II. 13

1.8K 186 14
                                    

Pisane na telefonie!

--------------------------------------------------------------

Allie od dobrych dziesięciu minut próbowała skupić się na lekcji angielskiego. Po wydarzeniach w bibliotece jej myśli ciągle krążyły wokół nich. Do tego jej policzek, który został rozcięty przez szkło, strasznie ją szczypał, pomimo że Christian za pomocą swoich mocy uleczył go.

Sebastian wcale nie miał się lepiej. Chociaż połknął tabletki, które dostał od Christiana, jego głowa nadal lekko bolała. A do tego myśl, że będzie teraz spędzał więcej czasu z swoim biologicznym ojcem - do tego na treningach - przytłaczała go. A gdyby tego było jeszcze mało, miał wrażenie, że słyszy jakieś głosy.

Spokojnie, to tylko przez ból głowy — próbował się uspokoić w myślach, po czym potarł skronie. Następnie popatrzył na zegar nad tablicą. Później jego wzrok stanął na nauczycielce angielskiego, która coś zapisywała na tablicy.

Jeszcze dwadzieścia minut i mam z głowy te dzieciaki.

Sebastian usłyszał głos swojej nauczycielki w głowie. Przez pewien moment zastanawiał się, czy kobieta nie wypowiedziała tego zdania na głos, ale szybko zdał sobie sprawę, że tak nie było. Następnie jego wzrok stanął na Maksie, który siedział kilka ławek przed nim.

Ta lekcja dłuży się w nieskończoność! Chcę coś zjeść! - Max wręcz to wykrzyczał, ale kiedy Sebastian rozejrzał się po klasie, zauważył, że nikt poza nim tego nie słyszał.

Co do cholery się tu dzieje?! - zapytał samego siebie, po czym popatrzył na Julie, która siedziała w ławce z Allie w rzędzie przed nim.

Ja chcę już ferie zimowe... No i żelki też. - W tym momencie Julie podparła podbródek na ręce i patrzyła w sufit. Za to Sebastian pacnął się ręką w czoło, kiedy usłyszał zdanie o żelkach.

- Coś się stało? - zapytała szeptem Allie, odwracając się do niego.

- Nie, nic - odpowiedział równie cicho.

Ta... Jasne. Nic się nie stało - usłyszał w głowie głos Allie z nutką sarkazmu.

Allie jeszcze chwilę patrzyła się na chłopaka, po czym z powrotem odwróciła się w stronę tablicy. Za to Sebastian zaczął poważnie zastanawiać się, czy z jego mózgiem, aby na pewno jest wszystko w porządku.

***

Christian Rogers stał przed pokojem nauczycielskim, opierając się o ścianę i czasem biorąc łyka kawy z białego kubka. Czekał na swojego syna oraz jego dziewczynę już od dobrych dwudziestu minut, zastanawiając się, czy przyjdą.

- No choć do jasnej cholery! - Christian usłyszał głos Allie.

- Ale ja nie chcę! - tym razem odezwał się Sebastian, a Christian po chwili popatrzył w stronę, skąd dochodzi głos chłopaka i dziewczyny.

Mężczyzna zobaczył Allie trzymającą Sebastiana za kaptur jego granatowej bluzy. Chłopak chciał się jej wyrwać, ale tylko przez to zyskał jedno. Allie prawą ręką uderzyła go w potylicę.

- Aua! - nastolatek odruchowo dotknął tyłu głowy.

- Rusz te swoje dupsko, bo inaczej moje Martensy utkną ci w tyłku! - zagroziła nastolatka. W tym momencie Christian nie wiedział, co ma zrobić. Zacząć się z nich śmiać czy raczej pomóc Sebastianowi. - Dzień dobry — odezwała się Allie jako pierwsza, kiedy razem z Sebastianem doszła do Christiana.

- Dzień dobry - odpowiedział Christian z szerokim uśmiechem. Za to Allie widząc, że Sebastian nie ma zamiaru się przywitać, posłała mu kuksańca.

- Aua - chłopak popatrzył na dziewczynę, po czym zaczął rozmasowywać obolały bok.

- Widzę, że niechętnie chciał tu przyjść - mężczyzna zwrócił się do Allie.

- W pewnym momencie miałam wrażenie, że zarygluje się we własnym pokoju - odpowiedziała Allie.

- Wiesz, to wcale nie byłby głupi pomysł - zauważył Sebastian, patrząc na Allie z uniesionymi brwiami.

