Codziennie anime || one-shoty

By AgusiaSzczygiel

156K 7.1K 3.9K

Ciągła zabawa, niekończący się humor, osobliwe dwuznaczności i skojarzenia oraz mnóstwo miłości i tragedii! O... More

> Spis treści <
| Levi Ackerman |
| Mikaela Hyakuya |
| Eren Jaeger |
| Nagito Komaeda |
> Special Quiz <
| Loki Laevatein |
| Sleepy Ash |
| Izuru Kamukura |
| Lawless |
| Shū Sakamaki |
| Nagito Komaeda |
| Ferid Bathory |
| Xerxes Break |
| Guren Ichinose |
| Edward Elric |
> Christmas Special <
| Hades Aidoneus |
| Guren Ichinose |
| Snow Lily |
| Shū Tsukiyama |
| Ryōta Kise |
| Guren Ichinose |
| Tōru Oikawa |
| Gilbert Nightray |
| Byakuya Togami | Kyōko Kirigiri |
| Apollon Agana Belea | Yui Kusanagi |
| Ken Kaneki |
| Katsuki Bakugō |
| Awaya Mugi |
| Karma Akabane |
| Nanashima Nozomu |
| Charles Grey |
| Nagito Komaeda |
| William Macbeth |
| Shinomiya Hayato |
| Licht Jekylland Todoroki |
| Kiyotaka Ishimaru |
| Asahi Azumane |
| Kanato Sakamaki |
| Misono Alicein |
| Shōto Todoroki |
| Yuichiro Hyakuya |
| Sleepy Ash |
| Hanabusa Aido |
| Prompto Argentum |
| Nigihayami Kohaku Nushi | Chihiro |
| Izuku Midoriya |
| Osamu Dazai |
| Makoto Sunakawa |
| Fuyuhiko Kuzuryū | Peko Pekoyama |
| Jihyun Kim |
| Sleepy Ash |
| Kuranosuke Koibuchi |
| Victor Nikiforov |
| Satoru Asahina |
| Osamu Dazai |
| Kou Mukami |
| Ikki |
| Leon Kuwata |
| Noctis Lucis Caelum |
| Ryōta Mitarai |
| Keigo Takami |
| Yasuke Matsuda |
| Tomura Shigaraki |
| Rantarō Amami |
| Roy Mustang |
| Kiyotaka Ishimaru |
| Shōta Aizawa|
| Fuyuhiko Kuzuryū |
| Cloud Strife |
| Shūichi Saihara |
| Byakuya Togami |
| Leon Kuwata |
| Sakunosuke Oda |
| Yasuke Matsuda |
> Halloween Special <
| Ryōta Mitarai |
| Kakashi Hatake |
| Kiyotaka Ishimaru |
| Atsushi Nakajima |
| Shūichi Saihara |
| Mikaela Hyakuya |
| Rantarō Amami |
| Keigo Takami | Toya Todoroki |
| Leon Kuwata |
| Yuriychka Jirov |
| Mikhail Jirov |
| Nagito Komaeda |
| Tōru Oikawa |
| William James Moriarty |
| William James Moriarty |
| Bokuto Kōtarō |
| Daiki Aomine |
| Aether |
| Undertaker |
| Makoto Naegi |
| Kaeya Alberich |
> Halloween Interactive Story <
| Zhongli |
> Zakończenie <

| Shū Tsukiyama |

2.3K 90 49
By AgusiaSzczygiel


Paring: Character x Reader

Zamówienie: Tak

Od: YoURDeaTHISMyLoVE

Gatunek: Dramat, Psychologiczny, Horror

Pochodzenie: Tokyo Ghoul (東京喰種)



Przyjemnego czytania!


18 września 2016 r.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


   — Jesteś pewien, że nie przerośnie jej to? — zapytał jeden z Asystentów Klasy Specjalnej. — Może ktoś ze Starszych Śledczych powinien się tym zająć?

   — Nie, poradzi sobie — odpowiedział drugi z mężczyzn, popijając spokojnie herbatę.

   — Czy ja wiem... — mruknął staruszek sceptycznie, spoglądając na dane wywiadowcze.





