III. Prolog

1.2K 121 12
                                    

Wróciłam!

Za tą długą przerwę chyba powinniście nabić mnie na pal za karę, no ale cóż.... Nie róbcie tego plis, chce jeszcze pożyć xD

Tak z okazji świąt publikuje ten wyczekiwany prolog ^^Mam nadzieję, że wam się spodoba i wiecie w sumie co robić. Widzicie błąd, od razu dajecie mi znać ^^

gwiazdka + komentarz = motywacja tak dla przypomnienia XD

A tak poza tym, jak wam święta mijają? Mam nadzieję, że w bardzo miłej atmosferze. Życzę wam wszystkiego, co dobre, szczęścia w nowym roku i pijanego sylwestra oczywiście.

A teraz nie przedłużając, zapraszam do czytania.

--------------------------

Sebastian Martin siedział na dachu jednego z wieżowców w Las Vegas. Wpatrywał się w kolorowe neony wiszące na budynkach lub na ruch uliczny. Podmuch zimnego wiatru powodował, że jego przydługie włosy zasłoniły mu oczy, a jego samego przeszły ciarki. Narzucił na głowę kaptur czarnej bluzy i zapiął dżinsową kurtkę z nadzieją, że to go rozgrzeje.

W pewnym momencie z kieszeni kurtki wyjął złożone zdjęcie, które przedstawiało jego i Allie. Dotknął palcem miejsca na zdjęciu, gdzie znajdowała się dziewczyna. Uśmiechnął się smutno.

Nastolatek bardzo tęsknił za nią, jak i za swoimi przyjaciółmi. Od jego zniknięcia minęły już ponad trzy miesiące. Niby to nie wiele, ale od tego czasu dość sporo wydarzyło się w jego życiu. Pojawiły się nowe moce, które przez ten cały czas starał się opanować. Nie mógł powiedzieć, że szło mu to idealnie, ale tragicznie również nie było.

Sebastian, wracaj już — Sebastian usłyszał w głowie głos swojego ojca Christiana. Westchnął i schował z powrotem do kieszeni kurtki zdjęcie.

Już wracam — odparł mu telepatycznie i wstał. Przeciągnął się, co spowodowało strzelanie jego kości. Skrzywił się, słysząc ten dźwięk.

Chłopak spojrzał w niebo, a przez jego ciało przeszły dreszcze. Chwilę później doznał uczucia, którego nie potrafił opisać. Zamknął oczy, a gdy je otworzył, znajdował się w swoim tymczasowym pokoju.

Pomieszczenie nie było wielkich rozmiarów. Nie było w nim również zbyt dużo mebli. Znajdowało się w nim jedynie niewielkie łóżko i szafa. Ściany były koloru szarego, a podłoga była wyłożona ciemnymi panelami. Sebastian nie lubił tego pokoju, wydawał mu się zimny. O wiele bardziej chciałby przebywać ponownie w swoim pokoju w Santa Monica czy w Anloss Academy.

Nastolatek ściągnął kurtkę i rzucił ją na drewniane łóżko, po czym wyszedł z pokoju. Udał się do kuchni połączonej z salonem. Zastał Christiana, swojego ojca, siedzącego na kanapie i czytającego jakąś książkę. Sebastian przez chwilę starał się odczytać tytuł, ale było to dla niego niemożliwe. Nie potrafił języka niemieckiego.

- Jestem — odezwał się Sebastian, a Christian spojrzał na niego zza książki.

- Wiem... Pakuj się, przenosimy się do Atlanty — oznajmił, wstając z kanapy.

- Jezu... - Sebastian westchnął przeciągle. - Po co znowu się przenosimy? To będzie już ósme miasto — stwierdził, patrząc na ojca.

- Dla bezpieczeństwa.... - mężczyzna odparł krótko. - Nie możemy ryzykować tym, że nas znajdą...

- Mieliśmy zniknąć tylko na czas, dopóki nie ogarnę moich mocy... W miarę już je potrafię kontrolować, a od ponad tygodnia nie pojawiła się żadna nowa... Chyba możemy już wracać.

Naznaczeni ||𝕋𝕣𝕪𝕝𝕠𝕘𝕚𝕒||Where stories live. Discover now