Wróciłam! Jak ktoś się cieszy, niech zostawi komentarz albo gwiazdkę ;)
--------------------------------------
Allie patrzyła się na swoją współlokatorkę z rozdziawioną buzią i oczami, które przypominały piłeczki do pingponga.
- T-ty.... Skąd ty to wiesz?! - odezwała się Allie, a za to Julie uśmiechnęła się, pokazując białe zęby.
- Od Zacha - odparła i wzruszyła ramionami.
- Ale Melissa powiedziała, że ty nie masz o niczym pojęcia!
- Bo ona nie wie, że ja wiem... Nawet Liam nie ma o tym zielonego pojęcia - wyjaśniła i wstała z łóżka Allie, po czym podeszła do swojej szafy. - Mówiąc szczerze, to nakryłam raz Zacha, jak używał mocy... Było to chyba dwa lata temu.
- I ty też mi o niczym nie powiedziałaś?! - oburzyła się Allie i posadziła swojego kuzyna na łóżku i podeszła do Julie ze skrzyżowanymi rękami.
- Ale ja nie wiedziałam, że ty coś na ten temat wiesz, więc wolałam nic o tym nie mówić. Przecież to tajne... Wyobraź sobie, jakbyś zareagowała, gdybym ci o tym powiedziała, a ty byś w ogóle nic nie wiedziała na ten temat - stwierdziła i popatrzyła na Allie z podniesionymi brwiami.
- Pewnie bym wysłała cię do czubków - przyznała. - Ale jakbyś mi powiedziała, to nie musiałbym razem z Sebą włamywać się do gabinetu dyrektorki, hakować jej komputera i nie podpadłabym Tropicielom!
- Zaraz... Włamałaś się do gabinetu Melissy razem z Martinem? I on się na to zgodził? - zapytała z niedowierzaniem. - To było wtedy, kiedy Sebastian u ciebie spał, mam racje? - spytała, a Allie przytaknęła. - Ten chłopak musi cię naprawdę kochać, jeśli zgodził się na taki durny pomysł. - Na te słowa Allie wywróciła oczami. - Nie jesteś tu nawet całego miesiąca, a ładujesz się w większe kłopoty niż ja przez trzy lata - zaśmiała się. - Ale hakować komputer? Jesteś hakerką?
- Powiedzmy.
- Czyli jeśli już wszystko sobie wyjaśniłyśmy, to mamy o czym gadać wieczorem - stwierdziła radośnie Julie i raz klasnęła dłońmi. - Chętnie się dowiem, ile ty wiesz na ten temat.
- Ta... Może w końcu znajdzie się temat, który nie będzie dotyczył mnie i Seby oraz tego, jak nie znosisz swojego brata... A! I jeszcze tego, jak kochasz żelki, żelkozjebie - rzuciła.
- Oj... Daruj już sobie tego żelkozjeba - westchnęła Julie.
- Nope - Allie pokręciła przecząco głową. - Ty to żelkozjeb, Sebastian to latarka, a Liam to zgred.
- Z tym ostatni się zgadzam, ale dlaczego Sebastian jest latarką? - zdziwiła się. - Chodzi o jego moc?
- Zgadłaś... Sebastian jest żywą, chodzącą latarką - rzuciła, a Julie zachichotała i nagle drzwi ich pokoju otworzyły się z hukiem, a w nich stanął Liam ubrany w czarne dżinsy i białą koszulę z podwiniętymi rękawami aż do łokci.
- Allie, zgadnij, co dostałem z prezentacji z bioli! - powiedział z uśmiechem, a kiedy z podszedł do niego Smufi merdający ogonem, jego twarz zrobiła się blada jak ścianą. - Pies - szepnął i zrobił krok wstecz. - Kurwa pies! - wrzasnął, zrobił w tył zwrot i wybiegł z pokoju, a Smufi za nim.
- Co to miało być? - zapytała Allie, marszcząc brwi i patrząc na Julie.
- Później ci wyjaśnię, a na razie lepiej pobiegnijmy za nimi - stwierdziła i wybiegła z pokoju.
