- Chcesz dołączyć do Tropicieli? - spytała Melissa, jakby chciała się upewnić czy dobrze usłyszała.
- Tak - Allie przytaknęła. - Chcę dołączyć do Tropicieli.
- Twój brat wie o twojej decyzji?
- On akurat nie ma nic do gadania... Chcę do was dołączyć i koniec kropka. Mam dość, że ciągle coś jest przede mną ukrywane.
- Ale wiesz, że od razu po dołączeniu nie masz dostępu do wszystkich informacji?
- Wiem, ale lepsze to niż nic - uparła się. - Kiedy zaczynają się treningi?
- Jeszcze się nie zgodziła.
- Ja poczekam... Mam czas - powiedziała, patrząc w oczy Melissy.
- Muszę to uzgodnić - powiedziała i włączyła mikrofon do nadawania komunikatów w szkole, znajdujący się na jej biurku. - Liam McCartney, Zach Marvin, Mike Ladris, Lucas Soren, Quinn Marks i Stephan Parks są proszeni o przyjście do gabinetu dyrektorki, dziękuje - zakończyła komunikat, wyłączając urządzenie, a Allie patrzyła na nią sceptycznie.
- Po co pani wzywała wuefistę i nauczyciela historii, mojego brata oraz resztę? - zapytała Allie.
- Quinna i Stephana, dlatego że zawsze pomagają mi podejmować dezycje. Liama, Zacha i Mike'a, bo są dowodzącymi...
- A Lucasa?
- Po to, żeby spróbował wybić ci ten pomysł z głowy - wyjaśniła, a chwilę później na fotelu obok Allie pojawił się Lucas. Miał na sobie czarne spodnie z dresu i koszulkę z napisem "Całe życie z wariatami".
- Jak ty tu... - Allie nie potrafiła zrozumieć, jak jej brat znikąd pojawił się na fotelu obok niej.
- Teleportacja - uśmiechnął się w odpowiedzi. - Mam nogę złamaną, a Mike nie puściłby mnie na piechotę, więc się teleportowałem - wyjaśnił. - O co chodzi? - skierował się do Melissy.
- Twoja nierozważna siostra chce dołączyć do Tropicieli - wyjawiła, a Lucas popatrzył się na Allie zszokowany.
- Wzywałaś? - do gabinetu wszedł nauczyciel historii, a po nim wuefista.
- Mam sprawę związaną z młodą panną Soren - wyjaśniła Melissa, a nauczyciele popatrzyli na Allie.
- Przeczuwałem, że z tą będą problemy - mruknął pan Praks, po czym oparł się o ścianę.
- I jeszcze jej brat tu jest - dodał Quinn.
- Też cię lubię, Quinn - Lucas wyszczerzył się.
- Nie bądź taki cwany, Soren - warknął Parks.
- Znasz mnie... A poza tym, co tam u żony, Stephen? - spytał.
- Dobrze - odpowiedział i popatrzył się na Melissę. - Mel... Dlaczego on akurat musi tu siedzieć?
- Bo to jej brat i mam nadzieję, że odciągnie ją od tego pomysłu - wyjaśniła. - I nie mów do mnie "Mel".
- Oj, Mel... Zawsze będziesz moją Mel - Stephen uśmiechnął się szelmowsko.
- Czasem żałuje, że moi rodzice cię adoptowali... Zwłaszcza że jednego brata już miałam - mruknęła.
- Jesteśmy - po gabinecie rozniósł się głos Mike'a, który wraz z Zacheim i Liamem, wszedł do środka.
- Yyy... Stało się coś? - Liam zapytał zdziwiony, widząc Allie siedzącą na fotelu. Ale kiedy zobaczył Lucasa, jego wyraz twarzy się zmienił. - I co ten tu robi? - powiedział prawie warcząc na Lucasa.
- Jak widać, siedzę tu - odpowiedział Lucas bez entuzjazmu.
- Koniec chłopcy - odezwała się Melissa. - Nie będę owijać w bawełnę - oznajmiła Melissa wstając. - Allie chce dołączyć do Tropicieli.
- Że co chce zrobić? - Liamowi opadła szczęka. - Nie myślałem, że może być aż tak głupia... Ewidentnie towarzystwo mojej siostry jej nie służy.
