Od razu przepraszam za błędy itp. Bo na prawdę nie chciało mi się tego sprawdzać.
------------------------------------
- Dlaczego nie wchodzisz? - Allie usłyszała głos nad sobą. Skończyła wiązać sznurówki trampek, po czym wyprostowała się.
- Czekam na ciebie — odpowiedziała, przyglądając się strojowi Sebastiana.
Chłopak ubrany był czarne bojówki i w tym samym kolorze dopasowaną koszulkę z rękawem sięgającym do łokcia. A na stopach miał czarne trampki. Allie zauważyła, że z tylnej kieszeni spodni zwisa szara bandana.
- Po co są te bandany? - zapytała, wskazując na szarą bandanę.
- Yyy... Jakby to wyjaśnić... Hm... Powiem wprost. Zaczynasz od szarej, potem jest granatowa no i czerwona... Szara to nowicjusz, granatowa oznacza zaawansowanego, a czerwona dowódcę... To są tak jakby stopnie.
- A po cholerę to komu? - Allie zmarszczyła brwi.
- Spytaj się Melissy, ona to wymyśliła — wzruszył ramionami. - Masz — podał jej butelkę wody. - Przyda się.
- Dzięki — uśmiechnęła się. - A tak w ogóle, jak się czujesz?
- No nic mnie na razie nie boli, krew z nosa nie leci...
- Nadal bierzesz te tabletki od pana Chrisa?
- No akurat one działają — przyznał. - Mam przestać je brać, mam rację?
- Tak - Allie przytaknęła. - Zmieńmy temat, bo jeszcze się na ciebie wydrę.
- No to może lepiej chodźmy, co?
- Mhm - przytaknęła i razem z Sebastianem weszła do sali gimnastycznej. - Szczerze... Myślałam, że będziecie mieć jakieś ukryte sale do treningów. A wy trenujecie na sali gimnastycznej - powiedziała, rozglądając się. Pomieszczenie było pomalowane na kremowy kolor. Przy ścianach stały drabinki, a w jednym z kątów leżała sterta materacy. Oczywiście nie zabrakło zamontowanych koszy do koszykówki i bramek do piłki nożnej.Allie zauważyła, że przy jednej ze ścian stała wielka drewniana skrzynia.
- Jak jest ciepło, to mamy treningi na dworze. Ale tutaj odbywają się bardzo często... No wiesz, dźwiękoszczelne ściany.
- Tutaj są dźwiękoszczelne ściany? Na sali gimnastycznej? - Allie nie dowierzała.
-Tak, tak. Dźwiękoszczelne ściany... To się akurat zgadzam - obok niech stanął Liam. - Spóźniliście się - Liam skrzyżował ręce na piersi. - Ile razy mówiłem, że masz się nie spóźniać, Martin? - spytał, unosząc brwi. - I jeszcze w to swoje spóźnialska wciągasz Allie.
- Daruj sobie, okej? - Sebastian popatrzył na szatyna spode łba. - Nawet trening się jeszcze nie zaczął.
- Bo czekamy na was - odparł.
- Dobra, dobra — odezwała się Allie. - Koniec. Idziemy na zbiórkę - wtrąciła i pociągnęła Sebastiana w stronę grupki nastolatków. Wśród nich Allie rozpoznała Orsay, Lanę, Mike'a i Zacha. Chwilę później dostrzegła kilku nauczycieli, w tym Quinna Marksa, Stephena Parksa, Melissę i Chrisa Johansona.
Kiedy zobaczyła nauczyciela geografii, w jej głowie zapaliła się czerwona lampka.
Dobra. O co chodzi z tym nauczycielem?! - pomyślała i stanęła razem z Sebastianem obok kolegów i koleżanek.
- O! Jesteście - obok nich pojawił się Max Temple.
- Cześć - Allie uśmiechnęła się.
- Widziałeś gdzieś Willa? - spytał Sebastian, a Max podrapał się po karku.
- Poszedł do łazienki i zastanawiam się, czy go kibel nie wessał.
