Naznaczeni ||𝕋𝕣𝕪𝕝𝕠𝕘𝕚𝕒...

By _Alice_in0Wonderland

239K 20.5K 2.8K

"Lepiej, żeby niektóre sekrety pozostały w cieniu." Spokojne i beztroskie życie nastoletniej Alyson Soren ule... More

Wstępik - od autora
Prolog
1
2
3
5
6
7
8
9 + info
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
Epilog
Podziękowania
Druga część już wkrótce!
II. Prolog
II.1
II. 2
II. 3
II. 4
II. 5
II. 6
II. 7
II. 8
II. 9
II. 10
II. 11
II. 12
II. 13
II. 14
II. 15
II. 16
II. 17
II. 18
II. 19 + art
II. 20
II. 21
II. 22 + pytanko
Życzenia Świąteczne
🎄 Świąteczne Q&A - pytania do bohaterów 🎄
II. 23
II. 24
II. 25
II. 26
II. 27
II. 28
II. 29
II. 30
II. 31
II. 32
II. 33
II. Epilog
WAŻNE INFO I CHAMSKA REKLAMA
III. Prolog
III. 1
III. 2
III. 3
III. 4
III. 5
III. 6
III.7
III. 8
III. 9
III. 10
III. 11
III. 12
Życzenia Świąteczne
III. 13
Życzenia Wielkanocne
III. 14
III. 15
III. 16
III. 17
III. 18
III. 19
III. 20
INFO
III.21
III. 22
III. 23
Ważne pytanie (+ nominacja)
III. 24
III. 25
III. 26

4

4K 292 43
By _Alice_in0Wonderland

Sebastian poczuł, jak ktoś klepie go po policzku. Chłopak otworzył oczy, a raczej prawe oko, bo coś przyklejonego do lewego nie pozwalało mu go otworzyć.

Tylko mi nie mówcie, że straciłem oko. Bo jeśli tak to matka mnie zabije.

Sebastian zaczął się rozglądać po pomieszczeniu. Przed okiem miał jeszcze mroczki, ale kiedy odzyskał wzrok, zobaczył wysokiego chłopaka z czarnymi włosami i zielonymi oczami tak intensywnymi, że aż Sebastian zaczął się zastanawiać czy to nie kontakty. Ubrany był w czarną skórę, koszulkę i dżinsy, a z tylnej kieszeni spodni zwisała czerwona chusta-bandana. Chłopak stał obok jego łóżka, a Sebastian zaczął się rozglądać po pomieszczeniu. Próbował usiąść na łóżku, ale kiedy spróbował, tylko jęknął z bólu, który przeszył jego głowę.

- Uważaj młody – powiedział zielonooki chłopak.

- Gdzie ja jestem? - zapytał, ale zdał sobie sprawę, że to strasznie idiotyczne pytanie.

- W szpitalu – odpowiedział.

- No co ty? Serio? A myślałem, że w McDonaldzie. Albo jeszcze lepiej. W galerii handlowej! - Sebastian obruszył się na tak głupią odpowiedź. Od razu było widać, że jest w szpitalu. - Nie mogę tu zostać. Muszę wracać do domu i – nagle przypomniał sobie o Allie – Allie! Jezu! - chwycił się za głowę. - Muszę ją zobaczyć. Powiedz, że nic jej nie jest...- popatrzył błagalnie na chłopaka.

- Spokojnie. Będzie żyć – uspokoił go nieznajomy, a blondyn odetchnął z ulgą.

- A zadam ci takie jedno, łatwe pytanie — odezwał się po chwili. - A kim, żeś ty jest?

- Mike Ladris — odparł krótko.

- Aha... No dobra, a co pana do mnie sprowadza? - zapytał chłopak, a tamten się lekko uśmiechnął.

- Tylko nie wyjeżdżaj mi tu z "panem", bo nie ręczę za siebie. Aż taki stary to znowu nie jestem.

- Na pewno jesteś starszy ode mnie. Ile masz lat?

- Osiemnaście.

- I tak jesteś starszy ode mnie, więc mogę tak do ciebie mówić, proszę pana — powiedział, podkreślając dwa ostatnie słowa.

- Jesteś cwany, nie powiem. Przydałby się nam taki ktoś, ale przy Allie już nie jesteś taki chojrak, co?

- A co cię to? - spytał Sebastian, a Mike wzruszył ramionami.

- A w ogóle, wszystkiego najlepszego młody.

- Yyy... Dzięki?

- Miałeś niezły prezent na urodziny — powiedział sarkastycznie Mike. - Dominic wszystko potrafi zniszczyć.

- Zgadzam się z tobą w kwestii urodzin... A kto to Dominic?

- Rozmawiałem z twoją mamą — zmienił temat. - Kiedy wydobrzejesz, a ona wróci z pracy, przepisze cię do nowej szkoły. Tam się ponownie spotkamy. Do zobaczenia Sebastianie – powiedział i wyszedł z pokoju, zostawiając chłopaka samego ze swoimi myślami.

