-64-

228 20 20
                                    

Po tym jak wyszedłem z sali reszta dosłownie rzuciła się na mnie z pytaniami. Krzyczeli jeden przez drugiego z czego nie zrozumiałem, ani jednego zdania. Ale w końcu postanowiłem krzykiem ich ogarnąć i kiedy zapanowała względna cisza wyjaśniłem jak wygląda sytuacja. 

JM: Nie dała ci się do siebie zbliżyć?

TG: W sumie jej zachowanie jest całkiem logiczne. Została porwana przez swojego przyjaciela, przetrzymywana i torturowana przez ojca swojego byłego, w dodatku prawdopodobnie została wykorzystana seksualnie. Jej wstręt do dotyku jest uzasadniony.- wyjaśnił rzeczowo. 

DR: Wasz kolega mądrze mówi. Powinniście słuchać jego rad. - usłyszeliśmy za plecami. Zobaczyliśmy Sugę i Panią Doktor. Ich miny nie wskazują na nic dobrego. 

DR: Pójdę do pacjentki, a dla was będzie lepiej jak wrócicie do domu i odpoczniecie.- po czym zniknęła za drzwiami. 

JK: O co chodzi? Nigdzie stąd nie idę póki ona tam jest. - rzekł z determinacją. 

LH: Ja tak samo.

JM: I ja również. Nie zostawię jej teraz kiedy najbardziej nas potrzebuję. Powiedzcie, że też nigdzie się nie wybieracie.- spojrzał z nadzieją na pozostałych, w tym również na mnie. Widziałem w jego oczach błaganie o wsparcie z mojej strony. 

-Jimin spokojnie. Wysłuchajmy co ma nam do powiedzenia Suga i ustalimy co dalej. -wszyscy spojrzeli na chłopaka. 

S; Nasze przypuszczenie były słuszne. Lily padła ofiarą gwałtu. - na te słowa poczułem w sobie dwie całkowicie odmienne emocje. Z jednej strony ogarniający smutek, który powodował, że czułem jak w oczach pojawiają się łzy. Nie byłem w stanie sobie wyobrazić tego jak ona się musi w tej chwili czuć. Z tego wszystkiego musiałem usiąść na krzesełku. Przypuszczaliśmy, że ojciec Luhana ją wykorzystał, jednak w środku każdy liczył na to, że nie okaże się to prawdą. Po chwili smutek przysłoniła złość i chęć zemsty. Nie mogłem pozwolić aby ten padalec chociaż spojrzał na Lily. 

LH: Co za pierdolony chuj! Zabiję go!- po czym cały wnerwiony zaczął iść w kierunku wyjścia. Jego przyjaciel widząc to zaniepokojony wybiegł za nim. Spojrzeliśmy po sobie zdziwieni. 

JK: Chodźmy za nimi. Taeyong może sobie sam nie poradzić. Jak Luhan wpadnie w złość to sam nie da mu rady.- zaskoczyły mnie jego słowa. Nie sądziłem, że makane będzie się wplątywał w tą aferę. Myślałem, że pozwoli swojemu dawnemu kumplowi wrócić do ojca, aby te odstrzelił mu głowę.Jednak bardzo się myliłem. Nim się obejrzałem znaleźliśmy się przed budynkiem. Taeyong za wszelką cenę stara się powstrzymać Luhana przed głupią decyzją. 

TG: Sam nie dasz mu rady! Co możesz zrobić sam jeden przeciwko całej mafii?! I przestań tak się rzucać do jasnej cholery!- jednak tamten nic sobie nie robił z jego słów. Po chwili podszedł do nich Jungkook i uderzył go z całej siły z pięści w twarz. Siła powaliła chłopaka na asfalt. 

JH: O cholera... I dlatego właśnie nigdy się z nim nie kłócę. 

J:Lepiej tam podbiegnijmy, bo młody może stracić kontrolę i go zbije na kwaśne jabłko.    

Jednak już drugi raz w przeciągu paru minut stałem zaskoczony patrząc na to całe przedstawienie. Taeyong odsunął się na bok zostawiając tamtą dwójkę narwańców samych.

JM: Nie sądzę, aby to był dobry pomysł.- mówił niepewnie stojąc obok mnie. 

