-34-

289 24 11
                                    

Siedziałam na łóżku ubrana w marynarkę Taeyonga. Czekałam na powrót Luhana. Bardzo dobrze mogłam iść już spać, ale wiedziałam, że gdy tylko chłopak wróci do pokoju będzie miała miejsce nie mała awantura. Ale w końcu to nie moja wina, że jego kolega nie umie trzymać łap przy sobie. Starałam się nie wyróżniać i odpowiadałam jeśli było kierowane do mnie. 

-Niczego złego nie zrobiłam!- powiedziałam do siebie wstając i podchodząc do okna. Widać było z niego piękną panoramę całego miasta. Nagle po pomieszczeniu rozniósł się dźwięk zamykanych w złości drzwi. 

LH: Chyba masz mi coś do powiedzenia!- krzyknął chłopak łapiąc mnie mocno za nadgarstek. 

-O czym ty mówisz? I puść, bo to boli!- odkrzyknęłam próbując się wyswobodzić.  

LH: Nie wiesz?! Co zrobiłaś?! Sprowokowałaś Felixa!

-Czy ciebie pojebało?! Tak specjalnie wepchałam sobie jego rękę między nogi! Jak możesz tak mówić!

LH: Zostawiłem cię na chwilę, a jak wracam to widzę jak trzyma cię za dłonie. I wcale się nie sprzeciwiałaś! Jak mam to rozumieć?!

-Nic złego nie zrobiłam! 

LH: Oczywiście! Jesteś podłą kłamczuchą!

-Nie jestem kłamczuchą! - po czym wyrwałam nadgarstek z jego dłoni. 

LH: Koniec tego! Zdejmuj to!- zaczął brutalnie zrywać ze mnie marynarkę swojego przyjaciela. 

-Co ty wyrabiasz?- spytałam lekko spanikowana kiedy ten rzucił daną część garderoby na komodę. 

LH: Nie chcesz po dobroci, więc dowiem się siłą. - następnie złapał mnie w pasie, przerzucił sobie przez ramię i zaczął iść w kierunku łóżka. Kiedy połączyłam fakty i zrozumiałam co on planuje starałam się wyrwać. 

LH: Nawet nie próbuj! Jestem silniejszy.

Rzucił mnie na łóżko i usiadł na mnie okrakiem. Jednym ruchem zdjął krawat, związał nim moje ręce i przywiązał je do ramy. Teraz mogłam bronić się jedynie nogami. No tak zapomniałam. Ten typ na mnie siedzi i unieruchomił również nogi. W takim razie jestem całkowicie zdana na jego łaskę. No kuźwa zajebiście!

LH: I co? Warto było podrywać innych facetów?

-Nikogo nie podrywałam!

LH: Jasne. Najpierw Kai całuje cię w rękę, a potem Felix niby cię obmacuje. I niby ja mam w to uwierzyć?

No i wiedziałam. Teraz sądzi, że to wszystko moja wina.

-Wypuście mnie idioto!

LH: Nie idioto tylko narzeczony, ewentualnie Luhan. Już sama wybierz. I nie krzycz tak, bo ktoś pomyśli, że cię torturuje, co przecież nie jest prawdą. To nie ściany w moim pokoju gdzie nawet najmniejszy dźwięk się nie przedostanie- powiedział z uśmieszkiem. 

Zszedł ze mnie i podszedł do stolika na którym stała butelka. Otworzył ją i nalał do kieliszka jasną ciecz. Upił łyk.  Uznałam, że nie będę mu podległa i jednak zacznę krzyczeć.

-A właśnie, że będę krzyczeć dopóki mnie nie uwolnisz. 

On jednak nie przejął się zbytnio moimi słowami i powoli zbliżył się do mojego leżącego ciała. Usiadł obok mnie i wnikliwie przyglądał się mojej twarzy. W mojej głowie tworzył się idealny plan kopnięcia go nogą, ale został zniwelowany przez ta cholerną kieckę. 

Nauka na przyszłość. Nigdy nie ubiorę więcej przylegającej sukienki.