- Wiesz, trochę żal mi Martensów... Może wezmę laczek od Liama, co ty na to? - spytała Sebastiana, a on od razu sobie przypomniał, opowieść Willa, dotyczącą momentu, w którym Liam przywalił Zachowi laczkiem, po tym, jak dowiedział się, że jego przyjaciel wyjawił wszystko na temat Tropicieli jego siostrze.

- Yyy.... Lepiej nie - pokręcił głową.

- Więc łaskawie zmień nastawienie - popatrzyła na niego spode łba, a Christian położył swoją dłoń na ramieniu chłopaka.

- Nie kłóć się, bo i tak to w niczym nie pomoże - powiedział, patrząc na chłopaka. - Ale uwierz, twoja mama była z dziesięć razy gorsza - dodał z uśmiechem.

***

- Po co przyszliśmy do biblioteki? - zapytał nagle Sebastian, patrząc na Chrisa.

- Zaraz się dowiesz - odpowiedział, po czym zaprowadził Sebastiana i Allie na tyły biblioteki, gdzie stały regały z książkami, które rzadko się wypożycza. A do tego mało kto tam zaglądał.

- Co mu tu w ogóle robimy? - spytała Allie, przejeżdżając palcem po jednej z półek. - Będziemy ścierać kurze?

- Nie do końca - rzucił Chris, a Allie zmarszczyła brwi.

Christian podszedł do jednego z regałów składających się z trzech części. Każdy z nich po bokach posiadał rzeźbione obramowanie, a na nim widniały piękne, drewniane rozety. Mężczyzna najpierw przekręcił o sto osiemdziesiąt stopni pierwszą rozetę, a następnie dwie kolejne, po czym zrobił trzy kroki w tył, jednocześnie ciągnąc za sobą nastolatków. Nagle Allie usłyszała jakiś hałas, przypominający uruchamianie jakiegoś mechanizmu. Po chwili środkowy regał zaczął się powoli obracać, tworząc tak jakby dwa przejścia po obu swoich stronach.

- Co to jest? - Allie zapytała Christiana, ale po chwili sama znała już odpowiedź. Za regałem zobaczyła początek jakiegoś korytarza.

- Ukryte przejście. Dawniej używane przez Tropicieli, ale jakieś sto lat temu przestali z niego korzystać - odpowiedział Christian. - I raczej teraz nikt o nim nie pamięta - dodał, po czym ruszył przed siebie, jednocześnie wchodząc do ukrytego przejścia. Sebastian i Allie popatrzyli po sobie, po czym ruszyli przed siebie.

Kiedy przeszli przez przejście, regał zamknął się, a wokół nich nastała ciemność. Z dłoni Sebastiana od razu zaczęło wydostawać się jasnoniebieskie światło, oświetlając twarz Allie i Christiana.

- Dobra, chodźcie za mną — rzucił Christian, po czym z jego prawej dłoni zaczęło się wydostawać takie samo światło jak Sebastiana, tylko z tą różnicą, że było białe.

Allie szła obok Sebastiana, starając się dostrzec coś w tych ciemnościach. Zobaczyła tyle, że idą jakimiś kamiennymi schodami. Po kilku sekundach schody skończyły się, a cała trójka szła starym korytarzem. Zatrzymali się dopiero przed wielkimi, starymi, drewnianymi drzwiami. Christian chwycił mosiężną klamkę, po czym nacisnął ją i pchnął wielkie drzwi. Wszyscy weszli do wielkiej sali.

- Nie miałem czasu posprzątać, ale mamy przynajmniej światło - odezwał się Chris, po czym podszedł do dość sporego agregatu i włączył go. Momentalnie wszystkie stojące tam lampy zapaliły się, oświetlając pomieszczenie. - Waszym zadaniem jest ogarnąć tę salę.

- Pan chyba żartuje - Allie popatrzyła na Christiana jak na idiotę.

- Spokojnie. Pomogę wam - powiedział z uśmiechem. A Allie jednak nie była zbytnio zadowolona z potrzeby posprzątania pajęczyn i tym podobnych rzeczy.

-----------------------------------

Od razu na wstępie przepraszam, że tak długo mnie nie było. Po prostu ostatnio wcale nie miałam czasu ani chęci na napisanie czegokolwiek. Nawet na wattpad'a ostatnimi dniami wcale nie wchodziłam.

Następny rozdział nie wiem, kiedy się pojawi, bo ostatnio wcale nie mam tzw. weny twórczej. Od razu uprzedzę, że nie mam zamiaru zawieszać Naznaczonych. Po prostu rozdziały nie będą się pojawiać tak często. Przepraszam was z całego serca :'(

Do zobaczenia

Naznaczeni ||𝕋𝕣𝕪𝕝𝕠𝕘𝕚𝕒||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz