Naznaczeni ||𝕋𝕣𝕪𝕝𝕠𝕘𝕚𝕒...

נכתב על ידי _Alice_in0Wonderland

239K 20.5K 2.8K

"Lepiej, żeby niektóre sekrety pozostały w cieniu." Spokojne i beztroskie życie nastoletniej Alyson Soren ule... עוד

Wstępik - od autora
Prolog
1
2
3
4
5
6
7
8
9 + info
10
11
12
13
14
15
16
17
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
Epilog
Podziękowania
Druga część już wkrótce!
II. Prolog
II.1
II. 2
II. 3
II. 4
II. 5
II. 6
II. 7
II. 8
II. 9
II. 10
II. 11
II. 12
II. 13
II. 14
II. 15
II. 16
II. 17
II. 18
II. 19 + art
II. 20
II. 21
II. 22 + pytanko
Życzenia Świąteczne
🎄 Świąteczne Q&A - pytania do bohaterów 🎄
II. 23
II. 24
II. 25
II. 26
II. 27
II. 28
II. 29
II. 30
II. 31
II. 32
II. 33
II. Epilog
WAŻNE INFO I CHAMSKA REKLAMA
III. Prolog
III. 1
III. 2
III. 3
III. 4
III. 5
III. 6
III.7
III. 8
III. 9
III. 10
III. 11
III. 12
Życzenia Świąteczne
III. 13
Życzenia Wielkanocne
III. 14
III. 15
III. 16
III. 17
III. 18
III. 19
III. 20
INFO
III.21
III. 22
III. 23
Ważne pytanie (+ nominacja)
III. 24
III. 25
III. 26

18

2.4K 240 19
נכתב על ידי _Alice_in0Wonderland

Po wyjściu Sebastiana, Allie skończyła się rozpakowywać i położyła się na łóżku. Leżała na nim, dopóki jej żołądek nie upomniał się o jedzenie.

No jasne... Przecież nie jadłam śniadania — stwierdziła.

Usiadła i z biurka wzięła jabłko, które przywiozła ze sobą. Od razu wzięła się za jedzenie. Zerknęła jeszcze na zegar, który wskazywał równo dwunastą.

Tak! Za dwadzieścia pięć minut mam obiad! - ucieszyła się i wstała z łóżka. Z biurka zabrała klucz z pokoju, a następnie wyszła z niego.

Szła powoli po holu, przeżuwając resztki jabłka. Do najbliższego kosza na śmieci wrzuciła ogryzek i zaczęła schodzić po schodach.

Po obiedzie muszę zadzwonić do Mary — pomyślała, kiedy weszła do jadalni.

Jadalnia była jeszcze pusta, ale słychać było, jak kucharki krzątają się po kuchni.

- Przepraszam, czy mogłabym szybciej odebrać obiad? - zapytała, stając przed okienkiem do odbioru jedzenia.

- Oczywiście złotko — kucharka uśmiechnęła się, a Allie chwyciła za granatową, plastikową tackę. Odebrała jedzenie, podziękowała i usiadła przy stole, gdzie wcześniej siedziała z Julie.

Zabrała się za jedzenie, delektując się każdym kęsem. Była pod wrażeniem, że jedzenie na stołówce w Anloss Academy było takie dobre. Zazwyczaj na szkolnej stołówce w Santa Monica jedzenia nawet nie dało się przełknąć.

Allie nie śpieszyła się z jedzeniem. Miała jeszcze dość sporo czasu do rozpoczęcia przerwy obiadowej.

- Ty też nie lubisz przebywać w tłumie, że jesz wcześniej? - usłyszała, a chwilę później obok niej usiadł Liam ubrany w bojówki moro oraz białą koszulkę z Nike.

- Po prostu byłam głodna — odpowiedziała i napiła się kompotu truskawkowego, za to Liam zabrał się za jedzenie. Jedli w ciszy, a Allie skubała widelcem ziemniaki, jakby zastanawiała się, czy je jeść, czy lepiej nie.

- Mam małą radę Soren... Nie wciskaj nosa w nieswoje sprawy — powiedział nagle Liam, po czym wstał.

- O co ci chodzi? - zapytała zdziwiona, a chłopak się lekko uśmiechnął.

