Rozdział 23

360 30 8
                                    

- Co się dzieje?- zapytał zaspany Remus.

- Muszę się pojawić w Hogwarcie.- mruknęła Kaysa. Jej głos tłumiła dłoń, którą przyciskała do nosa.

- Czekaj, przyniosę ci chusteczki.- westchnął chłopak, gdy tylko zobaczył co się dzieje. Poderwał się szybko z łóżka i chwycił paczkę chusteczek higienicznych, po czym wyciągnął jedną i podał dziewczynie.

- Muszę iść teraz.- oznajmiła po dwóch minutach, w czasie których krwotok nie ustał.- Dzieje się coś złego, czuję to...

- Idę z tobą.- powiedział Remus.

Właśnie w ten sposób jakieś dziesięć minut później stali w pokoju dyrektora. Kaysa chodziła od ściany do ściany i gorączkowo myślała co robić i co się dzieje. Krwotok dalej nie ustał, przez co zrobiła się strasznie blada.

- W pierwszej kolejności idziemy do...- zaczął Remus, jednak dziewczyna szybko mu przerwała.

- Ja idę do Severusa, ty znajdź McGonagall i spotkajmy pod Wielką Salą.- rozkazała i wysyłając patronusa do Snape'a, ruszyła w stronę lochów.

Krwotok z nosa uparcie nie chciał ustąpić, ale to nie zmniejszyło jej czujności. W połowie drogi już wiedziała co złego się wydarzyło. ,,Jej szkielet będzie spoczywać w komnacie na wieki''. Napisane krwią na ścianie.

Kaysa osunęła się na ziemię. Wysłała patronusa do Severusa z prośbą o przybycie wraz z eliksirem. Na całe szczęście Snape pojawił się stosunkowo szybko. Czarnowłosy pomógł jej wstać i podał jej eliksir uzupełniający krew. Mimo, że krwotok nie ustał, to jednak poczuła się znacznie lepiej.

- Trzeba tutaj sprowadzić wszystkich nauczycieli.- powiedziała, na co mężczyzna skinął głową. W ich stronę już pędziła McGonagall wraz z Remusem.

- Trust? Co ci się stało?- zapytała profesorka, która ewidentnie nie zauważyła jeszcze okropnego napisu na ścianie.

- Ja to nic, w porównaniu z tym.- powiedziała i wskazała na ścianę. Rozległo się echo gwałtownego wciągnięcia powietrza. McGonagall zaczęła mamrotać coś pod nosem przerażona.

- Co robimy?- zapytał Remus, którego ta sytuacja także przeraziła. On za czasów Hogwartu nie miał takich atrakcji. Nie był przygotowany na coś takiego.

- Dajcie mi sekundę pomyśleć.- mruknęła Kaysa i ponownie zaczęła szybkim krokiem chodzić po korytarzu.

- Może...- zaczęła słabym głosem McGonagall, jednak Trust jej szybko przerwała.

- Remusie, wyślij patronusa do Dumbledore'a. Myślę, że w tej sytuacji Rada Nadzorcza, nie będzie miała problemu, jeżeli poprosimy go o pomoc. Severusie idź po resztę nauczycieli. Może ktoś będzie wiedział kogo porwał potwór.- burknęła. Snape pobiegł po resztę grona pedagogicznego, Remus także szybko uporał się ze swoim zadaniem. Tylko McGonagall stała w miejscu i starała się nie rozpłakać. Kaysa doskonale ją rozumiała. Gdyby nie to, że musiała mieć czysty umysł i kontrolować sytuację, to prawdopodobnie sama dałaby się ponieść emocjom.

Gdy pojawili się już wszyscy (z małym wyjątkiem, ponieważ Lockhart się spóźnił), Kaysa miała już w głowie ułożony plan działania.

- Myślę, że w tej sytuacji nie mamy innego wyjścia i się ze mną zgodzicie. Z samego rana odeślemy uczniów do domu. Nie będziemy ich narażać, trwa to już zbyt długo. Dlatego proszę, aby opiekunowie udali się do Pokojów Wspólnych i powiadomili uczniów o tym co się wydarzyło.

- Wybuchnie panika.- powiedział profesor Flitwick zmartwionym głosem.

- Nie możemy ich okłamywać. Dopilnujcie, aby każdy poszedł do swojego dormitorium. Niech dzisiejszej nocy z nich nie wychodzą.- rozkazała.

Cała czwórka profesorów udała się w różnych kierunkach. Po trzech minutach od ich odejścia, krwotok w magiczny sposób ustał i Kaysa mogła wypić resztę eliksiru.

