-69-

222 22 16
                                    

Nastał ranek. Wszyscy siedzieli spokojnie przy stole. Pierwszy raz widziałam, aby w tym mieszkaniu nastała taka cisza, że można by było usłyszeć przelatującą muchę. Byłam pod wrażeniem ich zmobilizowania. Czyżby coś w końcu do nich dotarło?

-Mam dla was wiadomość. Nie daliście mi za dużego wyboru po akcji z wczoraj. Wracam do pracy Bodyguarda.

JK: Nie możesz! Nie będziesz się narażać!

-Akurat wasze zdanie nie ma dla mnie w tej chwili znaczenia. Wy jakoś możecie się narażać, prawda? Jesteście idolami. Kiedy to do was dotrze? Pracujecie razem już 7 lat, a zachowujecie się jak nowicjusze. Skoro nie chcecie słuchać moich próśb, to będziecie słuchać rozkazów. 

JM: Co z twoim zdrowiem? A co jeśli uderzysz się za mocno? To za duże ryzyko.- mówił przejęty. 

- Moje życie nie ma tak wielkiej wartości jak wasze. Nikt nie zwraca uwagi na ludzi chroniących wasze tyłki. Jeśli umrę to i tak nikt nie będzie o mnie pamiętał. Po za tym moje ostatnie miesiące życie chcę spędzić na pracy, której poświęciłam większość życia. A teraz wybaczcie, ale jadę dopełnić formalności. Dylan? Pilnuj żeby znowu czegoś nie odwalili.

D: Jasne. Do zobaczenia później. 

POV V

Kiedy dziewczyna wyszła z domu przy stole rozpoczęła się burzliwa rozmowa. 

RM: Lily ma rację. Wczoraj zachowaliśmy się jak idioci. 

J: Zgadzam się z tym. Nasz profesjonalizm sięgnął dna. Miała rację. Chęć zemsty przysłoniła nam racjonalne myślenie. 

-Mówiłem, że to kiepski pomysł. Jakbyście mnie posłuchali nic by się nie wydarzyło. 

JM: Może i tak, ale jednak wszyscy tam pojechaliśmy. Straciliśmy jej zaufanie. Ciężko będzie je odzyskać- rzekł ze smutkiem w głosie. 

JK: Cholera!- krzyknął agresywnie odchodząc od stołu i kierując się na schody. 

LH: Troszeczkę was nie rozumiem. Ona jedynie zostanie waszym ochroniarzem. To nie jest równe podpisaniu paktu z diabłem. 

JH: Ty o niczym nie wiesz, co? Lily ma tętniaka w głowie. Jedno złe uderzenie, a dostanie wylewu. Praca jaką sobie zafundowała nie jest dla niej bezpieczna. 

LH: Nadal uważam, że panikujecie. Ona wie co robi. Zaufajcie jej. To jej życie i jej decyzje. Musicie uszanować jej gest. Chce was ochronić. Jeżeli tego chcę to powinniście ją wspierać w jej działaniach nawet jeśli dla was są niedorzeczne. 

-Może i mówisz mądrze, ale nie mam zamiaru kibicować jej w drodze ku śmierci. Niebezpieczeństwo jest za duże- stwierdziłem z przekonaniem. 

LH: Może i tak, ale jak ją znam jej zdania nie zmienisz. Wiem, że się martwicie, ale dajcie jej żyć. - po czym zabrał kubek z kawą i udał się do swojego pokoju. 

POV LILY  

Właśnie wróciłam z wytwórni. Dostałam odpowiednie dokumenty i broń. Nareszcie czuję, że jestem na odpowiednim miejscu. Ciężko było mi przekonać szefa, że taka decyzja jest najlepsza, ale w końcu pozwolił mi wrócić do ochrony. Kiedy znalazłam się z powrotem w dormie wokół panowała cisza. 

-Jest tu kto?- spytałam zdziwiona. O tej porze zespół powinien być w mieszkaniu. 

D: Z tego co wiem każdy robi co innego. - usłyszałam głos dochodzący z kuchni. Poszłam w tamtym kierunku. 

-Dzisiaj ty gotujesz?- spytałam ze śmiechem widząc jak chłopak stara się rozgrzać patelnię jednocześnie nie parząc sobie dłoni. 

D: Ktoś musi. Jin uznał, że nie jest głodny. Reszta poszła w jego ślady. Sądzę, że pomimo ich słów później zgłodnieją i chciałem coś upichcić. 

