Mam nadzieję, że nie zepsuje tego rozdziału... Jeśli tak to przepraszam 😰🙏
-----------------------------------------
Allie była czesana i malowana jako ostatnia. Miała zrobiony delikatny makijaż, a włosy nieco polokowane i niektóre pasma upięte z tyłu głowy spinką w kształcie lilii. Orsay za pomocą swojej mocy, sprawiła, że siniaki z ramion nastolatki zniknęły. Dzięki temu Allie czuła się nieco pewniej, ale mimo wszystko stresowała się przed balem.
- Jezu! Allie nie stresuj się tak - Julie chwyciła przyjaciółkę za ramię. - Będzie dobrze - zapewniła ją.
- Łatwo powiedzieć... Pierwszy raz idę na coś takiego - zaczęła. - A jak się wygłupie? Co, jeśli nie spodobam się Sebie? - zapytała, patrząc przyjaciółce w oczy.
- Na pewno się nie wygłupisz - zapewniła ją, lekko się uśmiechając. - Ale zaraz... Martwisz się, czy spodobasz się Sebastianowi?
- To takie dziwne? - zmarszczyła brwi. - Lubię go... - przygryzła dolną wargę.
- Ja nie mogę! - wykrzyknęła Julie. - Tobie na nim zależy!
- No i co?
- Jak się teraz nie spikniecie, to wrzucę cię pod samochód, potem wskrzeszę i będę próbowała przemówić ci do rozsądku - stwierdziła. - A tak z innej beczki... Lubisz go jak przyjaciela, czy tak trochę inaczej, hm?
- Yyy... Sama nie wiem - wzruszał ramionami, a Julie westchnęła.
- Z tobą jak z dzieckiem... Dobra, chodźmy, bo się spóźnimy - stwierdziła.
- Mhm - Allie przytaknęła, po czym oby dwie wyszły z pokoju. Czekały jeszcze chwilę na Orsay i Lanę, które poszły do toalety.
W tym czasie Allie zdążyła poprawić cztery razy sukienkę. Przy okazji obejrzała sobie dokładniej sukienkę swojej współlokatorki. Była czerwona, rozkloszowana i sięgała do ziemi. Miała dość spory dekolt i była na ramiączkach. Na materiale sukni widniały rozmaite wzorki, które dodawały jej tylko uroku.
- Na co się tak patrzysz? - spytała nagle Julie.
- Zastanawiam się, ile dałaś za tę kieckę? - popatrzyła na swoją przyjaciółkę.
- Nie mam bladego pojęcia - wzruszyła ramionami. - Dostałam ją na urodziny, których tak swoją drogą jeszcze nie miałam.
- A kiedy masz? - spytała z ciekawości.
- Dwudziestego siódmego grudnia - odpowiedziała. - O! Idą spóźnialskie! - zawołała nagle.
- Przepraszamy, że tak długo. Zamek w kiecce mi się zaciął - wyjaśniła Orsay, stając przed nimi razem z Laną.
Orsay miała na sobie czarną, rozkloszowaną suknię z białą koronką. Sięgała do ziemi i była bez ramiączek. Włosy miała upięte w koka, przyozdobionego ozdobną spinką w kształcie białej róży. Za to Lana miała miętową, prostą sukienkę na ramiączkach. Również sięgała do ziemi, ale miała raczej prosty krój. Jej rude włosy były rozpuszczone i polokowane. Miała w nich kilka ozdobnych spinek w kształcie czarnych listków.
- Gotowe? - spytała Lana.
- Oczywiście! - zawołała uradowana Julie i razem w czwórkę ruszyły przez hol w stronę schodów. Kiedy były już na parterze, podszedł do nich Liam.
- Wow! Ale się odstawiłyście - powiedział, przyglądając się uważnie dziewczyną.
- A ty jak zawsze. Ciemne spodnie, marynarka i trampki - rzuciła Julie. - Nie możesz choć raz ubrać pełnego garnituru?
YOU ARE READING
Naznaczeni ||𝕋𝕣𝕪𝕝𝕠𝕘𝕚𝕒||
Fantasy"Lepiej, żeby niektóre sekrety pozostały w cieniu." Spokojne i beztroskie życie nastoletniej Alyson Soren ulega gwałtownej zmianie, gdy znika jej starszy brat. Wszystko zaczyna się spokojnie, ale kiedy zostaje zaatakowana i wysłana do szkoły z inter...