Rozdział 64

185 27 0
                                    

Nadszedł ten dzień. Dzień wyjazdu do Hagwartu i oficjalnego rozpoczęcia planu Kaysy.

Z samego rana wszyscy zjedli wspólne śniadanie. Bliźniacy bez przerwy rzucali jakimiś dowcipami, czym skutecznie rozluźniali atmosferę. Kaysa pod stołem dała Fredowi dwie buteleczki z eliksirem uzupełniającym krew, ponieważ prosił ją o to dzień wcześniej. Chłopak promiennie się do niej uśmiechnął.

Po śniadaniu młodzież z Grimmauld Place zaczęła znosić swoje kufry z górnego piętra. W tym czasie Kaysa dorwała Syriusza, aby porozmawiać z nim w spokoju.

- Co planujesz?- zapytała na wstępie. Doskonale wiedziała, że Black nie zamierza siedzieć w mieszkaniu.

- Pora wyprowadzić psa na spacer, nie sądzisz?- zapytał z łobuzerskim uśmiechem. Lupin zaśmiała się radośnie. Stanęła na palcach i poczochrała przyjaciela po włosach.

- Jesteś genialny.- odparła ze śmiechem.

- A ty jesteś dziwnie wyluzowana, jak na to co cię czeka już za chwilę.- odparł, przez co Kaysa automatycznie przestała się śmiać.- Mam do ciebie prośbę. Pożegnaj się chociaż z Remusem. Powiedz mu coś, aby nie było tak, że wróci tutaj, ciebie nie będzie a on zacznie odchodzić od zmysłów.- poprosił.

- Ale co mam mu powiedzieć?- zapytała. Doskonale wiedziała, że powinna coś zrobić, zwłaszcza, że to mogło być ich ostatnie spotkanie.

- Nie wiem, wymyśl coś. Przecież jesteś inteligentna.- odparł.- Życzę ci powodzenia... I wróć żywa.- dodał, po czym zamknął ją w mocnym uścisku.

- Zrobię wszystko, aby do was wrócić.- wyszeptała Kaysa, ponieważ za plecami Syriusza dostrzegła Remusa, który szedł w ich stronę.

- Syriuszu, czy możesz nie odbijać mi mojej żony?- zaśmiał się Lupin podchodząc do dwójki przyjaciół.

- Przypominam, że twoją żoną jest od paru dni, a moją siostrą od wielu lat.- wytknął mu Black, pokazując przy okazji język. Remus pokręcił rozbawiony głową.- Zostawię was.- dodał Syriusz i odszedł w swoją stronę. Jeszcze ostatni raz spojrzał wymownie na Kaysę, licząc, że powie Remusowi chociaż cząstkę prawdy.

- Coś się dzieje?- zapytał Lupin, widząc ten wymowny wzrok Syriusza.

- Tak. Muszę powiedzieć ci coś ważnego. Zostałam wysłana na misję...- zaczęła przygryzając wargę. Nienawidziła kłamać, w końcu to przez kłamstwo w jej życiu wiele się posypało. Ale też dzięki kłamstwu poznała Remusa. Nienawidziła tego, a cały czas to robiła. Chyba po prostu łganie weszło jej już w krew.- Przez tydzień mnie nie będzie.- oznajmiła na jednym wydechu.

- Będziesz bezpieczna?- zapytał od razu Remus.

- Oczywiście.- odparła bez zająknięcia. Definitywnie inaczej już nie umiała.

- To najważniejsze. Będę za tobą tęsknił.- oznajmił. Z salonu dobiegł ich krzyk. Molly wołała Remusa, ponieważ wszyscy chcieli już wychodzić. Lupin pocałował szybko swoją żonę w usta i odszedł, aby się przygotować.

Kaysa w tym czasie postanowiła pożegnać się jeszcze z młodzieżą. Bez problemu odnalazła Harry'ego, Hermionę, Rona i bliźniaków, z którymi w ostatnim czasie złapała bardzo dobry kontakt.

- Nim mi uciekniecie, chciałam się z wami pożegnać.- zaczęła Kaysa z delikatnym uśmiechem. Spojrzała po wszystkich po kolei, a jej wzrok zatrzymał się na Harrym.- Widzimy się na święta, więc to zaledwie parę miesięcy... Ale w tym czasie może wydarzyć się wszystko. Gdyby któreś z was potrzebowało pomocy, to piszcie śmiało. Oczekuję też sprawozdania po pierwszej lekcji Obrony.- powiedziała, czym zaskoczyła dosłownie każdego. Oczywiście nie miała pojęcia, czy będzie w stanie odczytać list, ale miała nadzieję, że jeżeli nie ona, to Remus dołoży wszelkich starań, aby im pomóc.

Animag 2Where stories live. Discover now