RM: Dobry. Niech wyjaśnią sobie wszystko raz, a porządnie.- stwierdził lider. Nie pozostało nam nic innego jak patrzeć co się wydarzy.

POV JK

Nie sądziłem, że będę musiał stosować w jego kierunku jakąkolwiek przemoc, ale nie dał mi wyboru. 

-Myślałem, że wyjaśnimy sobie wszystko w inny sposób. Dawniej byłeś oazą spokoju. 

LH: Owszem. Dawniej.- rzekł plując na asfalt krwią z rozciętej wargi, następnie wstał i spojrzał na mnie .

-Jeżeli sądziłeś, że pozwolimy ci wrócić do tamtych to jesteś w wielkim błędzie. 

LH: Nie należę już do ich zespołu. Mówiłem wam. Jestem po waszej stronie. Nie wmówisz mi, że nagle zacząłeś się o mnie martwić. 

Miał rację. Miałem wywalone na niego jednak jakaś cząstka mnie nie chciała, aby temu debilowi coś się stało. Chcąc nie chcąc był moim kumplem.

- Masz rację, ale twoje zachowanie było szczytem głupoty.  Nie pozwolę abyś narażał nas na jeszcze większe niebezpieczeństwo. Wiesz do czego zdolny jest twój ojciec, a pomimo tego chcesz iść w pojedynkę z jakimś pistolecikiem na gromadę facetów z mafii. Nawet ty wiesz, że to nie ma prawa się udać. -on stał przez chwilę zamyślony. 

LH: No dobra, może i masz rację, ale przypierdolenie w twarz to trochę przesada, nie uważasz?

-Może ciut, ale nie widziałem innego sposobu na ogarnięcie twojego rozwścieczonego ja. 

LH: Uznajmy, że przyjmę to wyjaśnienie. A tak na serio to czemu mnie zatrzymałeś. Przecież jakby mi odstrzelili łeb miałbyś mnie z głowy. Dosłownie. - słysząc to nie mogłem nie wybuchnąć śmiechem. 

-Sorry. To przez to ostatnie zdanie. A wracając to zatrzymałem cię, bo pomimo wielu niedopowiedzeń i wzajemnej nienawiści nie jestem w stanie posłać cię na pewną śmierć. Kiedyś byliśmy kumplami. W chwili obecnej wiem, że nigdy nie będziemy tacy jak dawniej, ale postarajmy się dogadać. 

LH: Cholera. Czy ty właśnie zaproponowałeś mi rozejm? Gdzie się podział tamten Jungkook? Ten. który tak łatwo wpadał w złość?

-Nie ma go. Staram się tego wyzbyć. Po całej aferze z Lily czułem się okropnie, że tak ją potraktowałem i zrozumiałem, że muszę się zmienić. To dla niej staje się lepszy każdego dnia. Jeżeli zależy ci na niej równie bardzo jak mnie to przyjmiesz moją propozycję - po czym wyciągnąłem w jego stronę dłoń.

POV JIMIN

-Czy wy widzicie to samo co ja? - spytałem mega zaskoczony. 

V: Albo śnię, albo oni naprawdę się godzą. 

TG: To naprawdę jest coś , aż tak dziwnego ?- spytał niepewnie. 

J: Tak. Jungkook i Luhan żyją w niezgodzie już 7 lat. Zobaczyć ich podających sobie dłonie na zgodę jest porównywalne do jazdy na grzbiecie dinozaura. 

Po chwili podeszła do nas tamta dwójka. Na ich twarzach znajdowały się uśmiechy. 

JH: No teraz to chyba mogę umierać. Dość, że się pogodzili to jeszcze się śmieją. 

LH: Lepiej nie umieraj. Będziesz nam jeszcze potrzebny. Plan wymaga was wszystkich. - mówił spoglądając na JK. 

TG: Jaki plan?

JK: Jak schwytać naszego mafiozę w pułapkę...........













Witam wszystkich ASÓW. Piszę ten rozdział dokładnie o 0:08 XD. Jutro jadę do lekarza i moglam mieć problem z napisaniem kolejnej części dlatego zrobiłam to wcześniej byście nie musieli czekać <3 Do kolejnego niebawem<3

BODYGUARD (ZAKOŃCZONE)/ KOREKTAWhere stories live. Discover now