-43-

265 22 11
                                    

F: To jak? Nie mam całego dnia. 

TG: Nie rób tego! On chce cię tylko wykorzystać! Nie masz pewności, że dotrzyma słowa!- krzyczał chłopak próbując wyswobodzić się z rąk jednego z ochroniarzy. 

F: Wybieraj. Pomogę ci z twoim problemem jeśli ty pomożesz mi z moim. - powiedział patrząc mi prosto w oczy. 

Nie mam wyjścia. Nawet jeśli będę tego żałować do końca życia, muszę spróbować się czegoś dowiedzieć. Coś wewnątrz mówi mi, że to coś ważnego. 

Przełknęłam nerwowo ślinę i z trudem odpowiedziałam.

-Zgadzam się. Co mam robić...................







TYMCZASEM U BTS......

POV V

Udało mi się bezpiecznie trafić do dormu. Na szczęście chyba nikt mnie nie śledził. Będąc na parkingu zobaczyłem odjeżdżający samochód. 

-Kto to mógł być?- mówiłem sam do siebie udając się w kierunku drzwi. Kiedy znalazłem się w środku dało się słyszeć głosy w salonie. Szybko wpadłem do pomieszczenia. Wszyscy siedzieli i rozmawiali włącznie z Wonho. 

RM: W końcu wróciłeś. Jak u.........

JK: To krew?!- spytał zaniepokojony maknae wychodząc właśnie z kuchni. Słysząc to wszyscy zerwali się ze swoich miejsc i zaciągnęli mnie w kierunku kanapy. Kiedy na niej usiadłem starałem się ich uspokoić, bo wpadli w panikę widząc moje ubrudzone ciuchy. 

-To nie jest moja krew!- krzyknąłem. 

W końcu nastała cisza i spojrzałem po wszystkich po kolei. Mój wzrok na chwilę skupił się na najmłodszym. On widząc to ukrył swoje spojrzenie w podłodze. 

-Najpierw chcę wiedzieć kto u nas był. Widziałem odjeżdżające auto. 

J: Przyjechał menager. Rozmawiał z JK. Właśnie mieliśmy się dowiedzieć do jakich wniosków doszli. 

JM: Ale zanim młody nam o wszystkim opowie chodź się przebrać. Pomimo tego, że krew nie jest twoja czuję lekki niepokój jak na nią patrzę. 

-Nie na to pora. Co uzgodniliście?- zwróciłem się z pytaniem do Jungkooka. 

JK: Noo.......Dowiedział się, że wszcząłem awanturę i wyrzuciłem Lily z dormu. Martwi się o  moje napady agresji. Chciał żebym zaczął widywać się z psychologiem. - mówił cicho z poczuciem winy. - Nie chciałem żeby to tak wyszło. Ona nigdy mi tego nie wybaczy. 

JH: Tego nie wiesz. Nie mówię, że będzie łatwo, ale jak do nas wróci i zobaczy twoje nowe ja może chociaż w jakimś małym stopniu ci wybaczy. - próbował go pocieszać kładąc mu dłoń na ramieniu. 

-O ile jeszcze żyje. Nie chcę być pesymistą, ale Lily siedzi w gównie po uszy i musimy jej jakoś pomóc. - nie wiem czy dobrze robię opowiadając wszystkim o tej całej sytuacji, ale jesteśmy zespołem , więc nie powinniśmy mieć przed sobą tajemnic.

W: O czym ty mówisz?- spytał zaciekawiony. Reszta siedziała w milczeniu czekając na jakieś wyjaśnienia. 

-Widziałem ją. Obroniła mnie przed jakimś frajerem, który chciał mi odstrzelić głowę. 

W:O czym ty mówisz? Gdzie?!

-Jak wyszedłem ze szpitala. Chciałem zadzwonić po kierowcę kiedy on wyskoczył z krzaków i zaczął do mnie mierzyć z pistoletu. Potem za nim pojawiła się Lily, która powaliła go na ziemię. Razem z nią był jakiś gość. 

BODYGUARD (ZAKOŃCZONE)/ KOREKTAWhere stories live. Discover now