Pamiętajcie, jeśli mam jakieś błędy, dajcie mi znać :)
----------------------------------------------
O ósmej rano Allie wraz z Sebastianem siedziała na ławce w Tongva Park. Razem rozmyślali, co mają zrobić z babcią Sebastiana.
- Co wy tu robicie? - usłyszeli znajomy głos. Podnieśli głowy, po czym zobaczyli Dennisa Argenta i Ethana Smitha, stojących przed nimi ze zmarszczonymi brwiami.
- Siedzimy - odparła Allie.
- Ale o ósmej rano? - zdziwił się jeszcze bardziej Dennis.
- Nudziło się nam w domu - odparł Sebastian.
- Wczoraj był sylwester, a wy nie macie kaca? - Ethan przekręcił głowę na bok.
- My nie, ale mój wujek owszem - przyznała Allie.
- Bo to John - machnął ręką Ethan. - Ale tak na serio, co wy tu robicie? Jest pierwszego stycznia, ósma rano i jest zimno, a wy tak po prostu sobie siedzicie?
- Myślimy - rzuciła Allie.
- Siedzicie, myślicie, a konkretniej? - zapytał Dennis.
- Babcia Seby dowiedziała się o mutantach - wyjaśniła Allie. - A teraz zastanawiamy się, co trzeba z nią zrobić.
- Jak na razie mama napisała mi, że zamknęła ją w pokoju, bo ciągle ją o to wypytywała - powiedział Sebastian. - No, ale raczej nie możemy jej tam zostawić do końca życia.
- Zawsze możecie ją przenieść do piwnicy - uśmiechnął się Ethan.
- Czy chociaż raz możesz wziąć coś na poważnie? - zapytała Allie, a patrząc na niego spode łba.
- Przecież wszystko biorę na poważnie - stwierdził.
- Mhm... Tak samo na poważnie brałeś tę laskę z sex-shopu, a teraz płacisz alimenty.
- Ćśśś - przyłożył palec do ust. - To się wytnie - rzucił, a Allie wywróciła oczami.
- A tak na poważnie, to pomożemy wam - stwierdził Dennis.
- A masz coś do wymazywania wspomnień? - zapytał Sebastian.
- Lepiej - uśmiechnął się. - Jestem mutantem.
- I dlaczego ja nic nie wiem?! - oburzyła się Allie.
- Bo nie pytałaś - stwierdził, a nastolatka pacnęła się otwartą dłonią w czoło.
- Matoł jeden - mruknęła.
- A i tak mnie uwielbiasz - Dennis uśmiechnął się szerzej, pokazując szereg białych zębów.
- A chcesz wąchać kwiatki od spodu? - zapytała Allie, patrząc na niego.
- Yyy... Nie? - zmarszczył brwi.
- To mnie nie wkurzaj.
***
Godzinę później cała czwórka stała pod drzwiami domu Sebastiana, który ich wpuścił do środka.
- Sebastian? To ty? - usłyszeli głos Ewy, matki Sebastiana.
- Nie, to tylko terrorysta - odparł sarkastycznie, zamykając drzwi. Chwilę później stała przed nimi Ewa ubrana tylko szlafrok i papcie.
- Allie znam, a ci dwaj, to kto? - zapytała, wskazując na Dennisa i Ethana.
- Matoł numer jeden to Ethan Smith - Allie wskazała na niego - a ten drugi to Dennis Argent.
- Są jacyś znajomi - stwierdziła, marszcząc brwi.
- Pracują w Quick Shot - wyjaśnił Sebastian.
-Dobra, o Ethanie słyszałam już... Przeleciał moją koleżankę, a nawet dzieckiem się nie zajmie.
- Przecież płacę alimenty - stwierdził Ethan.
- A płacić to se możesz, ale ona nie ma z kim zostawić biednego Philipa... Czy ty chociaż raz widziałeś go na oczy? - spytała, a ten podrapał się w tył głowy.
- Nie - odpowiedział krótko, drapiąc się po karku.
- Wiedziałam... A teraz gadać, co ci dwaj tutaj robią?
