-37-

264 23 4
                                    

Jeżeli kiedykolwiek przyjdzie wam do głowy, że gorzej już być nie może poczekajcie chwilę i przekonacie się, że owszem może. Kiedy jechałam w stronę bazy razem z rozwścieczonym Luhanem i rozsądnym Taeyongiem sądziłam, że to koniec przygód  na ostatnie 24h, jak bardzo się myliłam.  

Zajechaliśmy przed budynek przed którym zebrała się spora liczba osób. Stali w okręgu i gadali jeden przez drugiego. 

LH: Co się tutaj odpierdala?- spytał wysiadając z Mustanga i podchodząc do tłumu. Ja z Taeyongiem popatrzyliśmy na siebie po czym szybko udaliśmy za nim. Kiedy zbliżyliśmy do zbiorowiska ludzie zaczęli robić nam miejsce. 

No tak. W końcu syn ich szefa przyjechał.

Wtedy dostrzegłam powód dla którego zebrało się to zbiorowisko. Przed moimi oczami ukazały się dwie postacie. 

-No to już  jest jakiś kurwa żart!- krzyknęłam z niedowierzaniem. Stała tam Yuri i Chris. Ona słysząc mój głos odwróciła się z uśmieszkiem. Już miała rzucić ripostą kiedy przy moim boku dostrzegła Luhana. 

Y: Luhan. Tak bardzo się stęskniłam. 

Widząc jak bardzo mu się przymila dostałam odruchów wymiotnych. Odwróciłam od nich wzrok. 

LH: Dotarliście bez większych  problemów?- spytał. 

CH: Tak. Dzięki za kaucję. -w tym momencie dopiero dostrzegł mnie stojącą obok. -Co tutaj robi ta suka?!- wskazał na mnie palcem. 

-Wydaje mi się, że stoję palancie!- odburknęłam. 

TG: Lily pracuje tutaj tak samo jak wy- rzekł spokojnie stając koło mnie i kładąc dłoń na ramieniu. 

Y: Kochanie.....Co to ma znaczy?- zadała pytanie  zdezorientowana dziewczyna nadal wieszając się ramienia Luhana. 

-To tępa dzido, że teraz będziemy się widywać codziennie. Już nie mogę się doczekać- popatrzyłam na nią z niechęcią jednocześnie zakładając ręce na piersi. 

CH: Widzę, że zmądrzałaś i wróciłaś na stare śmieci. Wiedziałem, że to przypierdolenie ci w łeb da jakieś skutki. -perfidny uśmiech pojawił się na jego krzywej mordzie. 

-Jesteś obrzydliwy. I nie pierdol, że taki miałeś plan, bo ta butelka nie była przeznaczona dla mnie tylko Jungkooka. Jakbyś się nie uchlał jak świnia to możliwe, że nadal byś pracował jako zwiadowca, a tak wylądowałeś w pierdlu. I należało ci się- mówiłam pewnie. Widziałam jak zaczyna drgać mu szczęka, a potem uniósł rękę, aby mnie uderzyć. Ale jego dłoń została przez kogoś zatrzymana. Popatrzyłam na mojego "zbawcę". Okazał się nim Taeyong. 

No tak. Luhan nawet nie zareagował. Na co ja naiwna liczyłam. 

CH: Bronisz jej?

TG: Trochę szacunku. Jeżeli podnosisz dłoń na kobietę to nie zasługujesz na miano mężczyzny. - po tych słowach oboje tylko na siebie patrzyli, ale ostatecznie Chris odpuścił. Byłam pod wrażeniem słów, które chwilę temu słyszałam. Sądziłam,że coś takiego jak zasady nie obowiązuję mafiozów. Chyba byłam za bardzo powierzchowna. Nie powinnam przypisywać wszystkim tych samych cech. 

LH: Lily? Idź do pokoju. Musimy porozmawiać- usłyszałam z mojej prawej strony. Skierowałam wzrok na chłopaka. U jego boku nadal stała Yuri. Widząc je mordercze spojrzenie nie mogłam się oprzeć, aby jej nie powkurzać. 

-No nie wiem. Twoja DZIEWCZYNA może mieć z tym problem- stwierdziłam z uśmiechem. 

LH: Jaka dziewczyna? Yuri?- spytał zdziwiony spoglądając to na mnie to na nią. 

-No tak. Ostatni raz jak się widziałyśmy powiedziała, że jesteś jej chłopakiem. - on słysząc to wyrwał swoje ramię z jej uścisku i spojrzał na nią.

LH: Jak mogłaś tak powiedzieć?! Nic nas nie łączy!

