II. 30

1.5K 155 12
                                    

Liam wpatrywał się w Zacha z zaciśniętymi pięściami. Powstrzymywał się z całych sił, żeby nie przywalić swojemu byłemu przyjacielowi, gdy on mówił, że w tym momencie naraża życie Julie.

- Christian - Liam popatrzył na swojego nauczyciela. - Spróbuj jeszcze się czegoś dowiedzieć, a ja przekaże Melissie to, co na razie wiemy - powiedział, po czym od razu skierował się w stronę wyjścia. Gdy wyszedł z ukrytej sali, szybko przeszedł przez bibliotekę.

Żwawym krokiem przemierzał korytarze szkolne, myśląc nad tym wszystkim. Zastanawiał się, czy tylko on ma takiego pecha i dlaczego nie może prowadzić normalnego życia tak jak większość dzieciaków w jego wieku. Bo raczej, większość jego rówieśników nie wie o istnieniu mutantów i Tropicieli. Do tego jeszcze został zdradzony przez swojego najlepszego przyjaciele i życie jego siostry było narażone. Nie mógł pozwolić na to, żeby jeszcze stracił Julie. W zupełności mu wystarczyło, że ich rodzice nie żyją.

Liam nawet się nie zorientował, kiedy dotarł pod drzwi gabinetu dyrektorki. Szybko zapukał i wszedł do środka, gdzie zastał Melissę rozmawiającą z Lucasem.

- Dowiedzieliście się czegoś? - spytała kobieta, patrząc na Liama.

- Wiemy tylko tyle, że Zach podobno wcale nie chciał brać w tym udziału... Wie już o Sebastianie i przez ten cały czas wyprowadzał Jeffa, Jenny i Kaia w pole.... - powiedział. - Powiedział, że jakby naprawdę był po jego stronie, to Sebastiana raczej tuta już by nie było.

- Skąd mamy mieć pewność, że nie kłamie? - spytał Lucas. Liam popatrzył na brata Allie i wzruszył ramionami.

- Powiedział, że właśnie mówiąc nam to, naraża życie Julie - wyjawił, przygryzając wargę. Zazwyczaj Liam potrafił dobrze maskować swoje emocje, ale nie tym razem. Strasznie się bał, że coś może grozić jego młodszej siostrze i Lucas widział to po jego zachowaniu.

Nagle w całym gabinecie zgasły światła. Pomimo że było dopiero południe, to zrobiło się znacznie ciemniej, ponieważ przez okna nie wpadały promienie słońca, które zostało zasłonięte przez ciemne chmury.

- Co się dzieje? - spytał Liam, a chwilę później wszyscy zatkali uszy. Włączył się alarm przeciwpożarowy.

- Zachowajcie spokój - poleciła Melissa, po czym szybkim krokiem wyszli z gabinetu. Nie mal od razu zobaczyli, jak uczniowie biegną przez korytarz, kierując się w stronę głównego wyjścia ze szkoły, które prowadziło na dziedziniec. Od razu ruszyli ich śladem.

Kiedy się już tam znaleźli, zobaczyli, jak uczniowie ustawiają się klasami na drugim końcu dziedzińca, jak najdalej od budynku szkolnego.

- Idźcie do swoich klas - stwierdziła Meliss, a chłopcy przytaknęli. Liam udał się w stronę swojej klasy, którą właśnie liczył jeden z nauczycieli.

- Gdzie jest McCartney?! - spytał nauczyciel, którym okazał się pan Parks.

- Już jestem - odezwał się Liam, stając obok mężczyzny.

- Ustaw się z resztą - polecił, a Liam stanął obok Dylana, Allie, Julie i Sebastiana, którzy stali niemal na samym końcu.

- Co tu się dzieje? - spytała niemal od razu Julie, patrząc na brata, który przepychał się między uczniami klasy.

- To raczej nie wygląda na zwykłe ćwiczenia - zauważył Sebastian.

- Wiem... Właśnie włączył się alarm przeciwpożarowy, ale.... nigdzie nie widać żadnego dymu - zauważył Liam. Nagle naszła go jedna myśl. Zaczął pomiędzy uczniami jego klasy szukać wzrokiem Jeffa i Jenny. Nie było ich. Omiótł jeszcze wzrokiem klasę Willa, szukając Kaia. Też go nie było.