- Dennis ma moc wymazywania wspomnień - wyjaśniła Allie. - Pomoże nam uporać się z pani matką.
- Ale chciałbym się trochę o niej dowiedzieć - powiedział Dennis.
- A po co? - zdziwił się Sebastian, a ten wzruszył ramionami. - Dobra... Siedemdziesięciolatka, histeryczka, wkurzająca i ma na imię Hermenegilda.
- Hermenegilda? Ją w ogóle rodzice kochali? - zapytał, a Sebastian wzruszył ramionami. - Mniejsza o to, gdzie jest?
- W pokoju - odpowiedziała Ewa, po czy wszyscy razem udali się tam.
Ewa otworzyła powoli drzwi pokoju. Wszyscy weszli do środka, a Hermenegilda od razu zerwała się z łóżka.
- Kim oni są?! - wydarła się. - Również są mutantami, tak jak Sebastian?! - zapytała, cofając się pod ścianę. Za to Allie popatrzyła na Dennisa, który westchnął.
- Sebastian, co żeś ty jej zrobił? - zapytał chłopaka. - Jest cała roztrzęsiona.
- Strzeliłem w nią światłem - odpowiedział, a Dennis pacnął się rękom w czoło. - No co? Wkurzyłem się na nią.
- Jak ja się cieszę, że moja rodzina mieszka we Francji... Przynajmniej nie mam takich problemów - stwierdził i zaczął podchodzić do kobiety.
- Nie zbliżaj się do mnie! - wrzasnęła.
- Nic nie będzie boleć - zapewnił. - Najwyżej będziesz mieć mdłości, migrenę i biegunkę - powiedział, po czym prawą dłonią dotknął jej skroni. Źrenice kobiety poszerzyły się do granic możliwości, a kiedy chłopak cofnął rękę, wróciły do poprzedniego stanu. A kobieta chwyciła się za głowę.
- C-co się stało? - zapytała rozkojarzona. - Kim oni są?
- Spece od komputerów - powiedziała Allie z uśmiechem.
- Ach... To ty... Ta dziewczyna Sebastiana - powiedziała, a imię swojego wnuka praktycznie wysyczała. - Boże... Czuje się jak po maratonie filmów Marvela... No nic - wzruszyła ramionami. - Pakuje manele i wracam do Katowic, a teraz wypad z mojego pokoju! - wrzasnęła, a wszyscy posłusznie wyszli z pokoju.
- Gdyby nie byłaby tak wredną jędzą, mogłabym ją polubić - stwierdziła Allie, a Sebastian popatrzył na nią spode łba. - No co? Rzadko się zdarza, że jakaś babcia ogląda filmy Marvela.
- Nie ogarniam cię... - stwierdził, a ta uśmiechnęła się.
- Ale i tak mnie kochasz - rzuciła i cmoknęła go w usta.
***
- I gdzie on jest?! - zapytała samą siebie Allie, kiedy czekała już ponad dwadzieścia minut w samochodzie pod domem Sebastiana.
- Nie denerwuj się tak - John próbował uspokoić bratanicę. - Wiesz, że po wczorajszym kacu, boli mnie jeszcze głowa, a ty wrzeszczysz jak opętana.
- Grunt, że wytrzeźwiałeś... Ale wracając, Sebastian miał być tu o dziewiątej! Spóźnimy się do Anloss!
- Dojedziemy na czas, spokojnie.
- A jak korki będą?
- Napiszę wam usprawiedliwienie - stwierdził, a dziewczyna wywróciła oczami.
- Idę tam - rzuciła i wyszła z samochodu. Szybkim krokiem podeszła pod drzwi domu, po czym zapukała. - Dzień dobry - przywitała się z kobietą, która jej otworzyła.
- O, dzień dobry - Ewa uśmiechnęła się. - Sebastian jeszcze śpi.
- A my na niego czekamy - powiedziała.
- Mam po niego iść? - zapytała, wpuszczając nastolatkę do domu.
- Nie trzeba, zrobię to sama - uśmiechnęła się, po czym zdjęła swoje Martensy.
- Wiesz, który pokój?