- Andy, zostań tu i się stąd nie ruszaj - Allie zwróciła się do kuzyna.
- Będę tu siedzieć - powiedział, a Allie wybiegła z pokoju, przymykając drzwi. Biegła w stronę schodów. Przeskakiwała co drugi schodek i w końcu dogoniła Julie, kiedy była na parterze. - Gdzie oni pobiegli? - zapytała.
- Chyba do szatni męskiej - odpowiedziała i skierowały się w stronę szatni. Kiedy tam dotarły, z hukiem otworzyły drzwi i zaczęły się rozglądać po pomieszczeniu. Naprzeciwko nich znajdywały się drzwi na zewnątrz, po prawej wejście do łazienki z prysznicami, a po lewej ławki pod ścianą i szafki. - Liam! - zawołała Julie, a chwilę później usłyszały jakiś hałas. Dziewczyny popatrzyły się na siebie.
- Zabierzcie tego psa! - usłyszały wołanie Liama. - Ale to już!
Nastolatki ruszyły w stronę, skąd dochodziły odgłosy, ale to, co zobaczyły, spowodowało tylko wybuch ich śmiechu. Liam siedział na szczycie jednej z szarych szafek, a pies opierał się przednimi łapami o nią i merdał ogonem.
- To nie jest śmieszne! - warknął Liam w stronę swojej siostry i koleżanki. - Zabierzcie tego cholernego psa!
- Jak ty w ogóle tam wlazłeś? - zapytała Allie, próbując opanować śmiech.
- Po ludzku, a teraz zabierz tego pchlarza! - zażądał zdenerwowany.
- A gdzie magiczne słowo? - spytała Julie z chytrym uśmieszkiem.
- Abrakadabra - rzucił chłopak.
- Allie masz może jeszcze jakieś żelki? Jestem głodna - zwróciła się Julie w stronę Allie i ruchem głowy pokazała na drzwi wyjściowe.
- Twój brat je wszystkie zjadł, ale może John i Izzy coś ze sobą przywieźli - stwierdziła i ruszyły w stronę drzwi, cicho chichocząc.
- Ej! Nie zostawiajcie mnie z tym czymś! - zawołał za nimi Liam, a dziewczyny popatrzyły się na niego z szatańskimi uśmieszkami.
- Pomorzemy ci jeśli wysprzątasz nam pokój i jak wrócimy do Kanady, będę mogła korzystać z twojego skutera śnieżnego - powiedziała Julie.
- Co?! - chłopak otworzył szerzej oczy. - Nie ma nawet takiej opcji!
- Życzę powodzenia z psem - posłała mu słodki uśmiech i razem z Allie odwróciła się w stronę drzwi.
- Stójcie! - krzyknął chłopak, a dziewczyny odwróciły się w jego stronę.
- A więc jak będzie? - spytała Julie.
- No dobra, ale jak mi go zarysujesz, to nogi z dupy ci powyrywam - stwierdził, a Julie się uśmiechnęła.
- A magiczne słowo? - spytała ponownie Julie, unosząc brwi.
- Ech... Niech ci będzie - skrzywił się. - Bardzo ładnie proszę, czy możesz wziąć tego pchlarza?
- Smufi! Do nogi - zawołała z uśmiechem Allie, a pies od razu przydreptał do niej. Allie przykucnęła obok swojego psa i zaczęła tarmosić za uchem. - Dobry piesek - pochwaliła go.
- Dobry piesek?! - zapytał zdziwiony i nieco oburzony Liam, siadając normalnie na szafkach i zeskakując z nich. - To coś chciało mnie zjeść! - warknął, zaciskając pięści.
- Zjeść? - zaśmiała się Allie. - Smufi chciał się tylko przywitać - stwierdziła. - Prawda Smufi? - zwróciła się do psa, który polizał ją po policzku, a Liam się skrzywił.
- Jak ty możesz kochać psy? To nie zwierzęta, tylko potwory - powiedział, robiąc krok w tył i stając za swoją młodszą siostrą, która ciągle się śmiała. - Ty też przeciwko mnie? - popatrzył na Julie. - Wyrodna siostra - prychnął.