Y: Ale jak to skarbie? Przecież.........-mówiła zmieszana. 

-No właśnie SKARBIE. Chyba musisz nam coś wyjaśnić- mówiłam podchodząc po Luhana. 

CH: Chwila...... Jakie skarbie?

TG: Luhan i Lily są zaręczeni.- oznajmił jak zwykle ze spokojem Taeyong, który stał z boku całego towarzystwa i po prostu się przyglądał. 

Y: Powiedz, że to nie prawda. - ale chłopak jedynie uciekał od niej wzrokiem. -Więc co! Teraz pukasz ją. tak?!

LH: Nie zapędzaj się tak !

Y: A ja naiwna sądziłam.........

-Nie tylko ty jesteś tutaj naiwna- spojrzałam wymownie na chłopaka, po czym zrobiłam krok,aby ich wyminąć, ale oczywiście nie obyło by się bez jakiejś dramy. Yuri złapała mnie za włosy. 

Y: Stój! Nigdzie nie pójdziesz!

-A co? Mam czekać na twoje pozwolenie? Tak się składa, że ja tutaj jestem wyżej niż ty- pokazałam jej moją dłoń, a na palcu lśniący pierścionek. Po dłuższej chwili zdecydowała się jednak mnie puścić. Nastała grobowa cisza, którą postanowiłam przerwać. 

-To, że jestem zaręczona jeszcze o niczym nie świadczy. Nie zabieram ci faceta. Nie obchodzi mnie na jakim stopniu relacji jesteście. Możecie się bzykać, trzymać się za rękę czy cokolwiek tam chcecie, ale nie gadaj rzeczy, które nie są prawdą. Nie spałam z nim i nie mam takiego zamiaru, a teraz spierdalaj i daj mi przejść. -po czym przeszłam obojętnie obok  dziewczyny, której serio ciężko nienawidzić. Zatrzymałam się jednak parę kroków dalej i nie odwracając się krzyknęłam:

-A ty mogłeś mnie w to wszystko nie wplątywać! Yuri poszła by za tobą w ogień, a jednak upierdoliłeś sobie mnie! Radzę ci ruszyć łbem i wybrać, która opcja jest dla ciebie bardziej korzystna!- dostrzegłam w tłumie Dylana, który przysłuchiwał się temu cyrkowi. 

LH: A jeśli wybiorę Yuri, a nie ciebie......To.......

-To co? !- odwróciłam się. -Nic się nie zmieni! No może to, że ta bezmózga istota miała by większe możliwości, żeby się na mnie mścić. Mam dosyć całej tej rąbanej gierki! -zdjęłam obrączkę i rzuciłam nią w chłopaka. -Możecie mnie nawet zastrzelić. Mam w dupie co zrobicie. Już mi nie zależy- po czym przepchałam się przez tłum i udałam do swojego pokoju. 

Lily....Właśnie sprowadziłaś na siebie takie gówno, że nigdy się z niego nie wykopiesz.  

Nagle z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk pukania do drzwi. Tylko jedna osoba ma na tyle ogłady. 

-Po prostu wejdź!

W pokoju pojawił się Dylan. 

D: Wiesz, że masz przejebane?

-Ciężko nie zauważyć. Ale mam już dosyć. Niech robią co chcą. Jak tak dalej pójdzie to sama strzelę sobie w łeb i będzie po sprawie. 

D: Powiesz czego się dowiedziałaś i co się wydarzyło?

-Ominęło cię dosyć sporo. Wszystko zaczęło się od...............

30 MINUT PÓŹNIEJ

-I tak wyglądały moje ostatnie godziny życia. -mówiłam padając twarzą na łóżko. 

D: Nie za ciekawie. Masz zamiar wyciągnąć jakieś informację od Felixa?

-Tak. Chcę wiedzieć skąd zna mojego ojca. Ale najpierw muszę ogarnąć sprawy tutaj. 

D: Słusznie. Na razie odpoczywaj. Potrzebujesz snu. Obudzę cię na obiad. -po czym zniknął za drzwiami. 

-Zjebałam na całej linii i jeszcze ten jebany Chris i Yuri. Życie to jakiś kurwa żart. Nie poddam się tak łatwo. Idę poćwiczyć. Nie pozwolę by mieli nade mną przewagę- po czym zebrałam rzeczy i udałam się na salę treningową. 

Mam mało czasu. Nie mogę go zmarnować, a Chris zapłaci za to co zrobił.

BODYGUARD (ZAKOŃCZONE)/ KOREKTAWhere stories live. Discover now