- Ty już dobrze wiesz, o czym mówię, ale możesz sobie jeszcze nie zdawać z tego sprawy — rzucił, po czym chwycił swoją tacę i ruszył w stronę okienek. Oddał puste naczynia i wyszedł z jadalni przez szklane drzwi i ruszył w stronę boiska.

O co mu chodziło do cholery? - Allie zaczęła się zastanawiać. Szybko odniosła naczynia, po czym wyszła z jadalni.

Ruszyła przez hol, kierując się w stronę gabinetu dyrektorki i sekretariatu, gdzie znajdywała się butka telefoniczna. Kiedy tam dotarła, szybko chwyciła słuchawkę i wykręciła numer do Mary, która po paru sygnałach odebrała.

- Halo? Kto mówi? - Allie usłyszała głos swojej przyjaciółki.

- A zgadnij...

- Allie?! O mój Boże! To naprawdę ty? - zapiszczała uradowana.

- Tak ja — odparła z uśmiechem.

- Kobieto, gdzie ty jesteś? Wypytałam o ciebie chyba wszystkich w Santa Monica i nikt cię nie widział!

- No bo ja jestem w szkole z internatem — wyjaśniła.

- Że co?! I od kogo teraz mam spisywać ćwiczenia z historii?!

- Yyy... Od Briana?

- Jeszcze czego... A w ogóle jak ty się tam znalazłaś?

- Wujek i ciocia mnie tu wysłali.

- A co na to twoi rodzice?

- Wyjechali do Londynu i przekazali prawa rodzicielskie Johnowi.

- Wróć... Rozumiem, że mogli przekazać twojemu wujkowi prawa rodzicielskie, ale oni są w Santa Monica. Rozmawiałam z nimi jeszcze dzisiaj.

- Wrócili? - zdziwiła się Allie.

- Oni nigdzie nie wyjeżdżali. Po tym, jak znalazła ich policja, twoja matka dziennie cię odwiedzała w szpitalu. Naprawdę...

- Co? Ale wujek mi powiedział, że zamieszkali z moją babcią w Londynie.

- Musiał skłamać — stwierdziła. - Widziałam ich, jak wychodzili z Quick Shot obładowani jakimiś drewnianymi skrzyniami. Jak zapytałam, co w nich jest, zbyli mnie i kazali nie wciskać nosa w nieswoje sprawy, a jak zapytałam o ciebie, nawet nie odpowiedzieli. Wsiedli do samochodu i odjechali. Mówię ci, coś mi tu śmierdzi... A do tego Sebastian zniknął bez śladu. Nawet Brian nie wie, gdzie on jest.

- On jest razem ze mną w tej szkole.

- Co? Ty żartujesz prawda?

- Nope.

- Boże... Na serio dzieje się tu coś dziwnego... Najpierw twój wypadek, a następnego dnia Zil chodzi jakiś obłąkany i gada o jakimś chłopaku z siekierami, co miota ogniem, a do tego to dziwne nagranie w wiadomościach...

- Zaraz... O kim ciągle gada Zil?

- O jakimś gościu w kapturze, który przyszedł do niego w nocy z siekierami i miotał ogniem. Mówię ci Allie, coś tu śmierdzi i to nie halucynogenne żarcie ze stołówki.

- Mary muszę kończyć... Zadzwonię jutro, ok?

- No spoko, bo ja jestem w trakcie rozwiązywania ćwiczeń z historii. Na razie.

- Cześć — Allie rozłączyła się i oparła o ścianę, przetwarzając informacje, które właśnie otrzymała, a chwilę później opadła na ziemie pogrążona w myślach.

Zostałam okłamana przez własną rodzinę... Rodzice oddali prawa rodzicielskie Johnowi.... W tym esemesie od nieznajomego było coś napisane o tym, że nastraszy Zila... Anloss to na pewno nie jest zwyczajna szkoła z internatem... I dlaczego mam wrażenie, że wszyscy wiedzą więcej niż ja o moim własnym bracie? Co tu się dzieje do cholery?!

Dziewczyna podniosła się z podłogi i ruszyła w stronę schodów. Kiedy przechodziła obok gabinetu dyrektorki, usłyszała kawałek rozmowy.

- Dlaczego ty ją przyjęłaś do Anloss?! - odezwał się jeden głos ewidentnie męski.

- A co miałam zrobić? Zostawiać ją w Santa Monica na pastwę losu? - odpowiedział mu głos Melissy. - Przecież wiesz, że Dominic już raz wysłał po nią Jacka. To nie może się powtórzyć.