- Mhm - przytaknęła i ruszyła w stronę pokoju chłopaka. Kiedy stanęła przed jego drzwiami, nacisnęła ostrożnie klamkę i weszła do środka. Pomieszczenie nie było zbyt wielkich rozmiarów. Szaroniebieskie ściany, jedna szafa stojąca w kącie, przy niej biurko, a naprzeciwko biurka stało łóżko chłopaka, a o ścianę obok niego oparta była deska surfingowa.
Allie podeszła na palcach do łóżka chłopaka i chwilę mu się przyglądała. Sebastian spał na plecach, rozwalony na całej szerokości łóżka, a kołdra przykrywała tylko jego jedną nogę. Spał w szarych spodniach z dresu i czarnej bokserce, a na jednym policzku miał odciśniętą poduszkę.
Nastolatka zastanawiała się chwilę czy powinna go budzić w taki sposób, jaki miała na początku w planach, czy po prostu przywalić mu deską surfingową. W końcu postanowiła, że wykona ten pierwszy pomysł. Chwilę później wskoczyła na jego łóżko, jednocześnie spadając na biednego chłopaka, który od razu się obudził, chwytając się za obolały brzuch, w który akurat oberwał łokciem dziewczyny.
- Kurwa, Allie! - popatrzył się na swoją dziewczynę z mordem w oczach. - Co to miało być?!
- Pobudka - wzruszyła ramionami, udając obojętność.
- Ja pierdziele! Ale musiała być tak bolesna?! - zapytał, rozmasowując obolałe miejsca.
- Miałam też w opcji przywalenie ci deską surfingową, ale stwierdziłam, że wkurzysz się jeszcze bardziej.
- I w sumie miałaś rację - przytaknął. - Na tę deskę zbierałem trzy lata... Ale następnym razem oblej mnie wodą, czy czymkolwiek, a nie skacz na mnie - powiedział, wstając z łóżka i podchodząc do szafy.
- To kara, że zaspałeś - stwierdziła, obserwując, jak chłopak ściąga przez głowę bokserkę, a zakłada czystą koszulkę z Guns N' Roses. - Miałeś być gotowy do wyjazdu o dziewiątej, a dochodzi powoli dziesiąta.
- Dobra, dobra... Tylko się przebiorę i możemy jechać, okej? - popatrzył na nią z uniesionymi brwiami. - Jestem spakowany, a walizka stoi obok drzwi, więc trzeba ją tylko wsadzić do auta.
- Przynajmniej tyle dobrego... A co z twoją babcią? - zapytała z ciekawości.
- Po wczorajszej akcji nie pamięta nic, ale wzięła ją straszna ochota na oglądanie X-men'a... A teraz śpi, więc nie będzie mi robić awantur z rana... A mama dziś po południu zawozi ją na lotnisko.
- Mhm... No dobra, ja idę, a ty się ogarnij i przyjdź do samochodu - powiedziała, wychodząc z pokoju, po czym ruszyła w stronę drzwi wyjściowych.
- I jak? Obudziłaś go? - zapytała zaciekawiona Ewa, kiedy Allie wkładała buty.
- Tak... I może mieć lekko siny brzuch.
- A coś ty mu zrobiła? - kobieta zmarszczyła brwi.
- Wskoczyłam na niego, a teraz się ubiera.
- Chyba wypróbuje tego sposobu - uśmiechnęła się. - Nigdy nie potrafię go obudzić... To jest straszny leń, a do tego śpi jak zabity.
- Oj, to pani chyba jeszcze nie widziała mnie - Allie zaśmiała się. - Moja współlokatorka raz obudziła mnie w taki sposób, że razem z materacem wylądowałam na ziemi.
- Jestem gotowy - obok nich pojawił się Sebastian z torbą przewieszoną przez ramię. Chłopak pożegnał się z matką, a potem chwycił walizkę i wyszedł z domu.
John otworzył bagażnik samochodu, gdzie chłopak włożył walizkę. Wsiadł razem z Allie do auta, a John odpalił silnik i ruszył.
Godzinę później byli już na autostradzie.