- To nie moja wina, że od ponad jedenastu lat boisz się psów - rzuciła Julie, śmiejąc się, a Liam tylko mruknął coś pod nosem.
- Boisz się psów? - zapytała Allie, unosząc jedną brew.
- Trauma z dzieciństwa - odpowiedział obojętnie. - A teraz bądź tak łaskawa i zabierz to psisko.
- Już się robi - powiedziała i wstała. - Smufi, chodź - rzuciła i zaczęła się kierować w stronę wyjścia, a pies za nią.
Allie ruszyła w stronę swojego pokoju razem z Smufim, który dreptał kilka metrów przed nią, ciągle merdając ogonem. Nastolatka wchodziła powoli po schodach, myśląc nad tym, co dzisiaj stało.
Liam boi się psów... No tego się nie spodziewałam... A do tego Julie o wszystkim wie... Hm... Może teraz być ciekawie - pomyślała i stanęła pod drzwiami swojego pokoju, do którego od razu weszła. Zastała w nim Andy'ego rysującego po czymś.
- Co tam masz? - zapytała zaniepokojona i podeszła do swojego kuzyna, który pokazał jej zeszyt z angielskiego, a na jego pierwszych stronach znajdywały się uschnięte słoneczka i kwiatki oraz samochody.
- Ładnie? - zapytał z szerokim uśmiechem.
- Ładnie, ale Andy... Musiałeś akurat rysować po moim zeszycie z angala? - zapytała i usiadła obok niego.
- To był jedyny zeszyt na biulku - powiedział. - Jesteś zła? - spytał i przytulił się do niej.
- Nie... Ale następnym razem zapytaj się, czy możesz pożyczyć coś mojego, okej?
- Mhm - mruknął. - Mogę pobawić się z Smufim?
- No jasne - rzuciła, a chłopczyk od razu zeskoczył z łóżka i zaczął głaskać psa.
Uroczy dzieciak - pomyślała i patrzyła, jak jej kuzyn bawi się z psem.
- Allie! - do pokoju wparowała Julie razem z Willem. - Powiedz, że masz żelki, bo nie wytrzymam!
- Co się takiego stało? - spytała z uśmiechem.
- Liam zobaczył psa i zachowuje się gorzej niż baba w ciąży, to ci wystarczy? - zapytał Will. - Cieszę się, że siedzi u Maksa i Dylana, bo ja bym z nim nie wytrzymał! Mogę u was się schować przynajmniej do kolacji? - zapytał i popatrzył się na nią błagalnie. - To jest jedyne bezpieczne miejsce... Jest tu ten piesio i Liam tu nie przyjdzie.
- Jasne, możesz zostać - odparła Allie. - A żelków nie mam - zwróciła się do Julie, która już zdążyła się przebrać w czarne leginsy i luźna, niebieską koszulkę.
- Więc idę żebrać... Może kucharki coś mają - stwierdziła i wyszła z pokoju.
- Musisz przy najbliższej okazji kupić dużo słodyczy - stwierdził z uśmiechem Will.
- Zgadzam się - przytaknęła.
-----------------------------------
Ta dam! Nie skończyłam rozdziału Polsatem! Kto się cieszy? :D
Pomimo tego mam nadzieję, że jednak będziecie czkać na następny rozdział, pomimo że nie wiem, kiedy go wstawię, bo znów cały tydzień mam zawalony :(
A teraz o obsadzie... Tylko jedna osoba napisała mi, kogo by widziała w roli Allie. Dziękuje jej za to bardzo, ale dostałam komentarz, żeby nie robić obsady, bo to psuje wyobraźnie. Stwierdziłam, że na razie nie wezmę się za jej robienie. Może zrobię ją, jak skończę pisać to opowiadanie. Ogólnie napiszcie, co o tym myślicie :)
Jeszcze raz dziękuje psojaguar
Jak znajdziecie błędy, proszę dajcie mi znać :)
Do zobaczenia :)