Rozdział 5

451 30 19
                                    

,, Droga Kayso i Rmusie!

Z wielkim uśmiechem na twarzy mogę was powiadomić, że Harry Potter, syn Jamesa i Lily Potter dostał się do Gryffindoru. Mam nadzieję, że niedługo odwiedzicie nas w szkole.

M. McGonagall''

Taki liścik z samego rana, drugiego września, przyniosła sowa do domu Kaysy Trust i Remusa Lupina. Niestety trzeba też przyznać, że ptak przy okazji wybudził ich ze spokojnego snu.

- Chyba powinniśmy do niego napisać.- mruknął Remus zmęczonym głosem. Oczywiście bardzo się cieszył, że Harry dostał się do domu Godryka, ale wczesna pobudka nie bardzo go zachwycała. Rzadko kiedy zdarzały im się takie dni, że mogli sobie dłużej pospać. Starali się więc korzystać z nich za każdym razem, gdy tylko mogli.

- Właściwie to i tak wybieram się do Hogwartu.- odparła Kaysa, wstając z łóżka.- Muszę porozmawiać z Dumbledorem i ze Snape'em.- westchnęła na myśl o tym drugim. Nie rozmawiali od zakończenia szkoły. A właściwie od momentu, gdy Severus na ich ostatnim roku dał się sprowokować do walki przy Wrzeszczącej Chacie.

Pamiętała ten dzień jakby to było wczoraj.

Huncwoci wyszli razem do Hogsmeade na kremowe piwo, Kaysa w tym czasie siedziała u dyrektora na jednym z zebrań Zakonu Feniksa. Tamtego dnia omawiali jej zaklęcie, które dorównywało swą siłą oddziaływania, zaklęciu Morsmorde. Różnica polegała na tym, że jej czar niósł ze sobą dobre wieści i nadzieję, a klątwa Morsmorde śmierć i zniszczenie.

W każdym razie, okazało się, że w pubie przebywał Severus Snape. Pogrążony w smutku siedział pochylony nad swoim kuflem z napojem. Huncwoci z początku nawet go nie zauważyli, pogrążeni we własnej rozmowie.

- Remus na potańcówkę zabierze Kaysę, a ty Regulusa?- zapytał ze śmiechem James.

- Regulus będzie randkował ze Slughornem.- zaśmiał się Syriusz.

- A co z Lily?- zapytał nagle Peter.- Nigdy się nie spóźnia. Coś się stało?

- Za chwilę przyjdzie.- odparł James z uśmiechem, jednak po chwili ten uśmiech zniknął z jego twarzy.- Snape, jest tutaj.- powiedział nagle.

- Chcemy mu umilić życie?- zapytał Syriusz z szatańskim uśmiechem. Oczywiście Peter i Remus szybko zaprotestowali, jednak Potter się zgodził i tak wszystko się zaczęło.

We dwójkę ruszyli jako pierwsi, a Remus wraz z Peterem chwilę po nich. Nie chcieli się w to mieszać, ale musieli stanąć po stronie przyjaciół. Zwłaszcza, że Snape był groźnym przeciwnikiem.

- Cześć Wycierus!- krzyknął James stojąc obok czarnowłosego.

- Odejdź.- warknął Severus.

- Nie możemy, gdy widzimy, że chcesz kupić alkohol. Czyżbyś nie był za młody?- zapytał z kpiną w głosie Syriusz.

- Zjeżdżajcie.- powtórzył Severus.

James niespodziewanie kopnął krzesło, które upadło, co poskutkowało tym, że Snape musiał wstać. Gwałtownie wyciągnął różdżkę mierząc w Huncwotów.

- Daj mi tylko powód Snape. Dalej!- warknął Potter.- Widzicie gościa? Ślizgon, bądźcie czujni gdy jest w pobliżu, łatwo się domyślić jaką stronę wybrał.- powiedział tak, jakby miał publiczność. Wbrew pozorom parę osób przyglądało się temu wydarzeniu.

- Czterech na jednego. Cóż za odwaga godna Gryfona.- warknął czarnowłosy i odwrócił się na pięcie, chcąc odejść.

- Jestem sam, reszta tylko patrzy. Dalej Snape. Znam odpowiednie miejsce.- warknął James i wyciągnął dłoń w stronę chłopaka. Na ramieniu poczuł dotyk przyjaciół, a gdy tylko Severus dotknął jego ręki, deportowali się na małym terenie obok Wrzeszczącej Chaty.

Animag 2Donde viven las historias. Descúbrelo ahora