-Daj to. Jak patrzę co ty wyrabiasz to widzę, że zaraz skończy się to wizytą w szpitalu. - po czym sama zajęłam się resztą. Po godzinie posiłek był gotowy. 

D: Wiedziałem, że ty poradzisz sobie lepiej- mówił drapiąc się zakłopotany po karku. 

- Nie jestem Gordonem Ramsayem, ale coś tam ugotować potrafię. Teraz rozdzielmy się i zanieśmy im jedzenie. Wiesz gdzie są? 

D: Jimin jest na sali treningowej. Idź tam do niego. Ja w tym czasie zaniosę reszcie. Siedzą razem w pokojach, więc szybko pójdzie - pokiwałam głową i udałam się na dół do sali. 

Już od schodów dało się słyszeć głośną muzykę. Otwarłam powoli drzwi i zobaczyłam jak chłopak tańczy. 

Był tak skupiony na ruchach, że nawet nie zauważył kiedy weszłam. 

-Masz talent- powiedziałam kiedy skończył. On słysząc to szybko się odwrócił zdziwiony. 

JM: Przepraszam, nie słyszałem jak weszłaś. 

-To ja przepraszam, powinnam cię uprzedzić, ale nie chciałam ci przerywać. 

JM: To nic takiego. Chciałem trochę oczyścić umysł. A ty co tutaj robisz? 

-Przyniosłam ci jedzenie. Pomyślałam, że może jednak coś zjecie. Może i jestem na was zła, ale nie pozwolę się wam głodzić. 

JM: Lily... Ja naprawdę nie chciałem ukrywać przed tobą tego planu. 

-Chciałeś czy nie, ale jednak ukryłeś. Ehh... Nie rozmawiajmy o tym teraz. Chodź jedz. 

Kiedy Jimin zabrał się za posiłek postanowiłam zacząć rozmowę. 

-Długo ćwiczyłeś układ do tej piosenki, aby wypadło tak genialnie?

JM: Genialnie? Uważam to maksymalnie za średnie. Nie jest to jakaś trudna choreografia. Ze zespołem miewaliśmy trudniejsze. 

-Wow. Dla mnie jest trudna. Ale co ja tam wiem. Jestem tylko amatorem. 

JM: Wcale, że nie prawda. Miałaś być idolką. Na pewno super tańczysz. Spróbuj. 

-Nie wiem czy to dobry pomysł. Tylko się wygłupię. 

JM: Spróbuj.- mówił, starając się wypchać mnie na środek. 

-Niech ci będzie. 

JM: I ty twierdzisz, że nie potrafisz tańczyć - rzekł podchodząc do mnie zszokowany. 

-Bo nie umiem. Dosyć dawno temu byłam na prawdziwym treningu. Wyszłam z wprawy. 

JM: Skoro teraz jesteś bez formy to, aż strach pomyśleć co potrafisz będąc w formie. To było mega. 

-Yyy.... Dzięki- odpowiedziałam nieśmiało. Czułam się dziwnie słysząc od niego taki komplement. Na twarzy pojawił mi się niekontrolowany rumieniec. 

JM: Wyglądasz uroczo jak się rumienisz - mówił patrząc mi w oczy i przybliżając się coraz bardziej w moją stronę. Kiedy już myślałam, że za chwilę dojdzie do pocałunku do sali wpadł Taehyung. Widząc nas w takim położeniu zdziwił się. 

V: Przepraszam. Nie chciałem wam przerywać.- słysząc to odsunęłam się szybko od chłopaka. 

-Nic nie szkodzi. Coś się stało?- spytałam, aby zmienić temat.

V: Dylan nie może znaleźć swojego pistoletu. Sądzi, że ty wiesz gdzie on jest dlatego mnie do ciebie wysłał. - mówił unikając mojego spojrzenia. 

-Tak wiem. Już idę.- po czym szybko wybiegłam z sali, aby żaden z chłopaków nie zobaczył mojego speszenia...........












Dzień dobry moje ASY. Nowy dzień, nowy rozdział. Dzisiaj Jimin miał okazję, aby wyznać swoje uczucia jednak Tae im troszeczkę przeszkodził XD. Ale wydaje mi się, że chłopak nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Czy uda mu się wyznać Lily co mu w sercu gra? Zobaczymy. Do kolejnego <3 

BODYGUARD (ZAKOŃCZONE)/ KOREKTAWhere stories live. Discover now