— Zdecydowanie — przytaknął mu jego bliźniak.
— Przecież już macie. — Usłyszeliśmy za plecami głos ich młodszej siostry. Ginny akurat wracała do wieży Gryffindoru i dołączyła do naszej wędrówki po schodach. — Wrzód na dupie numer jeden i numer dwa.
Bliźniacy spojrzeli po sobie z lekką irytacją, a ja nieudolnie zamieniłam parsknięcie śmiechem na atak kaszlu.
~ * ~
Kiedy na korytarzach ludzie nie rozmawiali o zbiegłych Śmierciożercach, śmiali się z koszmarnego występu Gryffindoru w ich meczu przeciwko Hufflepuffowi. Niekótrzy (z sekcji tych wrednych uczniów) śpiewali "Weasley jest naszym królem" tak głośno i często, że przed zachodem słońca jawnie poirytowany Filch zabronił robienia tego na korytarzach. To był chyba jedyny moment w ciągu całej dotychczasowej edukacji, kiedy się z nim w czymś zgadzałam.
Tego dnia na przerwie między lekcjami, gdy wychodziliśmy z klasy Snape'a, wyjątkowo nie było słychać śpiewu czy głupkowatych śmiechów, a krzyki. Krzyki, które dochodziły z sali wejściowej, lub z tych okolic.
Całą klasą rzuciliśmy się do biegu w kierunku kamiennych stopni prowadzących do góry z lochu, a krzyki stawały się coraz głośniejsze. Kiedy dotarliśmy do szczytu schodów, ujrzałam wypełnioną salę wejściową. Uczniowie wylali się z Wielkiej Sali, gdzie właśnie trwał lunch, a inni wychylili się przez poręcze marmurowych schodów, aby zobaczyć, co się dzieje na dziedzińcu.
Przepchałam się z przyjaciółmi przez grupkę wysokich Ślizgonów, gdzie akurat stali Fred z George'em i zobaczyłam, że obserwatorzy zebrali się w wielki krąg. Niektórzy wyglądali na wstrząśniętych, inni nawet na wystraszonych. Profesor McGonagall stała dokładnie na środku, przytrzymując profesor Trelawney, która chwiała się na nogach, trzymając różdżką w jednej dłoni i pustą butelką po sherry w drugiej. Jej włosy sterczały, jakby dopiero wstała z łóżka, a okulary były przekrzywione. Przed nią zaś stały dwa wielkie kufry (jeden z nich wywrócony). Naprzeciwko znajdowała się zadowolona z siebie Umbridge.
Okazało się, że Umbridge postanowiła wyrzuć Trelawney z Hogwartu, lecz skończyło nieco inaczej; wkroczył Dumbledore i ogłosił, że dotychczasowa nauczycielka wróżbiarstwa zostanie w Hogwarcie, ale nie będzie już uczyć. Za to naszym nowym profesorem został centaur Firenzo.
— Ciekawi mnie, jak będą wyglądać z nim zajęcia — zaczęłam, po czym przeciskając się z innymi z powrotem do zamku, ujrzałam obok nas Larissę. — O, hej! Cały czas byłaś obok nas?
— Eee... właściwie to tak — odparła Ślizgonka, drapiąc się niepewnie po ręce.
— To co nie mówisz! Czemu zawsze jesteś taka cicha i wycofana? — zapytałam, łapiąc Lupin pod ramię i ciągnąc ją z nami. Stwierdziłam, że musi się z nami dzisiaj poszwendać bez większego celu po Hogwarcie, jak to czasem robimy i spędzić miło czas.
— Bo nie wiem, co mam mówić.
— Co chcesz — wtrącił Harry, wzruszając ramionami. W końcu było to takie proste rozwiązanie.
— No tak... Ale wy się znacie od pierwszej klasy, ja jestem w tej szkole od trzeciej, a zadajemy się od piątej i to tylko dlatego, że jestem na doczepkę, bo mój tata jest w Zakonie i nie chce mnie zostawiać samej w domu.
Po tych słowach zatrzymałam się gwałtownie, przez co idący za mną Fred wpadł mi prosto na plecy.
— Co ty mówisz? — zapytał Ron, marszcząc brwi. — Jaką doczepkę?
— Jesteś w naszej paczce — oznajmiłam stanowczo, patrząc prosto w jej zielone oczy. — Z tego nie ma powrotu i żadnych "ale".
— Na doczepkę — powtórzył Fred, kręcąc głową, po czym prychnął niezadowolony. — I to mówi osoba, której się zwierzyłem ostatnio. Myślisz, że mówię takie rzeczy ludziom na doczepkę?
![](https://img.wattpad.com/cover/111587513-288-k728298.jpg)
YOU ARE READING
Camille • George Weasley
Fanfiction❝Nie wiem, czy to zauważyłeś, ale chwilę przed wyznaniem, że ma tutaj wszystko, co kocha, zerknęła na ciebie.❞ Książka jest powiązana z innymi książkami z mojego kanonu. *** Opowiadanie zawiera fragmenty książek. -ˋˏ ༻♡༺ ˎˊ- ༄ ©𝐑𝐨𝐬𝐞𝐦𝐚𝐫𝐲_𝐖𝐞...
Rozdział 73 - Patronusy
Start from the beginning