi mugoli. Umbridge do nich nie należy. Ona jest ślepo oddana Ministerstwu.- wyjaśnił Black.

-Jest tak podła, że mogłaby być Śmierciożercą.- zauważyła Hermiona.

-Tak, ale świat nie dzieli się na dobrych ludzi i Śmierciożerców. Wiem, że jest wstrętna, powinniście posłuchać co Remus o niej mówi.- mruknął Syriusz z łagodnym uśmiechem.

-Lupin ją zna?- zaciekawił się Ron.

-Nie, ale dwa lata temu przeforsowała ustawę przeciw wilkołakom. A za każdym razem, gdy Kaysa o niej wspomina, to Remus się odpala i muszę słuchać jak na zmianę wymyślają coraz to gorsze przezwiska dla Umbridge.- wyjaśnił.- No więc jakie są lekcje z nią? Uczy was zabijać mieszańców?- zapytał ze śmiechem.

-Nie! My w ogóle nie możemy używać czarów.- krzyknął sfrustrowany Harry. Ten stan rzeczy zaczynał go niesamowicie irytować. Miał okazję zmierzyć się z samym Voldemortem i jeżeli miał być szczery sam przed sobą, to bał się kolejnego takiego starcia. W ogóle nie czuł się na nie gotowy.

-A to mnie akurat nie dziwi. Mamy informacje z ministerstwa, że Knot nie chce, abyście zaprawiali się do walki.- oznajmił Syriusz, czym zaciekawił całą trójkę. W końcu mogli usłyszeć o czymś, co dzieje się w Zakonie.

-Zaprawiali do walki?- powtórzył Ron.- Co on myśli? Że my tutaj tworzymy własną armię czarodziejów?

-Dokładnie tak! A właściwie tego się boi. Boi się, że Dumbledore szkoli was do walki z Ministerstwem. Knot jest stary i głupi. Wiecie na czym polega władza? Na zdobyciu i utrzymaniu wysokiego stołka. Knot go zdobył, teraz musi go utrzymać, ale pojawia się wiele przeszkód. Znając życie gdyby nie pewne okoliczności, to Kaysa by go trochę uspokoiła.- mruknął posępnie Syriusz.

-Przecież Knot jej nienawidzi!- krzyknęła zdumiona Hermiona.

-Zyskiwała powoli jego zaufanie. Niestety ostatnio...- zaczął, jednak zaciął się na chwilę.- O tym wam może nie będę mówił. Zresztą myślałem, że może chcielibyście się spotkać w Hogsme...

-Nie!- cała trójka krzyknęła w tym samym czasie.

-To zbyt niebezpieczne. W wiosce kręcą się dementorzy i ludzie z ministerstwa. Zresztą sama Umbridge jest strasznie podejrzliwa. Nie powinieneś tak ryzykować.- oznajmił Harry.

Chłopak doskonale wiedział, że Syriusz musi siedzieć cały czas we własnym domu. Osobiście doskonale znał to uczucie frustracji, chęci pomocy, ale braku możliwości. Przez pół wakacji siedział niedoinformowany na Privet Drive. 

Jednak gdy zobaczył krzywy wzrok Syriusza pożałował odrobinę, że tak szybko zaprzeczył. Przecież sam bardzo chciał się z nim spotkać i porozmawiać.

-Jesteś mniej podobny do swojego ojca niż sądziłem.- stwierdził szorstko Black.- Dla Jamesa bez ryzyka nie było zabawy.- dodał i zakończył swoją wizytę przez kominek.

Jego głowa wróciła na Grimmauld Place. Szybko wstał na równe nogi i nim wykonał kolejny ruch, to zaczekał sekundę, aby przetrawić to, co właśnie powiedział siostrzeńcowi. Może był zbyt surowy, może przesadził, może nie powinien w ogóle proponować spotkania. Ale miał już powoli dosyć tej bezczynności.

-Wszystko dobrze?- zapytała Kaysa, która w dalszym ciągu siedziała na końcu stołu. Widząc rozdarty wyraz twarzy Syriusza już chciała wstać, podejść i go przytulić, ale Black szybkim krokiem ruszył przed siebie.

Dosłownie chwilę później można było usłyszeć, że wyciąga ze szklanej szafki jakąś butelkę. Zapewne była to ognista whisky i idzie po schodach na piętro.

Kaysa i Remus spojrzeli po sobie zaskoczeni.

-Pójdę z nim porozmawiać.- zaproponowała niepewnie Kaysa. Nie chciała tego robić. Miała wrażenie, że jej przyjaciel po prostu potrzebuje chwili samotności i jednej nocy podczas której może się upić nawet do nieprzytomności. Jednak zdrowy rozsądek podpowiadał jej, że powinna się chociaż dowiedzieć co się wydarzyło.

-Nie.- zaprzeczył Remus kładąc dłoń na jej ramieniu.- Ja z nim porozmawiam.- oznajmił i uśmiechnął się do niej delikatnie, po czym pocałował ją w policzek i ruszył w stronę pokoju Syriusza.

Jak pierwsze dni szkoły? U mnie dramat. Śmiech przez łzy moi drodzy

Animag 2Where stories live. Discover now