- Kogo kibel wessał? - obok nich pojawił się Will.
- No ciebie - wyjaśnił Max, a Will zmarszczył brwi.
- Yyy... No dobra... Allie - chłopak popatrzył na dziewczynę. - Ty tak na serio chcesz się przyłączyć do Tropicieli?
- Tak - przytaknęła.
- Nikt ci tego z głowy nie wybije, mam rację? - spytał Liam, stając obok Allie.
- Raczej nie - przyznała.
- A Lucas nawet nie zareagował? - spytał Max.
- Po co miałem reagować? - nagle obok niech pojawił się Lucas opierający się na kulach.
- Jezu! - Allie aż podskoczyła.
- Nie Jezusuj mi tutaj - rzucił Lucas.
- No to przynajmniej ostrzeż, jeśli chcesz się tak z dupy pojawiać obok mnie! - popatrzyła na brata.
- Dobra gaduły - obok nich przeszedł pan Marks. - Zaczynamy trening — rzucił, a Allie dała Lucasowi butelkę wody, którą położył na parapecie, a sam na nim usiadł. - Zaczynamy od czterdziestu okrążeń wokół sali. Nie może pozwolić, żebyście stracili kondycję i zbijali bąki... Potem rozgrzewka w miejscu i mała przerwa... A teraz lećcie z prędkością światła... I nie Max, nie możesz używać mocy - mężczyzna popatrzył na wymienionego chłopaka, który wywrócił oczami. - No dzieciaki... Ruszajcie. Już! Już! - wrzasnął i klasnął w dłonie, a cała grupka młodzieży ruszyła truchtem wokół sali.
- Czterdzieści okrążeń? - zapytała Allie z niedowierzaniem. - Go pogrzało czy jak?
- Nie, to pan Quinn Marks - odpowiedział Will.
- Czasem traktuje nas gorzej niż w wojsku - dodał Dylan.
- A ty tu skąd? - spytał Sebastian.
- No z pokoju przyszedłem - odpowiedział i wyszczerzył się.
- Hej - obok Allie pojawiła się Julianna, siostra Dylana.
- O cześć, Julie - Allie uśmiechnęła się. - Ty też należysz do Tropicieli?
- Dołączyłam wczoraj.
- Koniec gadania - skarcił ich Liam. - Macie biegać, a nie plotkować - rzucił i przyspieszył.
- Tsa... Król i władca się znalazł - mrukną Dylan.
- Na treningach zachowuje się gorzej niż normalnie na lekcjach - dodał Max.
- No bo w końcu jest dowodzącym... Dowodzącym, kurwa, który zachowuje się gorzej niż Marks - bąknął Will.
- Ja to słyszę - wtrącił Liam, kiedy dobiegł do nich. - Macie przyśpieszyć - powiedział i znów ich wyminął.
- On nie ma czegoś takiego jak kolka? - spytała Allie.
- On to ma jakiś silniczek w dupie - powiedział Dylan. - Nie mam bladego pojęcia, jak czterdzieści kółek nie robi na nim wrażenia.
***
- I co? Zmęczona? - zapytał rozbawiony Lucas, widząc swoją siostrę. Allie była cała czerwona na twarzy, a do tego pot lał się z niej ciurkiem.
- I co ci tak do śmiechu? - spytała, marszcząc brwi. - Ja tu zdycham, a ty najzwyczajniej się ze mnie śmiejesz.
- Wcale się nie śmieje - odpowiedział, zabierając jej butelkę wody.
- Ej! Oddaj!
- Nie - odpowiedział stanowczo.- Jak wypijesz całą, nic ci nie zostanie na później.
- Wiem, no ale ostatniego łyka - zrobiła maślane oczy.
- Mowy nie ma - pokręcił przecząco głową, ale Allie mruknęła coś niezrozumiałego pod nosem.
- Koniec przerwy! - Allie usłyszała głos Melissy.
- Idę - rzuciła Allie do Lucasa.
- No idź idź - powiedział, a Allie ustawiła się razem z grupką nastolatków.