Ten koleś ma chyba nie po kolei w głowie. I do czego mógłbym im się przydać? I o co do cholery mu chodziło z jakimś tam Dominikiem?

***

Allie zaczęła powoli otwierać oczy. Podniosła głowę z poduszki i rozejrzała się dookoła, po czym zorientowała się, że jest w szpitalu. Leżała na łóżku przykryta białą cienką kołdrą, a po chwili zauważyła, że jest podpięta do kroplówki.

Dziewczyna zaczęła się rozglądać po pokoju, który nic się nie różnił od reszty pokoi standardowego szpitala. Był niewielki, ściany były pomalowane na kremowo, w rogu stała jedna szafa, stolik nocny obok łóżka i krzesło.

Allie popatrzyła na stolik i zobaczyła wazon z kwiatami, dwie koperty oraz małe pudełeczko.

Nagle dziewczyna usłyszała dźwięk otwierających się drzwi, a po chwili do środka wszedł dość wysoki mężczyzna z jasnymi włosami i lekkim zarostem na twarzy. Ubrany był w typowy strój policjanta, a do koszuli miał przypiętą tabliczkę z napisem: kmdt SOREN. Mężczyzna usiadł na łóżku Allie.

- Jak się czujesz mała? - zapytał.

- Wujek John? - zdziwiła się. - Co ja tu robię? Jak się tu dostałam?

- Twój chłopak cię znalazł i zadzwonił po karetkę, a potem razem z tobą tu przyjechał.

- Aha... Ale zaraz, jaki znowu chłopak? Ja w życiu nie miałam chłopaka – powiedziała, a John zmarszczył brwi.

- No to, kim jest ten chłopak? - spytał.

- A jak wyglądał? - zapytała.

- Wysoki blondyn. Dobrze zbudowany i miał niebieskie oczy. W twoim wieku.

- Pewnie mówisz o Sebastianie Martinie. To jest tylko mój kolega z klasy.

- Rozumiem- przytaknął. - Ale ten chłopak się strasznie o ciebie martwił. Od razu, kiedy go wypisali ze szpitala, przybiegł do ciebie. Chociaż wyraźnie mu mówiono, że nie jest z rodziny i nie może wejść. A on i tak przepchnął się przez ochronę i wbiegł do twojego pokoju. Musieli siłą go wyprowadzić stąd.

- A co on w ogóle robił w szpitalu?

- Miał wstrząs mózgu oraz parę siniaków i przecięć do zaszycia. Ale wylizał się z tego i wszystko z nim okej.

- To dobrze... A co mi się stało? - zapytała, a John westchnął.

- Wpadłaś pod samochód. Sebastian znalazł cię i zadzwonił po karetkę. Też miałaś wstrząs mózgu, jak i dość sporo siniaków, łuk brwiowy do zaszycia, poharataną twarz oraz złamane pięć żeber. Lekarze powiedzieli, że żebra nie zostały złamane podczas wypadku z samochodowego tylko po jakimś upadku z wysokości. Na przykład ze schodów – kiedy to mówił, wszystkie wspomnienia wróciły do Allie. Ten psychopata, który chciał ją porwać albo zabić, chłopak ze siekierami, ogień, upadek ze schodów, brak rodziców i słowa tego faceta "Alyson Soren... Nie udało mi się z młodym Martinem, ale teraz nie popełnię tego błędu". Allie zdała sobie sprawę, że chodziło mu o Sebastiana, ale teraz bardziej się zamartwiała zniknięciem rodziców.

- Przypominam sobie. Jakiś psychopata zaatakował mnie w domu. Chciał mi coś wstrzyknąć, ale jakiś chłopak w kapturze mnie bronił. Potknęłam się i spadłam ze schodów — opowiadała, a w jej oczach zaczęły zbierać się łzy. - Ten facet chciał mnie porwać albo zabić! I jakiś Dominic porwał moich rodziców! Mogą już być martwi! – powiedziała i się rozpłakała.

- Allie... Spokojnie... Wszystko będzie dobrze — John próbował ją uspokoić.

- Nic nie będzie dobrze! Mój brat zniknął bez śladu, rodzice albo zostali porwani lub nie żyją. Ktoś chciał mnie zabić!

- Allie...

- Co ja mam teraz zrobić? - zapytała, zaciskając usta w cienką kreskę.

- Teraz zamieszkasz u mnie, dobrze? - powiedział, a ta potaknęła. - A w ogóle wszystkiego najlepszego.

- Co? - odtworzyła szerzej oczy.

- Osiemnastego miałaś urodziny.

- Ale jak to miałam? – zdziwiła się. - Przecież mam urodziny z jakiś tydzień.

- Nie. Jest czwartego grudnia. Przez niemal dwa miesiące byłaś w śpiączce.

- Co?