   — Jak na taki wiek, faktycznie ma wysoką rangę, ale pamiętaj, że ze spotkania z tym ghulem jeszcze nikt nie wyszedł żywy, a byli bardziej doświadczeni od niej.

   — Doświadczenie to nie wszystko. Poza tym ona ma coś, czego nie mieli jej poprzednicy — odpowiedział spokojnie Inspektor, odkładając powoli filiżankę, jakby nie śpieszyło mu się do udzielenia większej dozy informacji swojemu partnerowi.

   W końcu jego towarzysz nie wytrzymał i zapytał:

   — Co takiego?

   — Znajomość — odparł, uśmiechając się z zadowoleniem.

   — Znajomość? Czego?

   — Kogo łatwiej oszukać: przyjaciela czy obcą osobę?  — odpowiedział tajemniczo pytaniem na pytanie.

   Staruszek zmarszczył brwi, nie rozumiejąc. W końcu jednak dotarło do niego, co jego znajomy miał na myśli. 

   Nie spodobało mu się to ani trochę.



~ * ~



   — [Imię]-chan, idziesz z nami na karaoke? — zapytała Izumi, jedna z twoich koleżanek z klasy.

   Podniosłaś swoją torbę z ławki, po czym zawiesiłaś ją na lewym ramieniu.

   — Chciałabym, ale dzisiaj nie mogę — odpowiedziałaś, posyłając jej przepraszający uśmiech.

   — Hę? Czemu? — zajęczała Hiyoko, zawieszając się na twojej szyi.

   — Mam coś ważnego do zrobienia — odpowiedziałaś, cierpliwie czekając na kolejną serię pytań, zanim w końcu pozwolą ci w spokoju odejść.

   — Co takiego? — drążyła dalej blondynka, czego się dokładnie spodziewałaś.

   Ludzie czy ghule — to bez znaczenia, oba gatunki, na swój sposób, są tak samo przewidywalne.

   — Nie powinnaś wypytywać o czyjeś prywatne sprawy — Izumi zwróciła jej delikatnie uwagę, mimo że w duchu też bardzo chciała wiedzieć, czemu znowu im odmawiałaś.

   — Ech, chyba nie mam wyjścia — westchnęłaś z ubolewaniem, zupełnie jakbyś naprawdę nie chciała niczego przed nimi ukrywać. — Mam problemy finansowe, dlatego musiałam znaleźć pracę.

   Kłamstwo i nie kłamstwo. Czy potrzebowałaś pieniędzy? Nie jakoś szczególnie. Czy musiałaś znaleźć pracę? Tutaj sytuacja przedstawiała się bardziej skomplikowanie, ale grunt, że ową posiadałaś.

   — Ha? Naprawdę? Czemu nam szybciej nie powiedziałaś?! — Hiyoko złapała cię za ramiona, zaczynając tobą potrząsać.

   Pozwoliłaś jej na to, mimo że nie lubiłaś, gdy ktoś cię dotykał.

   — O takich sprawach nie mówi się z uśmiechem. Poza tym znacie mnie i wiecie, co sądzę o pracy i szkole jednocześnie — odpowiedziałaś spokojnie, delikatnie oswobadzając się z uścisku.

   — Racja... — przyznała cicho Hiyoko, odsuwając się posłusznie od ciebie.

   — Domyślam się, że nie chcesz nam powiedzieć, gdzie pracujesz? — bardziej stwierdziła, niż spytała Izumi.

   — To nie tak, że wam nie ufam, po prostu... Nie chcę, żebyście mnie zobaczyły w takim świetle. Nie jestem jeszcze na to gotowa. Dacie mi na to trochę czasu? — zapytałaś smutnym głosem, uciekając wzrokiem na bok, żeby dodać sobie wiarygodności i upiększyć cały ten rozczulający obrazek.

   Cieszyłaś się, że nie widziałaś, jak w obecnej sytuacji wyglądałaś. Musiałaś grać swoją rolę tak jak postaci w Alicji w krainie serc, bo inaczej zostałabyś tak jak one zastąpiona.

