-30-

340 31 52
                                    

POV LILY

Po paru godzinach nic nie robienia przyszedł do mnie Dylan, żeby zabrać mnie na kolację. Kiedy zobaczył mój strój popatrzył z niezadowoleniem. 

-No co? 

D: Radzę ci się przebrać w oficjalny strój. 

-Oficjalny czyli jaki?- spytałam lekko wkurzona. 

D: Ubierz się jak bodyguard, wiesz koszula, marynarka te sprawy. Nie patrz tak na mnie. To nie ja ustalam tutaj zasady tylko szef. 

Po 20 minutach byłam gotowa i udaliśmy się o dziwo do sali konferencyjnej. 

-Będziemy jedli tutaj?

D: Tylko dzisiaj. Jako nowa członkini zasiądziesz obok szefa. Radzę ci zjeść chociaż trochę i napić się lampkę wina. Cokolwiek usłyszysz nie daj się sprowokować. Jeśli coś odwalisz zemści się na reszcie. 

-Czy właśnie zastosowałeś szantaż słowny?

D: Nie. Tylko radzę ci uważać. Sam przechodziłem nie dawno to samo. A teraz nie stójmy tak przed wejściem .

Chłopak otworzył drzwi i weszliśmy do środka. Przy stole zebrał się chyba cały zespół. Zostały tylko dwa wolne miejsca. Jedno pomiędzy Luhanem i jego ojcem, a drugie na przeciwko. 

SZ: Lily? Usiądź tutaj. Musimy w końcu powitać cię ponownie w naszych progach. 

Spojrzałam tylko na Dylana. On kiwnął mi głową i usiadł na swoim miejscu, a ja z kwaśną miną udałam się do miejsca wskazanego przez tego dupka. 

LH: Proszę. Półwytrawne. Twoje ulubione- powiedział podając mi kieliszek wina. Nie za bardzo chciałam pić, ale znad stołu zobaczyłam karcący wzrok Dylana. 

Czemu ja w ogóle go słucham?

SZ: Cieszymy się, że po takim czasie jednak zmądrzałaś i zauważyłaś, że my to twoja prawdziwa rodzina. Mam nadzieję, że wszystko między nami wróci do normy- mówił z perfidnym uśmiechem. 

LH: Ojcze czy mógłbym jej powiedzieć ?

-Ale o czym? - spytałam zdezorientowana. 

Szef razem z Luhanem wstali od stołu.

SZ: Moi kochani chciałbym wam coś ogłosić. - w całej sali nastała cisza. -Otóż mój syn Luhan ma wam bardzo ważną rzecz do przekazania. 

Czemu patrzy na mnie takim wzrokiem? Wyczuwam kłopoty. Ten typ z naprzeciwka chyba też, bo stał się bardzo uważny.  

LH: Lily? Czy mógłbym cię prosić?- rzekł podając mi dłoń. 

Złapałam ją z niechęcią, bo w końcu jaki ja mam wybór. Wstałam i znalazłam się obok chłopaka. nagle ten zaczął klękać. 

LH: Lily czy zostaniesz moją żoną?

ŻE CO?!

-Ale jak to......Ja......- starałam się wyjść jakoś z tej sytuacji. 

LH: Kiedyś byliśmy parą z przymusu, ale wiem, że czułaś to samo co ja. Nie ukrywajmy naszych uczuć. Chcę byś była moją na zawsze. 

NOSZJAPIERDOLEKURWAMAĆ

Wszyscy patrzyli to na mnie , to na klęczącego Luhana. Nagle podszedł do nas guru całej tej hołoty. Stanął po mojej lewej stronie i jedną ręką złapał mnie za ramię, a drugą przyłożył mi nóż do pleców. 

SZ: Lily chyba nie chcesz trzymać nas w niepewności. Prawda?- spytał zniecierpliwiony coraz mocniej dociskając ostrze. 

Nadal stałam bez słowa. W mojej głowie kłębiły się miliony myśli. Jeśli teraz odmówię wbije mi nóż w plecy, ale jeśli się zgodzę będę tutaj usadzona do końca swoich dni. 

BODYGUARD (ZAKOŃCZONE)/ KOREKTAWhere stories live. Discover now