- Niestety – powiedział i dał jej całusa w czoło. - Przeczytaj listy. Jeden jest od Mary. Zrobiła niezłą awanturę, żeby tu wejść. Jak to przeczytasz, połóż się spać. Jeszcze nie odzyskałaś sił.

- Akurat to dość się już naspałam – stwierdziła.

- Cała Allie. Do zobaczenia – powiedział i wyszedł z pokoju.

Allie usiadła na łóżku i wzięła pierwszą kopertę do ręki. Rozpakowała ją i wyciągnęła list, który był od Mary i Huntera, a treść była następująca:

Allie uśmiechnęła się po przeczytaniu liściku. Kiedy znów wkładała ją do koperty wypadła z niej jeszcze jedna karteczka.

Allie schowała karteczkę i się uśmiechnęła. Cała Mary. Ona zawsze potrafi rozbawić kogoś, nawet jeśli ten ktoś jest pesymistą. 

Dziewczyna odłożyła kopertę i wzięła drugą. Otworzyła ją i wyciągnęła drugi liścik.

Allie złożyła list i zaczęła się zastanawiać, o co chodzi oraz co to za "L". Zauważyła, że lewy, górny róg kartki jest poplamiony czymś czerwonym. Allie dotknęła go i przecięła się ostrym rogiem. Z przecięcia zaczęła kapać krew. Dziewczyna włożyła palec do ust i trzyma go tam, aż nie przestała jej lecieć krew.

Nastolatka odłożyła kopertę na stolik i wzięła małe pudełeczko. Otworzyła je, a w środku zobaczyła srebrny łańcuszek z zawieszką w kształcie litery "A". Allie od razu bardzo się spodobał prezent. Zauważyła, że w pudełku jest mała kieszonka, a w niej mała karteczka. Rozwinęła ją.

Allie uśmiechnęła się i złożyła krateczkę, po czym położyła ją wśród reszty. Następnie złożyła łańcuszek.

Boże jaki ładny. Ten chłopak ma niezły gust, ale dlaczego dostałam od niego prezent, skoro ja mu nic nie dałam? Będę musiała się go o to zapytać.

Allie położyła z powrotem głowę na miękkiej poduszce i próbowała zasnąć. Zasnęła po jakiś pięciu minutach i od razu nadszedł sen.

Allie stała w lesie, a przed nią jakiś chłopak, którego twarzy nie mogła dostrzec.

- Allie uciekaj! Ratuj się!- krzyknął chłopak.

- Nie zostawię cię! Rozumiesz?! - zawołała Allie.

- Uciekaj! - warknął, po czym głośno krzyknął. Jakaś niewidzialna siła pchnęła go na ziemie.

- Nie!- krzyknęła Allie, a coś ją złapało i uniosło w górę. Ta sama siła, co przewróciła tego chłopaka. Jakiś chłopak o blond włosach, szarych oczach oraz szyderczym uśmiechu staną przed nią, mając uniesioną prawą rękę. To on spowodował, że Allie unosiła się nad ziemią, a chwilę później uderzyła plecami o drzewo.

Nagle obok niego pojawił się czarnowłosy chłopak, który trzymał w prawej ręce pistolet skierowany w jej stronę. A obok niego dziewczyna z kasztanowymi włosami i brązowymi oczami.

- I co teraz zrobisz? - spytał brunet, po czym zaczął powoli naciskać spust pistoletu.

Allie gwałtownie usiadła na łóżku. Pierwszy raz coś aż tak realistycznego się jej śniło.

Dziewczyna odgarnęła z czoła włosy i przeczesała je palcami. Z powrotem położyła się na łóżku. Zamknęła oczy, ale sen długo nie nadchodził.

--------------------------------------------

No hej :)

Jeśli ktoś wie, jaki jest poprawny skrót od "komendant" niech mi napisze, bo ja naprawdę nie wiem... Miałam 3 opcje do wyboru i szczerze, to strzelałam...

Z góry dziękuje i do zobaczenia w następnym rozdziale ;)

Continue Reading

You'll Also Like

188K 8.6K 147
To nie moja manhwa, ja tylko tłumaczę dla fun :) "Córka księcia, jąkająca się Maksymilian, pod przymusem ojca poślubiła rycerza o niskim statusie. Po...
765K 40.1K 137
Nadane imię z dni tygodnia. Jako niewolnicę nazywano ją Wednesday. Kiedy była na skraju śmierci z powodu małego buntu... "-Wreszcie cię znalazłem."...
447K 18.7K 199
Nazwa dzieła, o której nie wiedziałam bo jest na razie chińskim znaczkiem na początkach rozdziału którego nikt nie przetłumaczył, to " A tender heart...
29.7K 1.7K 68
Po skończniu będzie korekta. Lilith jest niechcianą córką w ich domu Hailie jest tą *lepszą* córeczką mamusi. w mojej wersji zaczynamy od momętu dni...