- Mogłabyś załatwić jej jakąś ochronę! Przecież masz taką możliwość!

- Może i tak, ale John poprosił mnie, o przyjęcie jej do szkoły.

- Może i tak, ale jeśli ona się dowie czegoś o Tropicielach lub Lucasie będzie w dwa razy większych tarapatach!

- Niczego się o nim nie dowie — zapewniła Melissa. - Przecież nie zhakuje mi komputera, nie?

- Allie nie ma bladego pojęcia, co się stało z jej bratem, a i tak wszyscy ją o to pytają. Przecież w końcu zacznie coś podejrzewać!

- Dopilnuje tego, żeby tak się nie stało... A teraz wracaj do siebie.

- Jeszcze coś. Przestańcie szukać Lucasa. Jak mu coś zrobicie...

- Wiem, że był twoim najlepszym przyjacielem, ale nie mamy innego wyjścia — przerwała mu. - Lucas może mieć jakieś informacje na temat planu Dominica... Musimy go znaleźć.

- Jak go znajdziecie, to Liam na sto procent utnie mu głowę. Przecież wiesz, jak on go nienawidzi.

- Koniec już o tym. Wracaj do siebie.

- Ale...

- Masz stad wyjść! - wrzasnęła Melissa, a chwile później drzwi gabinetu otworzyły się z hukiem, a w nich stanął Mike ubrany w wytarte dżinsy oraz czarną koszulkę z krótkim rękawem, dzięki czemu Allie zobaczyła jego tatuaże na lewej ręce.

- Allie?! - chłopak wręcz odskoczył od dziewczyny. - Ile z tego słyszałaś? - spytał ze strachem w oczach.

- Yyy... - Mówić prawdę, czy lepiej skłamać? - pomyślała. - Nic — odpowiedziała, chociaż brzmiało to bardziej jak pytanie niż odpowiedź.

- To dobrze — chłopak odetchnął z ulgą. - Co tu robisz? Nie powinnaś być na obiedzie?

- Już byłam — odpowiedziała, patrząc chłopakowi w niesamowicie zielone oczy. - Przepraszam od razu, że jestem wścibska i ciekawska, ale to twój naturalny kolor oczu czy soczewki? - spytała, a chłopak jakby zgłupiał.

- Yyy... Co?

- Pytam się, czy to naturalny kolor oczu?

- Tak... - mruknął i zamknął drzwi gabinetu. - Muszę iść.... Do zobaczenia — powiedział i ruszył w kierunku schodów prowadzących do wschodniego skrzydła, gdzie mieściły się sypialnie chłopców. Za to Allie ruszyła w przeciwnym kierunki, kierując się do swojego pokoju.

Co tu się dzieje?! Cholera jasna! Nic już nie wiem! — krzyczała w myślach, wchodząc po schodach, a chwile później otworzyła drzwi pokoju i opadła na łóżko.

----------------------------------------

Witam ponownie!

O to 18 rozdział. Mam nadzieję, że się podobał. Od razu przepraszam za jakiekolwiek błędy :)

Następny rozdział albo wstawię jutro lub w środę.

Proszę o komentowanie i gwiazdkowanie oraz o napisanie, co o tym wszystkim myślicie...

Czekam na konometrze :)

Pozdrawiam <3

המשך קריאה

You'll Also Like

762K 50.2K 200
Oryginalny tytuł: "사실은 내가 진짜였다" (czyt. "Sasil-eun Naega Jinjjayeossda") Tytuł angielski: "Actually, I Was The Real One" Polski tytuł: "Prawdę m...
246K 10.4K 42
- Skąd wiesz? - Wykrztusiła wreszcie, po pięciu minutach pustego wgapiania się we mnie. Miała duże orzechowe oczy poplamione jasną zielenią. Były hip...
31.8K 1.7K 131
Moja młodsza siostra, która mnie nękała, zmieniła się! "Ja? Związałam cię? Moją siostrę?" Dlaczego, dlaczego nagle mówisz formalnie? Nie pamięta na...
40.2K 3K 61
Od dwudziestu lat wampiry muszą żyć w ukryciu, ponieważ moc czarowników się rozwinęła i stała na tyle potężna, że zdołała pokonać krwiopijców. Króles...