Luhan widział moje nędzne próby zaatakowania go, ale o dziwo nie komentował tego. Po prostu siedział i popijał trunek. 

-No co?! Resztę nocy mam.......- przerwał mi całując mnie i wlewając ze swoich ust trunek wprost do moich ust. Poczułam na języku smak białego wina. Nie jestem zwolenniczką alkoholu, ale wolałam go wypić. Miałam w planach opluć chłopaka, ale wtedy miałabym przejebane podwójnie, więc uznałam, że nie będę się pogrążać. 

LH: Widzisz? Jednak potrafisz być cicho.- odparł pewny swego. Po czym odłożył kieliszek na stolik i zawisnął nade mną. Odruchowo zamknęłam oczy. Długo nic się nie działo, ale potem poczułam lekki pocałunek. Kiedy Luhan zauważył, że ani go nie odpycham, ani nie oddaję uznał, że sam zadecyduje co dalej. Zaczął powoli podnosić moją sukienkę do góry . Usadowił się między moimi nogami . Czułam jak jego ręka zaczyna zbliżać się do koronki moich majtek. Wtedy przestraszyłam się nie na żarty. Nie lubiłam jak ktoś mnie dotyka, tym bardziej bez mojej zgody. Do oczu zaczęły napływać mi łzy. 

-Musisz mi uwierzyć. To Felix. On jest winny. Nic nie zrobiłam.- mówiłam płaczliwym głosem. 

Nagle jego dłoń się zatrzymała. Następnie poczułam jego dotyk na moim brzuchu. Uznałam, że muszę mu powiedzieć teraz wszystko. Już nie obchodzi mnie czy uzna mnie za histeryczkę, czy panikarę. 

-Kiedy wyszedłeś chłopaki zaczęli mówić, że musisz być we mnie bardzo zakochany, bo cały czas bardzo mnie pilnowałeś. Zarumieniłam się i wtedy Felix odsunął mi dłonie którymi zakryłam rumieniec. Taeyong go upomniał, ale on nic sobie z tego nie zrobił. Wtedy wszedłeś z szklanką. Potem złapał mnie pod stołem za kolano i zaczął jechać dłonią po udzie, dlatego chciałam iść do pokoju. Kiedy wyszłam on złapał mnie na korytarzu. Starałam się wyrwać, ale on był silniejszy. Zaczął mnie całować i ....... 

LH: I co? -spytał przejęty chłopak. Nawet  nie zauważyłam kiedy ze mnie zszedł i usiadł obok. 

-I wtedy na ratunek przeszedł mi twój przyjaciel. 

LH: Taeyong?

-Tak. Uderzył Felixa w twarz. Potem odprowadził mnie do pokoju. Powiedział, że wszystko ci opowie. 

LH: Taeyong i Felix nie wrócili na zebranie. Czemu nie mówiłaś od razu?- zadał cicho pytanie. 

-Bo myślałam, że weźmiesz mnie za panikarę i histeryczkę, albo jeszcze lepiej wariatkę. - z moich oczu poleciały łzy. 

Poczułam jak chłopak odwiązuje mi ręce i pomaga usiąść. 

LH: Wiesz przecież, że nie zrobił bym ci krzywdy. Nie dotykam kobiety bez jej zezwolenia. 

-W ciągu ostatnich minut pokazywałeś coś całkowicie innego.-schowałam twarz w dłoniach. 

Luhan nie wiedział za bardzo jak się zachować. Lekko mnie objął. 

LH: Przepraszam. Nie chciałem cię wystraszyć. - po czym wstał i wyszedł zostawiając mnie rozbitą na kawałki. 













No dobra ciasteczka. Miałam chwilę , więc nagryzmoliłam kolejną część. Chciałabym wam wszystkim podziękować za gwiazdki i komentarze. Kocham je czytać i na nie odpisywać. Jesteście cudowni. <3  

BODYGUARD (ZAKOŃCZONE)/ KOREKTAWhere stories live. Discover now