Rozdział 38

333 40 6
                                    

Już następnego dnia Kaysa wraz z Remusem pojawili się na stacji Kings Cross, aby odebrać Harry'ego. Na peronie dziewięć i trzy czwarte było już wielu rodziców czekających na swoje pociechy. Między innymi Weasley'owie, do których od razu podeszła Kaysa, ciągnąc Remusa za rękę.

- Miło was widzieć.- przywitała się Molly z promiennym uśmiechem.

- Was także.- odparł Remus, odwzajemniając uśmiech kobiety.

- Słyszeliśmy, że byłeś w tym roku nauczycielem.- zaczął zafascynowany Artur.

- Tak, miałem okazję uczyć Obrony przed Czarną Magią. Swoją drogą, miałem też okazję poobserwować trochę Freda i Georga. Mają wielki talent do rozrabiania.- odparł z uśmiechem, na co Molly się delikatnie skrzywiła.

- Zrobili ci jakiś głupi żart?- zapytała zmęczonym głosem. Miała już dosyć wstydzenia się za synów.

- Ależ skąd. Co prawda próbowali, ale mistrza nie pokonają.- mruknął rozbawiony.

- Nie za wysokie mniemanie masz o sobie?- zapytała prześmiewczo Kaysa.- Ujawniliśmy się w końcu Harry'emu.- wyjawiła.

- To wspaniale!- krzyknęła uradowana Molly.- Ułatwiliście nam sprawę. Chcieliśmy się zapytać jego wujostwa, czy nie puściliby go do nas na ostatni miesiąc wakacji. Artur dostał w pracy bilety na mistrzostwa świata w Quidditchu.

- Myślę, że się bardzo ucieszy. To będą pierwsze wakacje, których w ogóle nie spędzi u Dursleyów.- powiedziała Kaysa z lekkim uśmiechem.

- Już z nimi rozmawialiście?- dopytywał Artur.

- Oczywiście, że nie. Kaysa chciała, aby się chociaż tutaj pofatygowali i zużyli trochę paliwa do samochodu.- wyjaśnił Remus, po czym wdał się w rozmowę z panem Weasley'em na temat różnego rodzaju paliw i maszyn, które ich potrzebują do funkcjonowania. Ich rozmowę przerwał dopiero pociąg, który zatrzymał się  na peronie.

Powoli zaczął się wylewać z niego tłum uczniów. Harry wyszedł w tłumie rudej armii. Razem z przyjaciółmi szedł w stronę państwa Weasley. Chłopak nawet nie zauważył jeszcze, że czeka na niego Kaysa wraz z Remusem.

- Profesor Lupin!- krzyknął nagle Fred.- Gdybym wiedział, że pan tu będzie, to obmyślilibyśmy plan na jakiś dowcip.- powiedział szczerząc zęby w uśmiechu.

- Czekam na to.- odparł Remus.

- Kayso, możemy zamienić z tobą słówko?- zapytał George niezwykle poważnie. Razem ze swoim bratem bliźniakiem odeszli na bok, więc Kaysa poszła za nimi. Stanęli dopiero w najbardziej odludnym miejscu.

- Często się spotykamy. Wiemy, że jesteś Lunatyczką.- powiedział Fred na wstępie.

- Chcieliśmy prosić cię o pomoc.- dokończył George.

- Będziemy się spotykać jeszcze częściej, bo jestem przyjaciółką waszych rodziców.- dodała dziewczyna z delikatnym uśmiechem.

- To wspaniale! Będziemy mieć więcej okazji do zrobienia dowcipu profesorowi Lupinowi.- ucieszył się Fred.

- Remusowi.- poprawiła go Kaysa.- Do rzeczy chłopcy.

- Czy byłabyś w stanie załatwić nam Ogniste nasiona?- zapytał George.

- Zapłacimy oczywiście.- dodał Fred.

Zapadła chwila ciszy w której Kaysa zastanawiał się gdzie można je dostać, lub gdzie i jak je zebrać. Samodzielne zbieranie byłoby zbyt męczące i długotrwałe. Najzwyczajniej w świecie nie chciało jej się w to bawić. Na szczęście te nasiona były łatwo dostępne, jeżeli człowiek wiedział gdzie szukać.

Animag 2Donde viven las historias. Descúbrelo ahora