III. 14

764 60 7
                                    

Allie zapukała delikatnie w drzwi pokoju Liama, ale odpowiedziała jej cisza. Nacisnęła klamkę, niestety drzwi ani drgnęły. Nie widziała chłopaka od czterech dni, nie przychodził na lekcje ani na treningi Tropicieli. To wydało się Allie nad wyraz dziwne i podejrzane, co jak co, ale Liam nigdy nie opuszczał treningów. Była całkowicie pewna, że musiało się coś stać, ale nikt jej nie chciał powiedzieć co. Zrezygnowana w pewnym momencie przestała dopytywać. Żałowała, że nie może czytać w myślach tak jak Sebastian czy jego ojciec. 

Powolnym krokiem ruszyła w stronę schodów, po czym trzymając się dość śliskiej poręczy, zeszła w dół. Nastolatka była zaspana, czego nie potrafiła w żaden sposób ukryć. Nawet korektor nałożony na widoczne wory pod oczami nie pomógł. Przez pół nocy nie zmrużyła oka. Nie potrafiła już zasnąć, gdy zbudziła się z krzykiem w środku nocy. Znów przyśnił się jej sen, w którym ona sama umiera.

Gdy znalazła się na parterze szkoły, rozejrzała się. Zobaczyła uczniów, którzy ubrani w mundurki szkolne, zmierzali do jadalni z zamiarem zjedzenia śniadania przed lekcjami. Stała chwilę, przyglądając się beztrosko przemieszczającym się po korytarzu uczniom. Brakowało je ostatnio takich zwykłych zmartwień, takich jak na przykład czy na pewno oddała referat na lekcję angielskiego.

Nagle poczuła, że ktoś tuli się do jej pleców. Niemal od razu zorientowała się, kto stoi za nią. Wszędzie poznałaby te perfumy. Momentalnie odwróciła się i otrzymała delikatnego całusa w głowę. Sebastian delikatnie uśmiechał się do niej.

- Hej, co robiłaś w naszym skrzydle? - spytał, mając na myśli skrzydło szkoły z pokojami dla chłopaków.

- Chciałam pogadać z Liamem... Nie widziałam go od kilku dni, martwię się trochę o niego - odparła cicho zgodnie z prawdą, a Sebastian spojrzał na nią uważnie. Nie podobał mu się za bardzo fakt, że jego dziewczyna przejmuje się aż tak bardzo Liamem.

- Potrafi zadbać o siebie, nic mu pewnie nie jest - stwierdził po krótkiej chwili, delikatnie ujmując jej dłoń. - Chodźmy na śniadanie. - Splótł ich palce, a dziewczyną kiwnęła twierdząco głową. Oboje ruszyli w kierunku jadani, nie śpieszyło im się za bardzo. Lekcje zaczynali na późniejszą godzinę niż zazwyczaj, więc mogli na spokojnie zjeść śniadanie, a poza tym, komu śpieszyłoby się na lekcję religii z rana?

- Cześć wam. - Nagle obok nich pojawił się Lucas wraz z Mikiem. - Liam nadal siedzi u siebie w pokoju? - spytał, widząc brak młodszego.

- Tak - potwierdził Sebastian. - Powiecie w końcu, co się stało takiego na patrolu, że ruszyło to aż tak Liama? - spytał, patrząc na starszych uważnie.

- Nic się nie stało... - Lucas zawahał się przez chwilę.

- Stało się, bo jak mieliśmy po obchodzie złożyć raporty, Melissa wyprosiła mnie i Willa oraz resztę. Tylko wy dwoje z Liamem zostaliście w jej gabinecie - stwierdził uparcie, przechodząc przez próg jadalni. Wszyscy skierowali się do ich stolika, który od kilku tygodni wspólnie dzielili.

- Sebastian... - Mike westchnął przeciągle i przetarł twarz dłonią, na której nadal był widoczny ślad po odbitej poduszce. Musiał ewidentnie nie tak dawno wstać z łóżka.

Sebastian nie odezwał się z resztą tak samo, jak Allie. Gdy starsi zajęli stolik, nastolatkowie ruszyli do okienka, gdzie kucharki wydawały jedzenia. Zabrali po porcji płatków z mlekiem dla siebie oraz dla pozostały. Manewrowali między innym stolikami i uczniami, mając nadzieje, że nie wyleją zawartości szklanych misek. Postawili je jednak po chwili przed Lucasem i Mikiem, po czym sami zajęli swoje miejsca. Chwilę później dosiadł się do nich Will.

Kiedy wszyscy wokół zajadali się miodowymi płatkami, Allie nie miała zbytnio apetytu. Patrzyła jedynie na rozmakające już płatki i czasem trącała je łyżką. Nagle usłyszała ciche warknięcie. Uniosła głowę w górę i spojrzała na brata zdziwiona.

Naznaczeni ||𝕋𝕣𝕪𝕝𝕠𝕘𝕚𝕒||Where stories live. Discover now