II. 32

1.2K 126 6
                                    

- Jak tyś to wszystko tu zmieścił? - spytał Will, widząc, jak Liam spod łóżka wyciąga wielką, granatową torbę sportową i ją rozpina. W środku znajdowało się co najmniej sześć pistoletów z tłumikiem, kabury do nich oraz naboje. Do tego było tam pełno rozmaitej broni białej i race.

- Normalnie... Bierzcie, co chcecie - oznajmił Liam, wstając i siadając na łóżku.

- A masz może garotę? - spytał Max, ostrożnie grzebiąc w torbie.

- Górna szuflada mojego biurka - odpowiedział obojętnie Liam, opierając się o ścianę. W tym czasie Max niemal od razu znalazł się przy biurku kolegi i zaczął grzebać w górnej szufladzie.

- Kto normalny trzyma te wszystkie rzeczy w pokoju? - spytała Allie, siadając na jedynym krześle stojącym w poniszczeniu.

- On nie jest normalny - wtrącił Dylan, wyjmując z torby jeden pistolet wraz z kaburą i nabojami.

- Mów za siebie - mruknął Liam. - Zabierajcie to, co chcecie i jazda mi stąd... nie lubię, gdy ktoś panoszy mi się po pokoju...

- Więc będziemy wpadać częściej - stwierdził Lucas, zaglądając do torby. - Nie masz nic tutaj ciekawszego? Może lepiej ruszę się po swoją broń do siebie.... - rzucił i po chwili dosłownie zniknął.

- Nie znoszę, gdy ktoś się przy mnie teleportuje - stwierdził Dylan. - To jest straszne.

- Zgadzam się - przyznała mu racje Orsay, wyjmując z torby dwa chińskie sztylety. - Nie znoszę tego...

- To lepiej nie przychodź do mojego pokoju - odezwał się Will, wyjmując dwa pistolety z torby. - Sebastian ma chyba ostatnio jakąś fazę na ciągłą teleportację.

-Wcale nie! - zaprotestował Sebastian. - Przez ostatni tydzień teleportowałem się chyba z dwa razy tak poza treningami....

- Mhm... jasne...

- Dobra, kto już ma wszystko, wypad stąd - rzucił Liam.

- Dobra, dobra - Orsay wywróciła oczami i razem z Dylanem opuściła pomieszczenie. Chwilę później z pokoju wyszedł Mike z Maxem.

- Mike nie brał broni? - zdziwiła się Allie.

- Mike ma moc magi, czy jakoś tam... jemu broń jest najmniej potrzebna - wyjaśnił Liam.

- Wy jeszcze tutaj? - nagle obok Allie pojawił się Lucas.

- Jezus! - Allie podskoczyła na krześle. - Ile razu mam mówić, żebyś tak nie robił?! - popatrzyła oburzona na brata.

- Zrozumiałem za pierwszym razem, ale lubię cię denerwować - stwierdził, szczerząc się do niej.

- Kochane rodzeństwo - zaśmiał się Will.

- Zamknij się - mruknęła Allie, wstając z krzesła i podchodząc do torby. Chwilę zastanawiała się, jaką broń ma zabrać. W końcu stwierdziła, że weźmie tą, z którą najlepiej radziła sobie na treningach. Padło na dwa sztylety. Włożyła je do specjalnych pokrowców i po jednym przypięła do zewnętrznej strony uda na każdej nodze. - Możemy iść - rzuciła, podnosząc się z ziemi. Ale zanim zdążyła wraz z Willem opuścić pokój, Sebastian złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie, całując w usta. Na ten widok Liam wywrócił oczami.

- Uważaj na siebie - powiedział Sebastian, tuląc ją do siebie.

- Ty też.... Do zobaczenia - uśmiechnęła się delikatnie, po czym wyszła z pokoju wraz z Willem. W tym czasie Liam podniósł się z łóżka i zamknął za nimi drzwi.

- I co my mamy robić? - spytał Sebastian, patrząc na Liama.

- Mam cię wraz z Lucasem pilnować... Więc będziemy na razie tutaj siedzieć.... - wyjaśnił.

Naznaczeni ||𝕋𝕣𝕪𝕝𝕠𝕘𝕚𝕒||Where stories live. Discover now