- Ale jak to chce do nas dołączyć? - zapytał Setphen.
- No przyszła do mnie i powiedziała, że chce się w końcu czegoś dowiedzieć i dołączyć do Tropicieli - wyjaśniła Melissa.
- Cholera - Quinn złapał się za nasadę nosa. - Kolejny Soren.
- I co? Przyjmiesz ją? - zapytał Zach.
- Właśnie po to tu jesteście... Musicie mi pomóc - wyjawiła. - Lucas - skierowała się do chłopaka. - Powiedz jej, że dołączenie do Tropicieli jest niebezpieczne.
- Mówię ci, że dołączenie do Tropicieli jest niebezpieczniej - Lucas skierował się w stronę Allie. - Ale Melisso - popatrzył na dyrektorkę. - Według mnie powinna dołączyć.
- Że co? - zapytali wszyscy pozostali równocześnie, a na twarzy Allie zagościł uśmiech.
- No przecież nie musi brać udziału w misjach, a wam przyda się jakiś haker - powiedział, patrząc im w oczy. - A poza tym, uczyli ją Ethan i Dennnis, więc coś tam już będzie umieć.
- To się oceni na treningu - powiedział Quinn.
- Czyli się zgadzacie? - odezwała się Allie.
- Jeszcze nie ustaliliśmy - stwierdziła Melissa.
- Ale pan Marks powiedział, że się oceni na treningu - zauważyła. - Przez to wywnioskowałam, że jednak przyjmujecie mnie. I teraz nie macie odwrotu... O której trening?
- Kurwa, dobra jest - przyznał Stephen.
- W końcu to moja siostra - Lucas uśmiechnął się.
- Widać, że rodzeństwo - wtrącił Mike.
- To, o której ten trening? - zapytała Allie, podnosząc się z fotela.
***
- I jak poszło? - zapytała Julie na jednej z przerw.
- Powiem ci w pokoju... po lekcjach.
- No coś ty... Wiesz, że tyle nie wytrzymam - powiedziała, patrząc na Allie błagalnie.
- Po lekcjach.
- Ale mamy jeszcze trzy - zrobiła minę zbolałego dziecka.
- Masz pecha - Allie wzruszyła ramionami, po czym usłyszały dzwonek i razem weszły do sali.
Pozostałe lekcje minęły w zaskakująco szybkim tempie, a Allie nie mogła się już doczekać treningu Tropicieli, ale jednocześnie miała lekkiego stresa.
Kiedy Allie dotarła do swojego pokoju wraz z Julie, rzuciła się na łóżko, przyciskając twarz do poduszki.
- To teraz mów - zażądała Julie, siadając na swoim łóżku.
- Jestem przyjęta na próbę do Tropicieli - wyjawiła, siadając na łóżku.
- Żartujesz, prawda?
- Nie - pokręciła głową. - O jedenastej jest trening.
- O jedenastej w nocy? - Julie zmarszczyła brwi.
- Ściślej, dwadzieścia minut przed północą - sprecyzowała.
- Allie! Coś ty narobiła?! - do pokoju wpadł Sebastian. - Jak to możliwe, że dołączasz do Tropicieli?!
- No normalnie - wzruszyła ramionami.
- Ale... Allie, to jest niebezpieczne - powiedział, siadając obok niej.
- Ostrzegli mnie, ale ustaliliśmy, że nie będę jeździć w teren, a im przyda się haker.
- No ale...
- Żadne "ale"... Idę dzisiaj z wami na trening.
- A co ze mną? - wtrąciła się Julie.
- Pogadaj z Melissą... Może ciebie też przyjmą - stwierdziła Allie.
- No mam nadzieję, bo sama w tym pokoju wieczorami nie będę siedzieć... Ale opowiesz mi, jak było na treningu, ok?
- Jasne - zgodziła się. - Ale jak na razie mam kilka godzin wolnego czasu... Seb, zostajesz tutaj? - spytała, patrząc na chłopaka.
- Nie puszczę cię, głuptasie - powiedział, mocno ją przytulając. - Nadal nie ogarniam, jak taki głupi pomysł, przyszedł ci do głowy.
- Bo to ja - zaśmiała się krótko.