   — [Imię]-chan... — szepnęła ze szklanymi oczami Hiyoko, rzucając ci się znowu na szyję i dusząc niczym niezawodny wąż boa.

   Wywołałaś zupełnie takie wrażenie, jakie chciałaś, więc nie narzekałaś. Chociaż byłabyś bardziej zadowolona, gdyby twój mózg posiadał dalszy dopływ do tlenu.

   Poklepałaś ją po plecach niby przyjacielsko, ale na tyle mocno, żeby zrozumiała, że miałaś dość.

   — Nie będziemy więcej naciskać. Poczekamy, aż sama uznasz, że chcesz nam o tym powiedzieć — odparła z powagą i już dłużej nie zagradzała ci drogi.

   — A jak już to zrobisz, to będziemy musiały to uczcić wspólnym wyjściem na takoyaki — dodała z uśmiechem Izumi.

   — Z ogromną przyjemnością. Już nie mogę się doczekać! — Przyozdobiłaś twarz ciepłym uśmiechem, ruszając ku wyjściu z klasy. — Dziękuję za wszystko dziewczyny. Do zobaczenia!

   Po wyjściu z sali wstąpiłaś niezauważenie do łazienki. Sprawdziłaś uprzednio wszystkie kabiny, zanim do jednej z nich weszłaś. Kiedy upewniłaś się, że nie miałaś nieproszonego towarzystwa, szybko zdjęłaś mundurek i założyłaś zwykłe codzienne ciuchy.

   Ubrania były jednym z nielicznych elementów, które uważałaś za głupotę Gołębi. Chodzili przeważnie w garniturach, białych płaszczach, a do tego przy boku zawsze mieli duże walizki bądź torby, w których przechowywali swoje quinque. Kto by ich rozpoznał na mieście, czyż nie? Przecież co drugi Japończyk tak wyglądał.

   Prychnęłaś z ironią, po czym wyszłaś z łazienki, idąc pośpiesznie do swojej szafki, z której zamiast butów wyjęłaś kolejną torbę. Torbę, w której trzymałaś swoją broń. Nienawidziłaś się z nią rozstawać. Bez niej czułaś się bezbronna, co sprawiało, że twoje myśli krążyły tylko wokół jednego tematu — Ghuli.

   Przez to miałaś problem z koncentracją w szkole, co czasem odbijało się na twoich ocenach. Teraz, kiedy sprzedałaś koleżankom bajkę o wstydliwej pracy, mogłaś mieć pewność, że ta wieść prędzej czy później rozejdzie się po klasie, a ty będziesz miała kolejną wymówkę: Znowu źle mi poszło. To wszystko przez tę pracę. Nic jak tylko korzystać.

   Dzięki młodemu wyglądowi i normalnym ubraniom nikt nie posiadał powodów, by przypuszczać, że byłaś Inspektorką. Swoim zachowaniem także niczego nie zdradzałaś. Zawsze nosiłaś jakąś maskę: w szkole z delikatnymi rysami, przyjemnymi dla oka kolorami, wywołującą pozytywne emocje. Na mieście zmieniałaś ją na obojętną i wyniosłą. Na taką, żeby przypominać wiecznie zapracowanych dorosłych. W CCG miałaś podobną z tą różnicą, że do tej dochodziła szorstkość i jeszcze większa pewność siebie. A kiedy tropiłaś bądź walczyłaś z Ghulami... Wtedy maska nie przypominała pod żadnym względem, któreś z poprzednich: była ciemna, z rogami, z krzywym uśmiechem i demonicznymi oczami. Tak to wszystko sobie wyobrażałaś.

   Nie potrafiłabyś stwierdzić, która z nich była twoją ulubioną, ani co tak naprawdę kryło się pod nimi. Mimo że w lustrze widziałaś młodą twarz z [kolor] oczami i [kolor] włosami, bardziej skłaniałaś się do porównania siebie ze Slendermanem niż z człowiekiem.

   Może dlatego do żadnego nie byłaś przywiązana?

   Może...



~ * ~



   Usiadłaś na ławce przy drzewie, które znajdowało się tuż przy Uniwersytecie Seinan Gakuin. Oparłaś podbródek na dłoni, zastanawiając się, którą maskę powinnaś założyć. Teoretycznie znajdowałaś się poza terenem szkoły, ale wypadałoby prezentować się przed innymi uczniami tak samo, jak przed tymi z twojej placówki. Z drugiej strony miałaś ukryty motyw — tropiłaś Ghula. Ghula, który bez wątpienia się tutaj uczył. Dowiedziałaś się tego niedawno i gdy przypomniałaś sobie, że twój stary znajomy Tsukiyama również do niej chodził, dostrzegłaś wielką szansę. Zazwyczaj nie korzystałaś z niczyjej pomocy, ale on nawet nie będzie wiedział, że w jakiś sposób ci posłużył, więc potrafiłaś to jako tako przegryźć.

   Uznałaś, że powinnaś przy Shū zachowywać się tak, jak zawsze cię widywał, tylko był jeden problem: nie pamiętałaś, jaką dokładnie maskę przy nim zakładałaś.

   Tą miłą? Zimną? Szorstką? Opanowaną? Obojętną? Pewną siebie?

   Miałaś ich tak wiele, że mogłaś tylko zgadywać.

   Nadymałaś policzki ze złości. Pamięć cię przeważnie nie zawodziła, dlatego czułaś niezadowolenie, że z jej powodu miałaś jakiekolwiek komplikacje.

   Westchnęłaś ciężko, uznając, że musiałaś improwizować, za czym również zbytnio nie przepadałaś. Organizacja, plany z dużym wyprzedzeniem i gotowość do każdej okazji — bez tego nie potrafiłaś funkcjonować.

   Zagryzłaś wargę, spoglądając na zegarek. Jeszcze trochę, a Tsukiyama się spóźni, a wtedy lepiej, żeby nie liczył na to, że zastanie cię w dobrym humorze.

   Z pozoru niedbale i niewzruszenie wpatrywałaś się w przechodzących obok ciebie uczniów. Ciekawiło cię, czy twój Ghul już cię przypadkiem nie minął.

   Wyczytałaś i usłyszałaś o swoim obiekcie bardzo dużo, chociaż tylko dwie rzeczy były istotne: jego imię i siła. Tego pierwszego jeszcze nie znałaś, tak jak reszta Śledczych, ale wszyscy nazywali go pieszczotliwie Smakoszem. Kiedy pierwszy raz to usłyszałaś, o mało nie padłaś ze śmiechu.

   Ghule muszą mieć specyficzne poczucie humoru.

   A siła? Co tu dużo mówić. Wystarczający był fakt, że żaden Inspektor go nie zabił, a nie byle jacy się za to zabierali. Ty jednak nie zamierzałaś polec tak jak oni. O nie, nie.

   A nawet jeżeli tak by się stało, zatrułby się twoim mięsem i także by umarł. Nie bez powodu nosiłaś w torbie mnóstwo trucizn.

   Umrzeć samej? Brzmi jak słaby kawał.

   Prychnęłaś, przypominając sobie, że nigdy nie zamierzałaś odejść w pojedynkę z tego świata.

   W końcu dostrzegłaś Shū, który nareszcie zdecydował się do ciebie przyjść. Z rozczarowaniem stwierdziłaś, że był taki sam, jakiego go zapamiętałaś: niezwykle wysoki, z idealnie ułożonym włosami oraz postawą bijącą niezłomną pewnością siebie.

   — Dawno się nie widzieliśmy, [Nazwisko]-san — odparł na powitanie, dosiadając się do ciebie z uśmiechem, który uznałaś za sztuczny.

   Nie przejęłaś się tym zbytnio, sama nieraz robiłaś tak samo. W zasadzie nie potrafiłabyś stwierdzić, kiedy tak naprawdę się szczerze uśmiechałaś.

   — Wiem, wiem. — Mimo to odwzajemniłaś gest, z zakłopotaniem drapiąc się po głowie.

   A więc maska numer jeden, zadecydowałaś.

   — Trochę mi głupio, że odświeżam z tobą znajomość, dopiero z powodu projektu szkolnego, ale może to właśnie był znak od losu albo pretekst, żeby w końcu to zrobić.

   — Możliwe, ma cherie. A na czym właściwie polega twój projekt? — zapytał miło, grając w narzuconą przez ciebie grę.

   Bardzo ci to odpowiadało.

   — Przeprowadzam ankietę, która ma świadczyć o zachowaniu ludzkim w różnorakich otoczeniach i środowiskach. Przepytałam już kilku uczniów i nauczycieli z mojej szkoły, ale chciałabym jeszcze więcej danych zdobyć, dlatego pomyślałam o studentach — opowiedziałaś wiarygodne kłamstwo, które przygotowałaś parę dni temu.

   — Dlatego chcesz ją na mnie przeprowadzić?

   — Dokładnie. Nie musisz mi odpowiadać bezpośrednio na pytania, bo takich mam już sporo. Potrzebuję raczej takiego uogólnienia — wyjaśniłaś za pomocą gestykulacji. — Wystarczy, że opowiesz mi, jak zachowują się uczniowie w twojej szkole. Czy wszystkich można ułożyć w jednej grupie, czy większość jest przeciętna, czy ktoś, pojedynczy osobnik, zdradza jakieś specjalne cechy, które go z pozoru nie wyróżniają — wymieniałaś z entuzjazmem należytym do kogoś, kto z zapałem się czemuś poświęcał.

   Gdyby się tak zastanowić, wizja zabicia Ghula, w tym przypadku samej plagi 20. dzielnicy, to faktycznie taka myśl napawała cię motywacją i podnieceniem.

   Tsukiyama tymczasem oparł policzek na wewnętrznej części dłoni, wpatrując się w ciebie z zainteresowaniem. Trochę zbiło cię to z rytmu, ale niczego nie dałaś po sobie poznać.

   — Zawsze myślałem, że jesteś bardziej interesowna. Chociaż z tego, co ostatnio słyszałem... Wychodziłoby na to, że się myliłem — odparł tajemniczo.

   Nie rozumiałaś, co to miało do rzeczy, szczególnie w związku z twoim projektem.

   Wiedziałaś, że powinnaś się głupkowato uśmiechnąć, jak przystało na słodką dziewczynkę, i udać, że nie zrozumiałaś, przechodząc do głównego powodu waszego spotkania. Jednakże nie potrafiłaś powstrzymać ciekawości, która w tej chwili była twoją największą słabością.

   — Z tego, co słyszałeś? Wypytywałeś kogoś o mnie? — zapytałaś neutralnym tonem.

   Nagle w głowie zapaliła ci się czerwona lampka. Informacje o tobie, nieważne jakie, mogły przynieść ci zgubę i niechybną śmierć. Ludzie jakoś przyjęliby do wiadomości fakt, że byłaś Inspektorką, ale Ghule natychmiast by to wykorzystały. Wtedy twoja swobodna ograniczyłaby się do bardzo ciasnego pokoju albo wiecznego przebywania w  CCG: żadnej z tych opcji byś nie zniosła.

   — Chciałem wiedzieć, jak powinienem się przy tobie zachowywać. Ludzie się zmieniają, a wolałby znowu nie stracić z tobą kontaktu — odpowiedział ciepło, spoglądając prosto w twoje oczy.

   Nie podobało ci się jego zachowanie. Czułaś, jakby ściągał z ciebie wszystkie maski wraz ze skórą, przez co było widać świeże, krwistoczerwone mięso.

   Spięłaś się, ale postanowiłaś się nie wycofywać. Nie, kiedy jeszcze nie uzyskałaś żadnych informacji o Ghulu.

   Mimo dreszczy na plecach i odruchu wstania i odejścia jak najdalej, uśmiechnęłaś się, zaciskając pod stołem dłonie w pięści.

   — To miłe, ale kompletnie niepotrzebne. Zawsze cię lubiłam bez względu na wszystko, więc nie wiem, jakim potworem musiałbyś się stać, żeby to się zmieniło. Poza tym pewnie słyszałeś, jestem bardzo zajęta, więc i tak nie będziemy mogli się widywać za często.

 A najlepiej wcale, dodałaś w myślach.

    — Mimo to byłabym wdzięczna, gdybyś udzielił mi odpowiedzi na moje wcześniejsze pytania.

   — Hm, dużo tego. Trudno to wszystko ująć w tak krótkim czasie. Może jest coś szczególnego, co chciałabyś wiedzieć?

   Zmrużyłaś ledwo zauważalnie oczy. Intuicja podpowiadała ci, żeby uważać.

   Ostatkiem sił utrzymywałaś miłą i kolorową maskę.

   — Czy ktoś rzucił ci się w oczy swoim dziwnym zachowaniem? Jeśli tak, to opisz mi je, proszę.

   — Dziwne zachowanie... — Złapał się za podbródek, usilnie się zastanawiając. Traciłaś powoli nadzieję, że to spotkanie cokolwiek ci da, kiedy nagle odpowiedział: — Jest taki jeden chłopak, który nigdy nic nie je w porze lunchu, a każde jedzenie obdarza pogardliwym spojrzeniem. Nie wiem dlaczego, ponieważ mało kiedy z kimś rozmawia. Wiem jednak, że zawsze po szkole wybiera się do pewnej eleganckiej restauracji. Może tam tylko jada? Kto to wie — zaśmiał się krótko, czekając na twoją reakcję.

   Wahałaś się, czy spytać o nazwę lokalu. Wykraczało to poza twoją wymyśloną ankietę, a nie chciałaś wzbudzać niepotrzebnych podejrzeń. Z drugiej strony, wizja koczowania przed uniwersytetem i wypatrywania chłopaka, który mógł iść do jakieś restauracji, też nie napawała cię optymizmem.

   — Mogę ci powiedzieć, co to za miejsce — zaproponował z własnej inicjatywy Shū, na co tylko w osłupieniu zamrugałaś. — Pod warunkiem, że wybierzemy się do niej razem.

   Teraz wszystkie lampki w twojej głowie świeciły się na czerwono, głośno przy tym wyjąc. Mimo to się zgodziłaś.

   — W porządku. Gdzie jest ten lokal? — zapytałaś, wewnętrznie uśmiechając się z chytrością.

   Planowałaś się z nim umówić, żeby poznać adres restauracji, a następnie nie zjawić się na spotkaniu, tylko pójść obadać wskazane miejsce samej innego dnia.

   — Przyjdę pod twoją szkołę po jutrzejszych zajęciach i wybierzemy się tam razem, w porządku? — zapytał niewinnie.

   To zniszczyło wszystkie twoje plany. Czułaś pustkę. Nie wiedziałaś, co w takim wypadku zrobić.

   — Nie możemy spotkać się na miejscu?

   — To niedaleko. Dzięki temu spędzimy więcej czasu, a mamy przecież co nadrabiać. — Położył swoją dłoń na twojej, przez co prawie się wzdrygnęłaś.

   — Niech będzie — zgodziłaś się, nawet nie kryjąc niezadowolenia.



~ * ~



   Przez cały kolejny dzień, w szkole byłaś nieobecna myślami. Opracowywałaś plan, którego aż do ostatniego dzwonka nie zdążyłaś wymyślić.

   Mruczałaś niecenzuralne słowa pod nosem, kiedy wychodziłaś na zewnątrz, uprzednio wymieniając swoją torbę na tę z quinque.

   Przy bramie czekał już na ciebie Tsukiyama, w eleganckim ubraniu. Mimo że również przebrałaś się ze swojego mundurka w normalne ubrania, wciąż nawet w połowie nie dorównywałaś mu klasą.

   — Nie wyrzucą mnie stamtąd? — zapytałaś z niezadowoloną miną, znacząco spoglądając na jego, a potem na swój strój.

   — Nie, spokojnie. Przecież wyglądasz pięknie — odpowiedział, uśmiechając się ciepło.

   Mimowolnie lekko się zarumieniłaś.

   — D-dzięki, ty też — wydukałaś niechętnie pod nosem.

   — Merci. Chodźmy. — Zaproponował ci swoje ramię, które z przymusu przyjęłaś.

   Szliście spokojnie spacerkiem w miejsce, do którego drogę znał tylko Tsukiyama. Głównie to on mówi, a ty tylko kiwałaś głową albo mruczałaś jakieś filozoficzne anegdoty, które szybko u ciebie polubił, więc ograniczyłaś się tylko do potakiwania.

   Jednocześnie obmyślałaś jakiś plan, chociażby banalny, ale ważne, żeby był. Zastanawiałaś się, jak pozbyć się twojego niechcianego towarzysza, ale nic ci nie przychodziło na myśl, poza standardowym tekstem: muszę do łazienki. Kupiłabyś sobie kilka minut, ale tylko kilka, a to za mało, żeby zorientować się w sytuacji.

   W końcu dotarliście na miejsce. Tsukiyama otworzył drzwi i puścił cię przodem, co ostrożnie uczyniłaś.

   Uważnie rozejrzałaś się po otoczeniu, które wyglądało niezwykle bogato, utrzymując się głównie w szkarłatnych barwach. W biedniejszej wersji przypominałoby ci to wnętrze człowieka, co niezwykle cię obrzydziło.

   — Panienko — zwrócił się do ciebie mężczyzna w czarnym garniturze. — Proszę za mną.

   Zmarszczyłaś brwi, spoglądając z podejrzeniem na Shū.

   — Bez obaw. Zaprowadzi cię do damskiej szatni, gdzie będziesz mogła zostawić swoje rzeczy — uspokoił cię, znacząco patrząc na twoją torbę, którą mocniej ścisnęłaś.

   — Nie trzeba. Wolę nie spuszczać swoich rzeczy z oczu — odparłaś dosadnie.

   — Nic z twojej torby nie zniknie, obiecuję — zapewnił, ale pozostawałaś nieugięta. — [Nazwisko]-san, proszę. Inaczej nie wejdziemy, a przecież chcesz spędzić ze mną więcej czasu, prawda?

   Zacisnęłaś zęby tak mocno, że aż szczęka cię zabolała. Wyglądało na to, że nie miałaś innego wyjścia.

   — Prowadź — zwróciłaś się do kamerdynera, za którym po chwili ruszyłaś.

   Przeszliście przez kilka długich korytarzy, aż zatrzymał się przed wybranymi drzwiami.

   — Proszę zaczekać w środku.

   — Nie ma mowy. Chcę zobaczyć, gdzie moje rzeczy są zabierane — zatrzymałaś go, zanim zdążył się oddalić.

   — Będą tam. — Wskazał na przejście po przeciwległej stronie.

   Westchnęłaś ciężko, zrozumiawszy, że odwrót już nie wchodził w grę.

   Weszłaś do niedużego pomieszczenia, w jakim znajdowało się kilka ładnych mebli, obrazów, kominek i niewielkich rozmiarów stół, przy którym stało tylko jedno krzesło. Stanęłaś przy nim, a wtedy zjawiła się jakaś kobieta, pchająca srebrny wózeczek z przyjemnie parującą herbatę.

   — Proszę się częstować — rzekła, kładąc filiżankę przed tobą, a następnie ruszając ku wyjściu.

   — Gdzie jest Tsukiyama? — zapytałaś, ale cię zignorowała i odeszła bez słowa.

   Zmarszczyłaś brwi, po czym spojrzałaś na herbatę. Pachniała tak apetycznie, że nie potrafiłaś się powstrzymać i upiłaś jej jeden łyk. Nie musiałaś długo czekać, aby poczuć nagłe zawroty głowy.

   Nim zorientowałaś się w sytuacji, straciłaś przytomność.



~ * ~



   Kiedy się ocknęłaś, znalazłaś się w dziwnej sali, której podłoga usłana była trupami i niesłychaną ilością krwi.

   Niesamowity smród uderzył w twoje nozdrza, a nagłe światło oślepiło na chwilę oczy.

   — Panie i panowie! Oto danie główne! — odezwał się czyiś głos, rozchodzący się po całym pomieszczeniu za pomocą mikrofonu.

   Zadrżałaś, kiedy zorientowałaś się, w jak strasznej i opłakanej sytuacji się znalazłaś. Najbardziej przeklinałaś swoją głupotę i lekkomyślność, że pozwoliłaś im zabrać quinque. Zdawałaś sobie boleśnie sprawę z tego, że nie miałaś najmniejszych szans na przeżycie.

   — Dzisiejszym dostawcą jest pan MM!

   Spojrzałaś w kierunku, w którym podążyły snopy światła, skupiające się na postaci w białym garniturze, z maską na twarzy w kształcie półksiężyca. Bez problemu domyśliłaś się, kto to był, ale bardziej zabolał cię fakt, że dopiero teraz odkryłaś tożsamość Smakosza. Na dodatek w takich okolicznościach.

   Niepowstrzymana wściekłość rozeszła się po twoim niewielkim ciele.

   — Jeśli chcecie niezapomnianego widowiska, oddajcie mi moją torbę! — zażądałaś, ale zostałaś kompletnie zignorowana.

   Zamiast tego otworzyło się wielkie przejście, przez które przeszedł ohydny stwór ni to przypominający Ghula, ni to człowieka. Mimo że twoje szanse na przeżycie malały z każdą chwilą, postanowiłaś z nim walczyć. Nie dla uciechy tych potworów, ale dla własnej satysfakcji.

   Twój przeciwnik był duży i silny, ale za to niesamowicie niezgrabny i powolny, co działało na twoją korzyść. Uniknęłaś jego rąk zręcznie z kilkanaście razy, w tym czasie samej zadając mu parę ciosów, które nie przyniosły żadnych korzyści.

   Raz potworowi udało się cię pochwycić i ten jeden raz wystarczył, żeby parę kości przebiło ci skórę i wyszło na wierzch, nie wspominając o niezłomnym bólu, który opłynął całe twe ciało.

   Śmiałaś się głośno, mimo że sytuacja nie była ani trochę zabawna, jednak nie potrafiłaś przestać. Uspokoiłaś się dopiero wtedy, kiedy Tsukiyama stanął przed tobą. Uśmiechnęłaś się szeroko, prezentując zakrwawione zęby i odrzucając wszystkie swoje maski.

   — Co? Śmiech to zdrowie. Choć nie liczę, że poskleja mi teraz kości.

   Mężczyzna kucnął przed tobą, przez co ubrudził swój biały garnitur w krwi, która niekoniecznie należała do ciebie.

   — To dobrze, że się cieszysz, bo widzisz... Kiedy cię skosztuję, już na zawsze będziemy razem.

   Zachichotałaś na dźwięk tych słów.

   — Z pewnością. Ciekawi mnie tylko, od jak dawna wiedziałeś, że jestem Inspektorką.

   — Od kiedy umówiłaś się ze mną na spotkanie.

   Pokiwałaś głową, która zaczynała ci strasznie ciążyć.

   — A więc pewnie słyszałeś, że zawsze wykonuję wszystkie powierzone mi zadania — wycharczałaś, krztusząc się własną krwią.

   — To związane ze mną będzie twoim pierwszym niespełnionym. Nie musisz się jednak tym przejmować.

   — Wiem — przytaknęłaś, zamykając oczy, nie mając już siły utrzymywać ich otwartych.

   Ty i Shū staliście się jednością. Szkoda, że dla każdego z was oznaczało to, co innego. Tsukiyama zjadł cię z tego powodu, ty natomiast zażyłaś trucizny przed oddaniem torby, aby i Ghul, który cię skonsumuje, zginął.

   Oboje osiągnęliście swoje cele.


Continue Reading

You'll Also Like

48.2K 3.3K 71
Yui Kusanagi i Kinzoku Shiroi dostają misję od samego Zeusa - zbliżyć bogów do ludzi. Miła, empatyczna kapłanka walcząca na miecze oraz złośliwa, do...
208K 13.5K 58
Moi rodzice zaplanowali mi całe życie. Ja, jako ta starsza, postanowiłam, że zachowam dobrą opinię o mojej rodzinie i zrobię tak, jak mi rozkarzą. Ni...