III. 23

829 54 4
                                    

Zebranie trwało ponad dwie godziny. Nie obeszło się bez sprzeczek dotyczących szczegółów planu, czy tego, kto powinien wyruszyć na akcję. W tym momencie Allie nie dziwiła się Liamowi, dlaczego zawsze po podobnych zebraniach chodził cały dzień poirytowany.

W teorii plan odbicia Julie nie był zanadto skomplikowany. Dziewięć osób, w tym Allie, miało brać udział w wyprawie. Jako pierwszy do akcji miał wkroczyć Christian, jednocześnie przedostając do środka budynku Allie i Denisa, by ci zajęli się monitoringiem. Lucas miał im w tym towarzyszyć, gdyby potrzebowali dodatkowej obrony. Kiedy monitoring będzie pod kontrolą tamtej trójki Will, Zach i Mike mieli za zadanie przedrzeć się do środka i ruszyć w kierunku miejsca pobytu Julie, którą następnie powinna zostać odbita. Adriana i Melissa miały obstawiać w tym czasie tylne wyjścia Carmest Academy. Gdyby grupka Willa czy Melissy miałaby mieć problemy, Lucas wraz z Christianem mieli im pomóc, dzięki teleportacji mogli w szybki i łatwy sposób się do nich dostać. Wszystko to nie powinno zająć więcej niż trzy godziny.

Plan przypadł do gustu większości zgromadzonych. Niektórzy poklepywali dyrektorkę po plecach za to, że ta postanowiła nie brać na akcję Sebastiana i Liama, a inni — w tym Will — wyrazili sprzeciw, twierdząc, że Liam jest dość istotny w tym wszystkim. W końcu świetnie walczył, dowodził i nie do końca dało się go zastąpić.

Allie od razu po zebraniu udała się do swojego pokoju. Była wykończona, a nawet nie dochodziła jeszcze piąta po południu. Po przekroczeniu progu pokoju padła na łóżko, niemal od razu zamykając oczy. Chwila spokoju była jej naprawdę potrzebna. Sam fakt, że mieli lada dzień odbić Julie, napawał ją szczęściem, ale gdy przebywała w towarzystwie rodziców, ono ulatywało. Gdzieś w środku pragnęła, by wszystko wyglądało jak kiedyś. Chciała ponownie jeść z nimi wspólne posiłki, śmiać się z żartów czy nawet kłócić się o błahostki, ale teraz czuła się dziwnie w ich towarzystwie.

‐ Nie podoba mi się to, że nie mogę z wami jechać i nie będę mógł mieć na ciebie oka.

Nastolatka poczuła, jak materac ugina się pod czyimś ciężarem. Otworzyła jedno oko, spoglądając na Sebastiana, znajdującego się obok niej. Chłopak leżał na plecach i spogląda w sufit. Widać było, że coś go męczy. Allie nadal nie wierzyła w fakt, że chłopak tak szybko wybaczyć jej zdradę, gdy ona nadal się tym zadręczała.

- Będzie tam twój tata, Lucas. - Zaczęła wyliczać. - Will, Mike... Nawet moja mama — zauważyła. Niepewnie ujęła jego ciepłą dłoń w swoją chłodną, a chłopak od razu splótł ich palce.

- I Zach — dodał ewidentnie niezadowolony tym faktem. - On jest synem Dominika, nie boisz się, że nas zdradzi? Że cię wyda ojcu? - Jego wzrok skierował się na nią, a brwi powędrowały w górę, tworząc charakterystyczną zmarszczkę na czole. - Wiem, co on ci zrobił. -  dadał już nieco ciszej.

- Czytałeś mi w myślach? - Allie odsunęła się nieznacznie.

- Trochę... Na zebraniu one wręcz krzyczały, nie dało się ich nie słyszeć. Przepraszam. - Sebastian spojrzał na nią ze smutkiem widniejącym w jego oczach, a Allie jedynie cicho westchnęła i wtuliła się w jego tors. Zapadła cisza, ale nie przeszkadzało im to. Nastolatka wsłuchiwała się w rytm bijącego serca chłopaka z przymkniętymi oczami. Uspokajała się z każdą upływającą minutą. Sebastian zaś gładził ją po plecach cicho, nucąc jakąś nieznaną piosenkę.

- Wiesz, boje się jechać na te akcję — odezwała się nagle Allie, a Sebastian ułożył dłoń na jej głowie, aby chwilę później odchylić ją delikatnie w tył, żeby dziewczyna niego spojrzała.

- Wiem... To pierwsza twoja taka misja. Też się potwornie boje tego, że tam jedziesz, mimo że będzie tam wiele osób, które mogą cię uratować w razie czego.

- A jeśli to będzie to miejsce z mojego snu? Jeśli... Tak jak tam, zginę? - W oczach wezbrały się łzy. Zamrugała kilkukrotnie by je odpędzić.

- Nic takiego się nie stanie. - Pogładził jej policzek kciukiem. - Będzie tam Melissa i mój ojciec, oni cię przypilnują. - Na jego ustach zagościł delikatny uśmiech, który za zadanie miał odpędzić wszystkie jej zwątpienia i zmartwienia.

Niestety nie podziałało to tak, jak powinno. Allie schowała twarz w jego koszulce, drżąc na całym ciele. Z trudem powstrzymywała cisnące się do jej oczu łzy. Nie chciała się rozpłakać przy Sebastianie, mimo tego, że wiedziała, że dzięki temu jej nieco ulży. Teraz nie dość, że martwiła się o powodzenie misji, o Julie — która być może przechodziła okropne katusze — to dodatkowo jeszcze bała się o samą siebie. Sen o jej własnej śmierci wydawał się zza nadto realny, a wiedziała, że takie sny się sprawdzały w jej przypadku. Naprawdę nie chciała utracić życia w tak młodym wieku, ale jeśli to była cena za uratowanie Julie? Może i teraz to wszystko wyolbrzymiała, ale naprawdę nie uśmiechało się jej spoglądanie śmierci w oczy.

Naznaczeni ||𝕋𝕣𝕪𝕝𝕠𝕘𝕚𝕒||Where stories live. Discover now