- Jak się okazało mamy kilka nowych osób w oddziale - oznajmiła Melissa. - Więc ci nowi będą trenować samo obronę, a ci zaawansowani walkę z bronią...
- No i niektórzy będą uczyć się opanowania swojej mocy - wtrącił Chris.
- Możesz się nie wtrącać, jak mówię? - zapytała grzecznie Melissa, patrząc na mężczyznę.
- Już nie będę - rzucił z uniesionymi rękami.
- Jak już wspomniał pan Chris, niektórzy dzisiaj będą używać swoich mocy. A resztę dobiorę w pary - oznajmiła i popatrzyła na swoją listę, którą trzymała w ręce. - Więc tak... Orsay Lazar z Laną Grey... walczycie za pomocą... a w sumie znajdzie sobie jakąś - rzuciła i machnęła ręką. - Zach Marvin i William Jonas, walczycie za pomocą swoich mocy - powiedziała, a chłopcy przytaknęli. - Maxwell Temple i Justin Jackson, również to samo - popatrzyła na Maxa i rudowłosego chłopaka, którego Allie kojarzyła ze stołówki. - Dylan Arwen i Tim Johnson, walka z pomocą noży.
- Znowu noże? - zapytał zrezygnowany chłopak o urodzie azjatyckiej.
- Wybacz, Tim. Na razie opanujcie noże. Potem przeżucie się na coś innego - powiedziała kobieta i wróciła do listy. - Na kim my tu stanęliśmy... A tak! Liam McCartney i Michael Ladris-Taylor, miecze... I Liam... Jakby co to w samoobronie też pomożesz nowym - popatrzyła się na chłopaka.
- Tak jest - przytaknął.
- Wracając... Justin Jackson i Sebastian Martin... Wy razem z Christem trenujecie używanie mocy - powiedziała. - Alyson Soren i Julianna Arwen, trenujecie razem samoobronę... - oznajmiła, po czym wyczytała jeszcze kilka osób. Ci, co mieli trenować za pomocą broni, udali się wraz z Marksem w stronę drewnianej skrzyni, stojącej przy ścianie. Wyciągnęli z niej co najpotrzebniejsze, broń i co poniektórzy zabrali również ochraniacze. Niektórzy stanęli w innej części sali wraz z Chrisem, a w tym czasie Allie wraz z Julianną i kilkoma innymi osobami, rozłożyły na ziemi materace.
- Więc nie przedłużając zaczynami - oznajmił pan Parks, pocierając dłonie. - Kto chce iść na ochotnika? - spytał i popatrzył na nastolatków. - Może Soren, co?
- Dlaczego ja? - Allie otworzyła szerzej oczy.
- Bo ty i twój brat od dawna mnie wkurzacie.... Chodź... Przecież nic ci nie zrobię.
- No dobrze - odpowiedziała niepewnie i podeszła do nauczyciela, który stanął na materacu.
- Zaatakuj mnie od tyłu...
- To znaczy? - Allie nie rozumiała polecenia. Miała atakować nauczyciela historii?
- No wskocz na mnie i złap, jakbyś chciała udusić - polecił.
- Yyy... okej - mruknęła i oddaliła się kawałek. Stephen obrócił się do niej tyłem i czekał na "atak".
Allie wzięła niewielki rozbieg i kiedy była już przy nauczycielu, wskoczyła na jego plecy i prawą ręką oplotła jego szyję, jakby chciała go udusić. Nawet się nie zorientowała, kiedy mężczyzna chwycił ją za rękę i przerzucił przez bark. Allie wylądowała na materacu, ledwo łapiąc powietrze.
- Chyba.... chyba obił mi pan płuca - powiedziała.
- To akurat twój najmniejszy problem. - Pan Parks nachylił się nad nią. - Masz się tu nauczyć walczyć i znosić ból, rozumiesz?
- Tak proszę pana - przytaknęła, po czym podniosła się z ziemi.
- Dobra świeżaczki... Teraz zaczynamy na serio - oznajmił.