- Ktoś ma jakieś podejrzenia, jaki uczeń mógł zostać porwany?- zapytała, gdy otarła już resztkę krwi z twarzy.- Kogoś może nie było na ostatnich lekcjach, lub na kolacji?

- Panny Weasley nie było na dwóch ostatnich lekcjach.- odparł przynudzonym głosem profesor Binns. Kaysa wzięła głęboki wdech i spojrzała zamglonym wzrokiem na Remusa.

- O boże.- jęknęła załamana.- Molly i Artur mnie zabiją.

- Odnajdziemy ją.- powiedział niepewnie Remus. Chwilę później wrócili opiekunowie domów. Profesor McGonagall miała łzy w oczach i już nawet nie próbowała ich ukryć.

- To Ginny Weasley.- powiedziała łamiącym się głosem.- Fred i George jej szukali i nie mogli znaleźć. Nie pojawiła się od czwartej lekcji.

- Trust nie czujesz nic?- zapytał nagle Severus.- Przecież tutaj musi być ślad czarnej magii! Mało wykrywalny, ale musi być.

Kaysa bez słowa podeszła do ściany, na której była napis i delikatnie zaczęła sunąć dłonią po literach. Przymknęła oczy i próbowała się wczuć...

- Już jestem, co mnie ominęło?- zapytał Gilderoy, który w końcu zaszczycił wszystkich swoją obecnością.

- Potwór porwał uczennicę.- warknął Snape, patrząc na niego zabójczym wzrokiem.- Czy to nie przypadkiem ty ostatnio przechwalałeś się, że wiesz gdzie jest ukryta Komnata Tajemnic?- zapytał złośliwie. Uśmiech z twarzy blondyna zniknął.

- O tym jeszcze nie słyszałam.- powiedziała Kaysa ze złośliwym uśmiechem.- To może nas tam łaskawie zaprowadzisz?- zaproponowała.

- Ja... Teraz? Teraz nie mogę... Bo...- zaczął się jąkać.

- W takim razie ja was zaprowadzę. Widać ile warte są twoje przechwałki.- warknęła Kaysa. Ponownie przymknęła oczy i starała się skupić na czarnej magii, która delikatnie unosiła się w powietrzu. Była obecna przy każdej literce, jakby to właśnie ona była autorem napisu. Na wysokości ostatniego słowa, unosiła się, prowadząc wzdłuż ściany. Kaysa ruszyła tym tropem.

W końcu dotarli do odpowiednich drzwi. Były to drzwi od damskiej toalety i tuż za nimi trop się urwał.

- To tutaj?- burknął prześmiewczo Lockhart.

- Tak cymbale.- warknęła Kaysa.- Gdzieś tutaj jest wejście, niestety nie dam rady go już odnaleźć. Nic nie wyczuwam. Zrobimy więc tak. Profesorowie niech udadzą się pod Pokoje Wspólne. Pilnujcie, aby nikt z nich nie wyszedł. Remusie idź do gabinetu dyrektora i czekaj na przybycie Dumbledore'a, zaraz do ciebie dołączę. A jeżeli chodzi o ciebie, Glideroy. Jesteś zwolniony, możesz zacząć się pakować.- oznajmiła i ruszyła w stronę wyjścia.


Nie wiedziała jednak, że całą tą rozmowę słyszał jej chrześniak, wraz z przyjacielem, którzy w ułamku sekundy podjęli się misji ratunkowej. Nieświadoma Kaysa czekała na Dumbledore'a w gabinecie dyrektora. W między czasie wysłała patronusa do Molly i Artura z prośbą, aby szybko pojawili się w szkole.

Ku jej nieszczęściu Weasley'owie pojawili się szybciej niż Albus, więc ona sama musiała im wszystko wyjaśnić.

- Co się dzieje z Ginny?- zapytała Molly drżącym głosem. Zapewne widziała już swój niesamowity zegar, który pokazał, że dziewczynka jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie.

- Czekamy na Dumbledore'a z podjęciem kolejnych kroków. Zrobimy wszystko by ją odzyskać.- powiedziała Kaysa i z przykrością musiała przyglądać się, jak matka siedmiu dzieci przeżywa utratę jednego z nich. Tak jakby Ginny już nie żyła, jakby Molly miała już więcej jej nie zobaczyć.

Sprawdzone

No to lecimy z maratonem. Ciekawe czy ktoś wytrwa do końca. Kolejny rozdział będzie o 02:00

Animag 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz