-71-

215 17 10
                                    

6:00 RANO

Budzi mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. Spoglądam na godzinę. 

-Kto się do mnie dobija o tej godzinie?- spytałam zaspanym głosem łapiąc za urządzenie. Nie patrząc na wyświetlacz nacisnęłam zieloną słuchawkę.

-Słucham?

M:Lily? Mamy przesunięcie wylotu chłopaków. Dzisiaj o 13:00 muszą być na lotnisku. Zadbaj o wszystko. - słysząc to zerwałam się na równe nogi . 

-Oczywiście. Już zaczynamy się zbierać. 

M:Wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć. Do zobaczenia później- po czym rozłączył rozmowę.

Przez jeszcze dobrą minutę musiałam zebrać myśli, aby chwilę potem wyskoczyć z łóżka jak poparzona. Szybko zbiegłam na dół i przygotowałam śniadanie, oczywiście nie zapominając o kawie, którą zespół pił dosłownie litrami. W międzyczasie obudziłam też Dylana i Luhana. Potrzebowałam ich pomocy w zebraniu zespołu. Ustaliliśmy, że ochroniarz zajmie się pokojem Jina i RM. Luhan weźmie na siebie V, Jimina i J-Hope'a, więc dla mnie zostało dwóch największych śpiochów, czyli Suga i Jungkook. Najszybciej jak to możliwe pobiegliśmy to pokoi by zebrać ich na posiłek. Znajdując się pod drzwiami nie miałam czasu na pukanie. Po prostu wpakowałam się do środka i zaczęłam robić harmider. 

-Panowie pobudka! Wasz menager dzwonił i macie przesunięty wylot! Lecicie dzisiaj! 

S: Lily, daj spać.- odburknął mój brat przykrywając się kołdrą po sam czubek głowy. 

-Nie mamy czasu! O 13:00 macie być na lotnisku, a jeszcze żaden z was nie zaczął się pakować!

Widząc , że samo gadanie nic nie da złapałam za pościel i ją pociągnęłam. Teraz nie mieli jak się przede mną skryć i musieli wstać. 

-Jazda! Nie mamy czasu!

JK: Dobra. Już idziemy. - powiedział, jednak kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały jako pierwszy ustąpił. Wyminął mnie bez słowa i udał się do łazienki. 

20 MINUT PÓŹNIEJ

Jakimś cudem udało się ich wszystkich zmobilizować. Wiedziałam, że świeża kawa postawi ich na nogi. Sama napiłam się herbaty, zażyłam dzienną dawkę tabletek i zaczęłam po kolei dzielić zadania. 

-Dylan, przygotuj auta do drogi. Dokładnie je sprawdź. 

D: Jasne. 

-Luhan? Z racji, że ty nie możesz lecieć muszę ci pokazać jak u nas to wszystko wygląda. Będziesz pilnował dormu pod naszą nieobecność, o ile reszta nie ma z tym problemu. - rozejrzałam się wkoło. - Nie słyszę sprzeciwu, więc biorę to za zgodę. (to cisza wcale nie była spowodowana ich zmęczeniem i nierozbudzeniem, w ogóle XD)

LH: Tak jest szefowo.

-A wy lećcie się pakować. Jak skończę tutaj to podejdę i sprawdzę jak sobie radzicie. 

I takim sposobem koło godziny 9:30 większość rzeczy została ogarnięta. Zostało mi tylko sprawdzenie czy każdy zabrał najważniejsze rzeczy. Najprościej było współpracować z naszą Nadziejką. Wziął to co musiał, ładnie poskładał i przygotował walizkę, tak samo Jin, RM i Suga. Nie obyło się bez problemów z młodszą częścią zespołu. Bagaż Jimina był niemożliwy do zasunięcia.  Musiałam na nim usiąść, aby reszta mogła zasunąć zamek. Tae uznał, że szkoda jego nerwów i wziął ze sobą drugą walizkę, zaś Jungkook miał całkowicie odwrotny problem, ponieważ brał za mało rzeczy. Pomimo tego, że starał się ze mną za dużo nie rozmawiać jakoś doszliśmy do porozumienia. Obiecałam sobie, że jak tylko znajdziemy się w USA pogadam z całą tą zgrają. Na tą chwilę nie miałam czasu na pogawędki. Wszystko musiało być zapięte na ostatni guzik. O 10:00 zapakowaliśmy się do aut. Jednym jechali chłopaki i ja, w drugim ich bagaże i ochrona razem z Luhanem. 

JM: Dlaczego wyjeżdżamy tak wcześnie? Przecież lecimy prywatnym samolotem. 

-Owszem. Tylko, że ten samolot jest na innym lotnisku. Przeszedł ostatnio badania techniczne i musimy pokonać dość długi odcinek drogi. Przed nami 2,5 h jazdy. 

V: Tak długo?

JK: Na twoim miejscu bym nie narzekał. W samolocie spędzisz o wiele więcej godzin niż tutaj- odparł z sarkazmem. 

Spojrzałam na nich w lusterku. Nie liczyłam, że relacja między nimi się polepszy po wczorajszych wydarzeniach. Dopóki z nimi nie pogadam takie odzywki będą normą. 

-Starajcie się nie kłócić. Jesteście drużyną. Wszelkie spory niczego wam nie ułatwią. 

RM: Lily ma rację. 

JK: Jakbyś widział to co ja zmienił byś zdanie. 

D: Halo? Lily? Słyszysz mnie?

-Tak. Głośno i wyraźnie- odpowiedziałam do przypiętego do paska radia. 

D: Nie chcę cię martwić, ale jakieś auto ewidentnie nas śledzi. Widzisz ten czarny mercedes po twojej prawej? - spojrzałam w lusterko. 

-Widzę. Zjedźmy na najbliższą stacje. 

D: Jasne. 

S: Ktoś nas śledzi?

-Na to wychodzi. Zobaczymy. Jeśli zjedzie z nami będziemy musieli coś wymyślić.- tłumaczyłam skupiając się na drodze przede mną i aucie jadącym za nami. Po około 20 km pojawił się zjazd na stację paliw. 

- Dylan? Zjeżdżamy.- po czym włączyłam kierunkowskaz. Samochód za nami też postanowił zjechać. 

-Mamy problemy. Jak się zatrzymamy nikt ma nie wysiadać. Jasne? 

Zespół spojrzał po sobie. 

-Super. Cieszę się, że jesteśmy zgodni. - po czym nasze dwa auta stanęły koło siebie na parkingu znajdującym się na rogu. Wysiadłam. 

-Pójdę się rozejrzeć. Będę udawać, że idę do toalety. Któryś z tamtych powinien za mną wyjść. Jak ogarnę na czym stoimy to wrócę. Bądź w gotowości i najlepiej będzie jak od razu usiądziesz za kółkiem. - po czym zostawiłam chłopaków. 

Kiedy znalazłam się w środku zapytałam kasjerkę o drogę do łazienki, jednocześnie rozglądając się. Tak jak przypuszczałam dwóch typów szukało mnie wzrokiem. Zdążyłam zauważyć pistolety pod ubraniem. Szybko zamknęłam się w kabinie. Musiałam znaleźć inną drogę, aby wrócić do reszty. Zostało mi tylko małe okienko. Jakimś cudem udało mi się przez nie przecisnąć i biegiem znalazłam się między naszymi autami. Dylan widząc moją minę wysiadł. 

D: Co jest? 

-Wydaje mi się, że są z mafii. Musimy szybko się stąd zbierać. Niech część ochroniarzy szybko przeniesie bagaże do auta chłopaków. Ty będziesz ich kierowcą. Ja z Luhanem pojedziemy drugim autem.  

Nim się obejrzałam wszystko zostało przeniesione. 

-Alex? Chyba będziecie musieli tutaj zostać. Nie chcę ryzykować waszym życiem. Będzie miał kto po was podjechać?- spytałam jednego z kolegów po fachu. 

A: Jasne. A co z tobą?

-Ja i Luhan pojedziemy jednym autem, a reszta drugim. W razie konieczności będziemy robić za przynętę. Wy zaś postarajcie się ich tutaj spowolnić. - ten jedynie kiwnął głową. Wtedy z jednej z otwartych szyb zobaczyłam wystającą głowę Jungkooka. 

JK: Lily? Czemu ci dwaj tam tak się nam przypatrują?- spytał patrząc za moje plecy. 

Odwróciłam się, a na mojej twarzy pojawiło się przerażenie. 

-Cholera jasna! Dylan? Luhan? Jedziemy i to migiem! - szybko wskoczyliśmy na miejsca i z piskiem opon staraliśmy się wmieszać w tłum aut........

















Witam ponownie tego cudownego dnia. Postanowiłam, że dodam wam kolejną część,bo czemu nie XD. W następnym rozdziale będzie miała miejsce dziwna akcja. Jestem ciekawa jak na nią zareagujecie.  

BODYGUARD (ZAKOŃCZONE)/ KOREKTAWhere stories live. Discover now