Liam zaczął niemal od razu łączyć wszystkie fakty.

- Kurwa - powiedział Liam, odchylając głowę do tyłu, po czym przepchnął się przez uczniów i ruszył w stronę budynku szkoły.

- Liam! - niemal od razu krzyknęli za nim jego przyjaciele, a chwilę później dołączył się do tego nauczyciel. Nastolatek natomiast nie zwracał kompletnie na nich swojej uwagi. Wbiegł do budynku szkoły, nie zważając na to, jakie pewnie będzie miał kłopoty u nauczycieli. Od razu skierował się w stronę gabinetu dyrektorki, a gdy się już znalazł pod jego drzwiami, niemal natychmiast pchnął je i wszedł do środka.

Na pierwszy rzut oka wszytko było na swoim miejscu. Liam szybko podszedł do biurka Melissy, wyciągając z kieszeni dżinsów dwie wsuwki do włosów, które nosił na wszelki wypadek.

Chłopak uklęknął przed trzema szufladami biurka, wkładając dwie wsuwki do zamka dolnej szuflady. Chwilę się przy nim męczył, ale w końcu zamek ustąpił, a nastolatek otworzył szufladę, w której znajdowały się kartoteki niektórych uczniów.

Po krótkiej chwili znalazł swoją teczkę, a następnie Julie, Lucasa, Allie i Sebastiana. Tak jak się spodziewał. Dokumenty z tych teczek zniknęły.

Liam zaklął pod nosem i cisnął pustymi teczkami o ścianę obok, po czym wstał. Złapał się za głowę, nieco ciągnąc za swoje włosy.

- Jak mogłem być taki ślepy? - zapytał sam siebie, po czym uderzył prawą dłonią o blat biurka, o które się potem oparł, pochylając się nad nim.

W oczach chłopaka wezbrały się łzy. Był zły na siebie, że nie domyślił się, co planują ci nowi uczniowie. Do tego nie mógł pogodzić się z myślą, że jego przyjaciele są w niebezpieczeństwie.

Nastolatek kopnął w biurko, po czym szybko wyszedł z gabinetu. Szybkim krokiem zmierzał w stronę biblioteki, która teraz była całkiem pusta. Przez całą drogę zaciskał z całej siły pięści, powstrzymując się, żeby w coś nie uderzyć.

Gdy znalazł się w bibliotece, niemal od razu przeszedł przez ukryte przejście, wchodząc do sali, gdzie znajdował się aktualnie związany Zach, który nawet nie próbował uciekać. Za to Christian siedział na kanapie naprzeciwko niego.

- Zaczęło się - odezwał się Zach, patrząc na Liama. - Wasze kartoteki zniknęły, mam racje? - spytał, a Liam przytaknął. - Czyli jednak będą realizować ten plan - westchnął.

- Jaki plan? - zapytał Liam, ale Zach nie odpowiadał. - Gadaj! Jeśli liczy się dla ciebie chociaż trochę życie Julie, to nam pomóż - warknął na niego Liam.

- Pomogę wam, ale musicie mnie wypościć.... Związany do niczego wam się nie przydam - stwierdził Zach, a Liam popatrzył na Christiana, który po pewnym czasie przytaknął.

- Mam nadzieję, że nie będę tego żałował - mruknął Liam, podchodząc do Zacha. - A ty, jeśli coś wywiniesz, zginiesz na miejscu - zagroził, patrząc w oczy Zacha, który wiedział, że Liam nie żartuje...

---------------------------

Tak, wiem, że ten rozdział jest dość krótki i w ogóle, ale niestety taki wyszedł i koniec. I tak, znów nieco bawię się w Polsat, błagam, tylko mnie za to nie znienawidźcie :( Przynajmniej teraz możecie wymyślać teorie, jak potoczy się dalsza fabuła, jestem ciekawa co wymyślicie :D

Do zobaczenia :D

Naznaczeni ||𝕋𝕣𝕪𝕝𝕠𝕘𝕚𝕒||Όπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα